Rodzinne Więzy

36 3 28
                                    

(Perspektywa Pio)

Ślub mojego brata oraz Stacy był coraz bliżej, aż sam się zdziwiłem jak blisko. Zostałem zabrany do bardzo ładnego sklepu, gdzie zamówiono mi garnitur na ten dzień. Również mogłem zobaczyć jak Stacy przymierza różne sukienki, wraz z Mayumi, obie wyraźnie były zachwycone zbliżającą się okazją. Ja jedynie czekałem na to, by zjeść pyszne ciasto, jakie mi obiecano. Również byłem u takiego fajnego fryzjera, który obciął mi włosy. Mi i Karolowi, ponieważ mój przyjaciel uznał, iż również się trochę obetnie, jak spostrzegł okazję.

Niedługo przed dniem wesela, siedzieliśmy sobie wszyscy w mieszkaniu Stacy i Edgara. Był ze mną Harcerz, który postanowił posiedzieć w mieszkaniu nad kawiarnią, akurat też z nami również byli sami narzeczeni. Oglądałem sobie kreskówki, podczas gdy starsi ode mnie rozmawiali o różnych rzeczach.

— Tak ostatnio myślałem... może mógłbym pracować u was...?— spytał się srebrnoskóry, pijąc kawę z kubka.— Niedługo ja, Karol i Kelly będziemy mieszkać w jakimś większym miejscu, więc wolałbym się więcej dokładać do tego...

— Sorry, trochę się spóźniłeś. Już mamy wystarczająco osób do roboty.— oświadczył mój starszy brat, tamtego dnia zamiast swojej ciemnej opaski na oko, mając jaśniejszą, szarą.— Jakbyś się zgłosił tak parę tygodni temu, coś by się znalazło.

— A masz jakieś doświadczenie zawodowe...? Może by się pogadało z koleżankami i bym się dowiedziała, czy gdzieś nie potrzebują kogoś.— chciała wiedzieć Stacy, cały czas jakby nerwowo się wiercąc. Z każdym dniem bliżej ślubu, wydawała się jakby mieć coraz więcej energii.

Brązowowłosy pomyślał przez chwilę, pukając się w policzek, podczas gdy ja marzyłem, by móc zjeść Scooby-chrupkę jak Scooby.

— Pracowałem w sklepie mojego wujka, ustawiałem towar, czasem obsługiwałem klientów, czyściłem antyki, ponieważ był to sklep z antykami... gdzieś się znajdzie praca dla mnie...?

— Jak będziesz miał jakieś papiery, to pewnie tak, w każdym sklepie potrzebują takich umiejętności...— stwierdziła zielonooka, a jednooki dodał monotonnie:

— Jak i osób, odpornych na idiotyzm ludzki i nie-ludzki, jednak to pewnie też masz opanowane, skoro mieszkasz z Karolem.

Zastanowiłem się nad tym przez chwilę, myśląc, czy inne osoby są aż tak niemądre jak Karol, póki nie usłyszałem dzwonka do drzwi. Od razu pierwszy wstałem, by pobiec i otworzyć osobie, która przyszła. Jak tylko drzwi otworzyłem, to musiałem zadrzeć głowę do góry, by spojrzeć w oczy gościowi. I przede mną stał wysoki pan, z blond włosami oraz zielonymi oczami jak u Stacy, również uśmiechając się szeroko. Miał na sobie wszystko jakby niedopasowane- dżinsy, koszulkę z jakąś drużyną sportową oraz marynarkę. Z głowy wystawały mu owcze rogi, a gdy się uśmiechał, skojarzył mi się z panem Asmodeuszem, choć demon wyglądał na zaledwie może trzydzieści lat, gdzie ten pan wydawał się być bliższy czterdziestce. Obok pana była bardzo stara pani- z kompletnie szaro-białymi włosami, pomarszczoną twarzą o kolorze oliwki, z szarymi oczami. Ona miała już baranie rogi oraz ogonek, jaki czasem miewała Stacy, ubrana była też w jakąś staromodną suknię, całą czarną.

— Och...! A kim ty jesteś...?— odezwał się pan, przyglądając mi się uważnie. Zaraz za mną pojawił się Edgar oraz Stacy, którzy wyraźnie byli zaskoczeni widokiem tej dwójki w drzwiach. Mężczyźnie uśmiech na twarzy się poszerzył, widząc ich, podobnie starszej pani, która wyglądała na zagubioną.— Stacy, moja księżniczka...! Mam nadzieję, że nie masz nic przeciw tej wizycie...?

Po szoku, sukkub uśmiechnęła się szeroko, prawie natychmiast podbiegając do dwójki w drzwiach, aż musiałem jej ustąpić w drodze.

— Papa! Gran! Oczywiście, że nie przeszkadzacie mi...!— oznajmiła panna Maxwell, wpierw ściskając staruszkę, a potem swojego domniemanego ojca.— Tylko mieliście być jutro...

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now