Czas w Sylwestrze

43 5 15
                                    

(Perspektywa Pio)

Kilka godzin przed północą, zostałem pozostawiony w mieszkaniu Stacy, Edgara i Mayumi, a Marcin oraz Karol poszli do lokalu Asmodeusza. Obiecali, że następnego dnia przyjdą... a przynajmniej, Marcin to obiecał. Karol tylko mruknął pod nosem, iż może przyjdzie, jak będzie mu się chciało. Ale ja sam nie martwiłem się za bardzo tym- po prostu cieszyłem się, że przyjdą do mnie. Bardziej dziwnie czułem się z tego powodu, iż miałem zamieszkać teraz u nich, a nie być dalej z moimi dotychczasowymi przyjaciółmi. Czułem się z tego powodu nieco smutno, lecz byłem też podekscytowany tym, że będę mógł mieć nowych przyjaciół. Przez poprzednie dni nie bardzo z nimi rozmawiałem, prócz tego, co podobno miało się ze mną stać.

Podobno oni mieli jeszcze zacząć uczyć, a także miałem poznać wiele innych osób. I po jakimś czasie, miałem jeszcze pójść do szkoły. Do prawdziwej szkoły! Słysząc, że kiedyś tam będę od razu czułem się bardziej podekscytowany wszystkim. Co prawda, usłyszałem, że minie trochę czasu zanim mnie tam puszczą, ale i tak byłem szczęśliwy. Myśl, iż pójdę do miejsca, gdzie będę mógł się uczyć oraz jednocześnie poznać mnóstwo osób napawało mnie czystą radością.

— A Pio będzie mógł później przyjść do Harcerza i Karola?— zapytałem się moich przyjaciół, kiedy wychodzili z mieszkania. Nie za bardzo wiedziałem, o co było złego z tamtym klubem, do którego szli, ale i tak chciałem bardzo być z nimi.

— Nie przychodź, jeszcze zostaniesz pojebem, a wtedy będziesz smutny jak cholera.— ostrzegł mnie Lis, a następnie szeptem dodał.— A jak będziesz przy Mayu, to powiedz jej o mnie coś dobrego, okej? Dam ci lizaka za to, czy coś.

— Dobrze!— obiecałem mu, chociaż nie bardzo rozumiałem, o co chodzi z byciem pojebem. Jednak chyba było złe, skoro Karol powiedział mi, bym nim nie był. Za to wiedziałem, że będę miał wiele dobrego, aby opowiedzieć o nim! W końcu, Lis jest zabawny, fajny oraz zna wiele słów! Jak i ze mną rysuje oraz ogląda kreskówki, zwłaszcza My Little Pony!

I tak zostałem w końcu sam w mieszkaniu tej trójki, gdzie nie wiedziałem za bardzo, co mam robić. Zacząłem rozglądać się po nowym domu, czując sporo nowych zapachów- głównie jakiś dziwnie szczypiących w nos oraz wyraźne zapachy, że ktoś gotuje tu często. Aż spojrzałem, co jest w kuchni i wręcz ze zdziwienia oczy mi się zaświeciły, gdy zobaczyłem coś podobnego do kulek, zrobionych z ryżu oraz mnóstwo ryb, pokrojonych w dziwny sposób.

— Co to jest za danie? Pio takiego nie widział...— chciałem wiedzieć, wpatrując się w jedzenie. Po chwili, zmarszczyłem brwi i wskazałem na ryżową kulkę.— Choć... to Pio widział...! To jest dobre...!

— Och, to tempura oraz japońskie kulki ryżowe. Dość łatwo dostać je w każdej japońskiej restauracyjce.— przyznała mi Yumi, uśmiechając się delikatnie.— A gdzie próbowałeś kulek ryżowych?

— W samej Japonii?— zgadywał Edgar, z nieco dziwnym tonem, na co ja od razu przytaknąłem:

— Tak! W Japonii! Ze swoją przyjaciółką... Miko... Miko! Kotką Miko...!

Kiedy powiedziałem to, od razu przypomniały mi się inne chwile- jak pojawiłem się w Japonii, jak poznałem się z Miko, jak... jak... wtedy zatrząsnąłem się, przypominając sobie inne chwile. Ciemny, zamknięty pokój... ból w karku... srebrny nóż... od razu przestałem o tym myśleć, chcąc skupić się tylko na najważniejszym, co pamiętałem z tego wszystkiego-  aby próbować poznawać innych i otaczać się dobrymi osobami. Tylko to było ważne. Tylko to się liczyło dla mnie.

— Masz na myśli nekomatkę Emiko Mono?— dopytywał się dalej jednooki, spoglądając na mnie. Nie wiedziałem, skąd on ją zna, lecz nie myślałem nad tym.

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now