Propozycja

41 6 15
                                    

(Perspektywa Karola)

Kolejnego dnia, czułem się po prostu jak gówno. Nogi bolały mnie jak diabli, a do tego nie wyspałem się za bardzo. I to z powodu zjebów mieszkających tutaj. Bo ja sobie na spokojnie śpię, odsypiam wszystko i nagle usłyszałem znikąd dźwięk jakiegoś telefonu. Wystraszony tym, wywróciłem się z łóżka, by spaść panicznie na podłogę. Jęknąłem cicho, dalej słysząc dźwięk tego przeklętego telefonu.

— Wyłącz to, kurwa!— wydarłem się na całe gardło, czując się coraz bardziej wkurzony, czując jakby mi łeb miał zaraz eksplodować. Po chwili, wreszcie to się uciszyło, a ja mogłem spróbować zebrać moje własne cholerne myśli, nie musząc słuchać moich upośledzonych sąsiadów.

Wczoraj wykonałem ostatnie zadanie dla Asmodeusza. Wykonałem je. Byłem w tym pieprzonym klubie, trochę pochodziłem i jakimś cudem je wykonałem. Już nie musiałem mieć nic wspólnego z tym przeklętym demonem. Mogłem na spokojnie żyć, zapomnieć o nim, robić co chcę. I dalej zbierać harem. No tak, harem! Tak dawno nie myślałem o nim, że zapomniałem o tych planach. Jak mogłem?! Ale, szczęśliwie, przypomniałem sobie oraz mogłem na spokojnie planować. Na pewno zamierzałem spróbować poderwać Mayu. Skoro udało mi się pozbyć demona, to na spokojnie mogłem spróbować się z nią umówić. No i mogłem spróbować znaleźć Kelly. Ta dziewczyna też mnie intrygowało i fajnie byłoby w sumie mieć ją w haremie. Chyba, że miałaby jakiś syf, wtedy już nie bardzo.

Lecz po tych przemyśleniach, usłyszałem dźwięk czajnika i zdałem sobie sprawę, że Harcerz też musiał wstać. A skoro wstał, to i pewnie śniadanie robił. Dlatego, udało mi się jakoś wstać z podłogi, mimo że miałem nogi jak z waty. Powoli wyszedłem z pokoju, aby zobaczyć, że miałem trochę racji- Marcin już wstał, siedząc przy stole. Wyglądał prawie tak źle jak ja, jedząc smętnie płatki. Prychnąłem, kiedy zobaczyłem, iż nic dla mnie nie zrobił, jednak nie czułem się na siłach, aby go opieprzyć za to. Dlatego, podszedłem tylko do niego i zabrałem mu miskę z płatkami, na co ten raczył wreszcie zwrócić na mnie uwagę.

— Hej, jadłem to...!— oświadczył i już wstał, aby zabrać mi miskę, lecz ja postanowiłem być sprytniejszy- szybko przechyliłem miskę i wychlałem całą resztę mleka oraz płatek. Prędko odsuwałem się na bok, by ten szarak nie dopadł mnie, aż z pełnymi ustami nie odstawiłem miski do zlewu, a potem połknąłem z trudem wszystko, co miałem w moich ustach. Kołodziej wyglądał na wkurzonego na mnie za to.— Właśnie połknąłeś wszystkie płatki, jakie mieliśmy...

— To już twój problem.— rzuciłem i dopiero po chwili zrozumiałem, skąd mam mój ból nóg- wciąż miałem na sobie strój z tego burdelu, w tym te zakolanówki. 

Skrzywiłem się jak cholera, zaczynając rozbierać się tam. Mój chowaniec miał to gdzieś i szukał czegoś innego do żarcia, taki był z niego nienażarty cebulak. Ja z trudem zdjąłem z siebie strój, rozrywając go w kilku miejscach. Rozebrałem się całkiem do rosołu, oddychając z ulgą, wreszcie będąc uwolnionym od tego gówna. Szarooki lekko marszczył brwi, widząc mnie, ale nic nie powiedział, jedząc teraz kanapki z pasztetem.

Ja sam jakoś zbierałem się do siebie, aż nie usłyszałem dzwonienia mojego telefonu. Od razu ruszyłem do niego, mając wyrąbane na moją nagość i sprawdziłem numer. To było od Mayu. Uśmiechnąłem się szeroko i od razu się przywitałem w najlepszy, najbardziej flirciarski możliwy sposób:

— Dzień dobry, piękna~...

— To Pio jest piękny dla Karola?— głos tego wilkołaka sprawił, iż stałem przez chwilę zgłupiały, nie pojmując, co się dzieje. A czarnowłosy coś gadał, ale chyba już nie do mnie, bo było słychać go nieco gorzej.— Mayumi miała rację! Dzwonienie jest fajne! Karol powiedział Pio, że jest piękny!

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now