Zakupowe Polowanie

43 4 14
                                    

(Perspektywa Karola)

Wesele Stacy i Edgar'a zbliżało się wielkimi krokami. Musiałem zatem, odwalić się jak najlepiej na nie. W końcu, jestem Karol Lis, jestem zobowiązany wyglądać zajebiście.

Zatem, jednego dnia, wziąłem ze sobą Marcina na miasto i zaczęliśmy chodzić po sklepach z garniturami, abyśmy zakupili sobie jakieś stroje na to przyjęcie, nie mogłem pozwolić przecież, by Harcerz narobił mi wstydu, wyglądając jak wieśniak. Zresztą, na tej imprezie mogły być laski, więc może by kogoś sobie znalazł, w co wątpiłem, jednak nie mogłem wykreślać z listy takiej możliwości.

I tak, zaczęliśmy przeglądać sklepy, gdzie mogliśmy zakupić garnitury, mając też na uwadze zdjęcie sukienki Mayumi- błękitnego kimono, ze wzorami w kwiaty na część oficjalną, a potem niebieską sukieneczkę z fioletowymi oraz żółtymi falami i kilkoma kwiatkami. Potrzebowałem czegoś w tych samych kolorach oraz może wzorach. Wszystko jednak było tylko czarne i szare, nudne, może czasem granatowe. Kiedy Kołodziej poszedł przymierzyć granatowy garnitur, ja szukałem dalej. Wszystko było eleganckie, jednak nic mi się nie podobało. Zupełnie nic. Było nudne, szare, takie... bez charakteru. Ja chciałem czegoś, co dałoby mi więcej smaku, co by pokazywało mój smak.

— Hm... wyglądam nieźle... co nie, Karol?— oświadczył mi zaklęty w broń, pokazując mi się w swoim garniturze- prosty, granatowy garnitur pasował do niego, tylko może brakowało czegoś do ozdoby. Jednak tak, szarooki wyglądał dobrze, tylko musiałby jeszcze może poprawić włosy. Ja tylko prychnąłem na to, czując zazdrość, iż Marcin tak łatwo potrafi wybrać sobie ciuchy.

— No, ty to masz coś dobrego, co ci pasuje. A ja, nic nie mogę znaleźć w tym przeklętym sklepie...!— zdenerwowałem się i w mojej dłoni, opartej o ścianę, pojawił się płomień. Zaraz zdałem sobie sprawę, iż zrobiłem ślad mojej dłoni na ścianie i szybko użyłem mocy, by go zetrzeć, mając lekkie zawroty w głowie.

Choć moje moce powróciły, musiałem przyzwyczaić się do nich, ponownie. No i do tego, iż zużywają one moją energię. Dostałem od Mayumi listę rzeczy, które mógłbym zmienić w mojej diecie, aby mieć więcej energii, jednak nie chciało mi się gotować tego wszystkiego, to nie robiłem tego wszystkiego. Uznałem, iż łatwo przyzwyczaję się znowu do moich mocy, więc nie myślałem wiele nad tym wszystkim. Jedynie skupiłem się na tym, aby zdobyć jakiś porządny garnitur.

— To... chodźmy do innego sklepu? Mamy jeszcze sporo czasu, aż będzie ślub sam w sobie.— uspokoił mnie brązowowłosy, wracając do przebieralni, by zdjąć z siebie garnitur.

Zakupiliśmy mu garnitur i ruszyliśmy dalej na miasto, by szukać czegoś dla mnie. Prędko jednak okazało się, iż ludzkie sklepy nie miały nic dla nas do zaoferowania... ale dalej były magiczne sklepy, których zawartość była dla mnie nieznana. I dlatego, udaliśmy się do magicznej strony Seattle. I tam szybko okazało się, że też jest trudność ze znalezieniem czegoś dla mnie... ponieważ większość ubrań, które podobały mi się, były na mnie za duże, a ja nie ufałem moim mocom na tyle, by ich użyć do zmniejszenia ciuchów. Bałem się, że jeszcze przypadkiem je zniszczę i tyle z tego będzie.

Szczerze, nie mogłem się doczekać kolejnej wizyty u Perfume. Chciałem być już kompletnie wyleczony... a raczej, chciałem pełnię moich mocy. Ta kobieta miała zdolności, by mi pomóc i chciałem jak nigdy, aby ktoś mi pomógł. Chciałem być w pełni sił, na kolejne spotkanie z Asmodeuszem, chciałem być gotowy. Nie chciałem, by znowu miał nade mną przewagę, gdyby chodziło o walkę, o nie, jeśli miałoby dojść do walki, zamierzałem być osobą na szczycie. Miałem wrażenie, iż niedługo ponownie się spotkamy... sam nie wiedziałem skąd... być może, to już była paranoja, być może szósty zmysł.

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now