Świat Wewnątrz Mnie

28 2 28
                                    

(Perspektywa Karola)

Kolejny dzień, kolejna noc i kolejny dzień pracy... powoli się przyzwyczajałem do mojego nowego trybu życia. Siedzenia na nockach, budzenia się przed południem, siedzenie z kumplami i powtarzaniem tego... Asmodeusz przez kolejne dni nie odezwał się, a Kelly była jakaś naburmuszona, po spotkaniu z nim... nie byłem pewien, o co z tą dwójką chodzi, a niebieskowłosa nie chciała powiedzieć, więc nie pytałem za bardzo.

Za to, postanowiłem lepiej zapoznać się z Olaf'em. Koleś wydawał się naprawdę spoko osobą, aż dziwiłem się, że jest ojcem takiej marudy jak Stacy... w ogóle zastanawiali mnie rodzice Mayu i Stacy, ponieważ na pewno te dwie też nie były jak ich matka. Były... no kurwa, były normalne. Szczęśliwie, inkub też był normalny.

— Ach, Seattle jest znacznie lepsze niż L.A... przynajmniej tutaj, wszystko jest w miarę blisko...!— wyznał mi zielonooki, odprowadzając mnie do pracy... gdzie też szedł się napić jakiegoś drinka. Nic nie mówiłem na ten temat, nie moja sprawa. Za to już się zainteresowałem bardziej tematem L.A:

— A co? L.A nie ma być jakimś zajebistym miastem, czy coś?

— A gdzie tam...! Dwie godziny możesz jeździć, a nic nie będzie...! Nie mam pojęcia, czemu zdecydowałem się tam mieszkać, po rozwodzie... no ale już mieszkałem, bo blisko było przejście do Piekła... no ale, to miasto mam za sobą. Przynajmniej mama na stare lata może pomieszkać jeszcze blisko wnuczki...

— To... babcia Stacy mieszka z tobą...? Nie powinna być w szpitalu, czy coś...?— szczerze, zapomniałem imienia Margaret i postanowiłem to ukryć, aby przypału nie było przed Olaf'em. Ten tylko westchnął ciężko.

— Dalej mieszka... i nie, nie jest ona tak chora, by być w szpitalu... po prostu już Alzhaimer ją bierze coraz mocniej... ma obecnie opiekunkę, która pomaga mi się nią zająć. I też sąsiedzi mają na nią oko.— objaśnił mi blondyn, gdy dalej szliśmy przez miasto. W trakcie chodzenia, Olaf zapalił papierosa, podsuwając mi też paczkę, lecz odmówiłem.— Przynajmniej, tutaj opiekunki aż tyle nie kosztują. Widząc ceny opieki medycznej w Piekle, aż płakać się chce.

— Jeszcze gorzej niż opieka w Stanach?— upewniłem się, marszcząc nos i nie dowierzając. A pan Maxwell tylko prychnął na to.

— A żebyś wiedział...! Lucyfer zobaczył Amerykę i uznał to wszystko za tyle złe, iż zastosował to w Piekle...! Zapomniało mu się tylko, że to zmarli mają być karani, nie poddani... ale, szkoda gadać o tym... w Piekle nie mieszkam, nie interesuje mnie to... tylko moją kochaną księżniczkę tam do szkoły wysłałem i dobrze to wyszło, ponieważ poznała Edgara...!

— Ale skoro ktoś jeszcze mieszka w Piekle, to znaczy, iż da się tam żyć... bo chyba musi być powód, by chcieć tam żyć, co nie?— pomyślałem, następnie dodając, z lekkim uśmieszkiem.— Ej, skoro jesteś spokrewniony z Asmodeuszem, to może udałoby ci się wyciągnąć od niego jakiś hajs... co nie? Em... Olaf...?

Zielonooki nagle stanął, więc ja też stanąłem. Spojrzałem na niego pytająco... ten nagle stracił całą swoją radość oraz spokój, jaki zazwyczaj ma... zamiast tego, zobaczyłem w jego oczach jakby... żal? Nienawiść? Sam nie byłem pewien... jednakże, nic nie dodałem, widząc taką powagę u niego... aż ponownie za bardzo przypominał mi Asmodeusza... tak... to poważne spojrzenie oczu było takie same, jak u czarnowłosego... musiałem uspokoić własny oddech na to, mentalnie przypominając sobie, że to Olaf, nie Asmo.

— Wolałbym już zostać torturowanym przez egzorcystę albo wrzuconym do Otchłani, aniżeli przyznać się do pokrewieństwa z tą kurwą.— warknął inkub, a ja mogłem zobaczyć, jak uderza diabelskim ogonem o ziemię, nie mówiąc o tym, że zaczął się robić czerwony.— Do całej tej rodziny nie chciałbym się przyznawać, do żadnego z nich! Ani do Lilith, ani do Samaela, czy Lewiatana, czy tego pożal się Szatanie władcy Lucyfera...! Ja sam nie wierzę, że rodzice Edgara chcą jeszcze żyć w Piekle na ziemiach tych... uch, za bardzo się nakręciłem... wybacz mi to, czasami bierze mnie, gdy chodzi o ten temat... nie mówmy już o tym...

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now