Słaby Dzień

63 7 87
                                    

(Perspektywa Karola)

Kiedy Pio poszedł na badania, mnie i Marcina do jakiegoś chyba gabinetu, gdzie był już koleś z tej akcji z Shin... nazywał się Abelard Hex, czy jakoś tak. Marcin coś tam mi opowiadał, ale nie bardzo słuchałem, ponieważ miałem ważniejsze sprawy na głowie. Po pierwsze- chciałem znaleźć tę dziwkę, co mnie zabiła i włączyć do haremu, by odkupiła swoje winy wobec mnie oraz Pio. Chciała go suka porwać, nie na mojej pieprzonej warcie, niech spierdala! A także musiałem jakoś ogarnąć to, iż Asmodeusz przestał się do mnie odzywać. Znaczy... do cholery, wpierw ciągle mi wysyła wiadomości, mówi że coś widzi we mnie, a potem chamsko przestaje zwracać na mnie uwagę? Dafuq? Nie rozumiałem w ogóle, w jakie gierki ten ziomek się bawi, jednak czułem potrzebę, by iść do niego i dowiedzieć się, o co chodzi... jak wcześniej, chciałem mieć od niego spokój, tak wtedy chciałem sam iść do niego.

Jebany demon.- pomyślałem sobie, gdy usiadłem z moim chowańcem przed tamtym Abelardem, który sączył chyba kawę. Wyglądał, jakby nie spał z kilka dni, lecz nie był to ten fajny rodzaj wyglądania na niewyspanego, a raczej ten, gdzie wygląda się, jakby chciało się po prostu umrzeć. Jednak niebieskooki uśmiechnął się do nas lekko, by ukryć zapewne chęć śmierci.

— Dzięki za przyjście w porę. Doceniam to.— podziękował nam na wstępie Hex, co mi bardzo się spodobało. Uśmiechnąłem się szeroko, w końcu lubię, jak ktoś mnie docenia. Harcerz jedynie pokiwał głową, samemu wyglądając, jakby nie bardzo chciał tam być. Ja za to się odezwałem do typa:

— Nigdy bym się nie spóźnił! Zawsze jestem w porę, ziomuś. A na razie- jakie my zeznania mamy dać i po co?

Słysząc mnie, Nowy Kapitan Ameryka nieco stracił swój uśmiech, ale nie skomentował mojej wypowiedzi, ku własnemu szczęściu. Jedynie wyciągnął coś z kieszeni- dokładniej, staromodny dyktafon, uruchamiając go.

— W sprawie próby porwania Pio, rzecz jasna.— wyjaśnił okularnik, poprawiając swoje szkła i jeszcze dodając, jakbym był jakimś kretynem, a nie jestem.— Chociaż zebrałem już zeznania od twoich chowańców to chciałbym jeszcze raz je usłyszeć i to od ciebie. Każdy możliwy szczegół może być ważny, do schwytania jej. Możesz opowiedzieć wydarzenia z twojej perspektywy?

— Ależ z chęcią!— zgodziłem się i zacząłem opowiadać- jak zebrałem się na spotkanie z tym chujem Anderssonem, jak przyjechaliśmy na miejsce i nagle zauważyliśmy z Marcinem, że Pio z nami nie ma, i jak zaczęliśmy się bić z suką. Rzecz jasna, najbardziej szczegółowo opowiedziałem o tym, jak ja ją załatwiłem- jak użyłem genialnie moich mocy, nawet jeśli Harcerz mi nieco podpowiedział, co miałem zrobić, chociaż tutaj nieco nakłamałem, by brzmieć lepiej. No i opowiedziałem, jak powróciłem do życia, czyli jak trafiłem znowu do fabryki i wróciłem samotnie do Seattle. Tutaj już się Abelard zainteresował:

— Właściwie... jak to się dzieje, że umarłeś i znowu żyjesz...? Bo nie do końca ogarniam to...

Sam się, w sumie, zastanawiałem na jakiej zasadzie to działa- bo za pierwszym razem, to Autorka mnie wysłała z powrotem do życia, a potem... sam po prostu wracałem wrócić do życia, ponieważ chciałem. Nie bardzo wiedziałem, jak to ubrać w słowa, więc po prostu odpowiedziałem:

— Em... szczerze, to sam nie wiem, lol.

Hex jedynie przyjrzał mi się z zaciekawieniem, po czym się jakby zamyślił.

— Brzmi dziwnie, jak dla mnie. Poddałeś się kiedyś testowi M.E.A.P?— spytał się mnie niebieskooki, na co ja zarówno ja, jak i szarooki zmarszczyliśmy brwi.

— Co to jest...?— zapytał się bardzo dobrze Kołodziej, marszcząc brwi, a ja sam starałem się ogarnąć, od czego to skrót jest. Czyżby od "Milfy, Ejakulacja, Anime i Porno"? Niestety, rzeczywistość była inna, bo ziomek Nowy Kapitan Ameryka nam to objaśnił:

Przygody CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz