Imprezka

12 2 18
                                    

(Perspektywa Kelly)

Wszystko układało się dla mnie idealnie... wręcz zbyt idealnie.

Nawet nie zauważyłam, kiedy spotkanie u Bastiana miało się odbyć i wreszcie ten dzień nastał. Przez te ostatnie dni, głęboko myślałam nad tym, jak będzie to wyglądać, o co się spytać... musiałam dokładnie dowiedzieć się wszystkiego, co chciałam... najważniejsze było w tym, aby dowiedzieć się, gdzie są teraz te dwa, cholerne małpiszony.

Rzecz jasna, mojego czasu nie zajmowało tylko myślenie, oczywiście- to byłoby zbyt nudne, a nuda jest najgorszą rzeczą... nie, jeszcze sobie przesiadywałam z resztą moich przyjaciół, szczególnie postanowiłam posiedzieć z rodzinką Monroe- ich życie było coś za spokojne, potrzebowali trochę chaosu, by za nudno im się nie zrobiło.

Ob-la-di, ob-la-da, life goes on, brah...! La, la, la, la, la, la, la, la, how the life goes on...!— śpiewałam sobie z Pio, gdy byłam u niego w domu, uczyć go historii oraz angielskiego... ta, miałam. Młody powiedział, że nudzą go lekcję, a że akurat w radiu zaczęło lecieć "Obladi Oblada" to sobie zaczęliśmy śpiewać oraz tańczyć do tego.

Tańczyliśmy sobie dookoła całej kuchni, nie przejmując się bardzo tym, iż młody ma jakieś lekcje do zrobienia... przecież mu nie uciekną. Skoro i tak idzie do szkoły oraz jeszcze na jakieś spotkania, to co będziemy się przejmować? Mały wilkołak kręcił się dookoła siebie, nie bardzo chyba nawet rozumiejąc, o czym piosenka jest... ja mu za to przyklaskiwałam, zadowolona z tego, jak się on cieszy. Niestety, zawsze ktoś mu przypełznąć i popsuć zabawę.

Stacy weszła na górę, zapewne by sprawdzić, jak tam idzie nam nauka i stanęła w szoku, widząc jak tańczymy sobie.  Przez kilka sekund, przyglądała się nam, ze zmarszczonymi brwiami, dopóki nie podeszła do radia i nie wyłączyła go, na co ja i dzieciak zawyliśmy żałośnie, w protestach:

— Nie wyłączaj...!

— Fajna zabawa była...!

— Z pewnością, fajna... tylko, że mieliście się uczyć.— przypomniała nam blondynka, z lekkim niesmakiem w swoim tonie.— Niedługo, Pio będzie miał testy na przyjęcie do szkoły i musi mieć jak najlepszy wynik...!

Ja na to przewróciłam oczami... a tam szkoła. Można ją sobie ukończyć, kiedy się chce. Co się tak spieszą wszyscy z nią. Żółtooki od razu wbił spojrzenie w podłogę, gdy usłyszał o testach... jak rozumiałam, one miały pokazać, do jakiej klasy miał zostać przydzielony, gdyż wcześniej nigdy w szkole nie był.

— Pio jest mądry, to pewnie bez trudu wszystko napisze... przecież pytania nie będą o fizykę kwantową. Pewnie nawet sami egzaminujący nie mają pojęcia, czym jest fizyka kwantowa.— stwierdziłam, głaskając Pio po włosach, na co ten się uśmiechnął.

— A ty wiesz, Kelly?— spytała się zielonooka, unosząc jedną brew do góry. Ja tylko się uśmiechnęłam sprytnie.

— Oczywiście, że tak...! Fizyka kwantowana to teoria praw ruchu obiektów, poszerzając zakres mechaniki w sytuacjach, gdzie przewidywania mechaniki klasycznej się...

— Dobra, wiesz, fajnie... ale i tak, masz uczyć Pio tego, co on potrzebuje.— nakazała mi sukkub, na co ja znowu jej odparłam przekornie:

— Ale ja właśnie też tego go uczę...! Młody musi wiedzieć, jak zabawiać się z innymi...! Co on, ma jak ta oferma stać pod ścianą, podczas imprezy?

Pani Monroe tylko westchnęła, kręcąc głową ze zrezygnowania... wiedziałam, że ją irytuję. I podobało mi się to bardzo.

— Jak tak dalej będzie, pozwolę jedynie Marcinowi uczyć Pio... on jako jedyny wie, jak się zachować z waszej trójki...

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now