Konfrontacje

65 8 24
                                    

(Perspektywa Karola)

Trzy dni później, ja i Marcin ruszyliśmy na spotkanie z tym dupkiem. Starałem się nie wybuchnąć złością, podczas tego całego czasu oczekiwania. Co to był za buc! Sądził, że ot tak można mi grozić?! Oj, zamierzałem się z nim porządnie policzyć. Wyobrażałem sobie, jak daję porządny wpiernicz temu kolesiowi. Obaj byliśmy gotowi na tę akcję- mieliśmy broń, hajs który "zamierzaliśmy oddać", a także nastroje bojowe. Znaczy, ja miałem, bo Harcerz wyglądał tak, jakby nie chciał tam być. W sumie, on cały czas ma jakieś dziwne nastroje. Dziwak jeden.

Dość szybko znaleźliśmy się pod Space Needle, równo o godzinie, na którą mieliśmy tam być. Wokół nas niewiele było ludzi, zatem idealne miejsce było, jakby miała być nawalanka. Mój chowaniec mocno trzymał przy sobie torbę z hajsem, rozglądając się za szantażystą. Też oglądałem się za tym chujem, mając ochotę pobić go na kwaśne jabłko. Nie widziałem go nigdzie, podobnie Harcerz. Nikt do nas nie podchodził, ani nic. W pewnej chwili, zadzwonił mój telefon. Odebrałem prędko, poznając numer tego szantażysty.

— Gdzie jesteś, do cholery?— spytałem się go od razu, nie bawiąc się w żadne zbędne grzeczności. Ten tylko zachichotał, co jeszcze bardziej mnie zirytowało.

— Chyba nie myślisz, że pojawię się ot tak?— powiedział koleś, rozbawionym tonem. Szybko się jednak uspokoił. I jakby na chwilę zamilknął, po czym szybko dodał.— Niech ten twój koleżka położy kasę na ziemi. I nie ruszajcie się. Zaraz się pojawię.

Spojrzałem szybko na zaklętego w broń, po czym gestem dłoni, nakazałem mu położyć torbę na ziemię. Ten, trzęsąc się nieco, powoli wykonał polecenie. Jednak nie zamierzałem oddawać tego hajsu tak łatwo, o nie- miałem plan, jak złapać tego gnojka. Przyglądałem się torbie, skupiając się na niej z całej siły. Nastała cisza, przerywana jedynie odgłosami samochodów i ptaków. Kołodziej dalej uważnie się rozglądał za kimkolwiek, ale ja wpatrywałem się w torbę, wiedząc, że mój plan się uda.

I udał się. Ale nie tak, jakbym sobie tego życzył.

Mój mózg nawet nie zdążył wychwycić momentu, w którym jakiś cwaniak nagle znalazł się przy torbie i próbował ją podnieść. Jednak nie udało mu się to i upadł na ziemię, będąc całkiem w szoku. Prędko przyjrzałem się temu złodziejowi i nieco mnie coś zaskoczyło- była to dziewczyna. przynajmniej, po kształtach ciała, na takową wygląda. Jej twarz była zakryta jakąś kominiarką, cała była ubrana w jakiś czarny kombinezon. Przez chwilę, cała nasza trójka była w zbyt wielkim szoku, aby zrobić cokolwiek. Najwyraźniej szantażysta też tego nie przewidział, ponieważ syknął:

— Cholera...!

I rozłączył się. Tymczasem, wyrwałem się ze zdziwienia i rzuciłem na laskę, szybko ogarniając, że musi współpracować z tamtym gościem. Ale udało mi się jedynie upaść na ziemię i chwycić ją w ostatniej chwili za kostkę, by ta przypadkiem nie nawiała. Próbowała się wyrwać, ale trzymałem za mocno ją.

— Marcin, łap ją, do chuja pana...! Dowiemy się, gdzie jest ten gnojek!— wrzasnąłem do mojego sługi, a ten jakby się obudził. Prędko podszedł do dziewczyny i szepnął jej ciche "przepraszam", po czym chwycił ją w talii, mocno trzymając. Ta dalej próbowała się nam wyrwać, najwyraźniej nie życząc sobie tego. Wstałem prędko, aby pomóc mojemu kumplowi, ale nim zdążyliśmy cokolwiek zrobić, ta... zniknęła. A raczej, na jej miejscu pojawił się mały, niebieski płomyczek, który bardzo szybko wymknął się z ramion Harcerza, na którego wpadłem.

Podczas, kiedy nasza dwójka upadła na ziemię, tamta spróbowała spierdolić, ale ja byłem szybszy- skupiłem się na niej i poczułem lekki ból głowy. Chociaż przez to wolniej się zbierałem, to przynajmniej tamta sucz zmieniła się znów w człowieka i upadła na ziemię. W tej samej chwili, Kołodziej zrzucił mnie z siebie, po czym wstał i próbował pomóc mi z tym, ale ja mu szybko rozkazałem:

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now