(Perspektywa Karola)
— Jak to- to zadanie jest groźne...?— spytał się Harcerz, a ja wręcz wyczuwałem, jak się trzęsie. Bawił się własnymi dłońmi z nerwów. Nie dziwiłem mu się. Większość osób tak właśnie reaguje na Valentine. Stresem i przerażeniem. Sam pierwszy raz tak zareagowałem, spotykając ją.
Otóż Valentine była... demonem? Diabłem? Tu już zaczynały się schody- nikt nawet nie wiedział, czym była, ja tego jak cholera nie wiedziałem. Po prostu, pojawiała się ze swoimi OP mocami, sprawiała kłopoty i doprowadzała sporo osób do szewskiej pasji. Jakkolwiek wkurzająca by jednak nie była, dawała mi czasem jakieś zadanie i za to coś dostawałem- hajs, żarcie, a nawet to ona załatwiła mi mieszkanie. I to ona pomogła mi ogarnąć moje moce. Więc mogła być i pomocna, i mega wkurwiająca. Tylko trzeba trzymać ją cały czas w dobrym humorze. Inaczej... nic nie mogłoby pomóc twej nieszczęsnej duszy. Zupełnie nic. Twoja śmierć byłaby straszna, zła i przerażająca. A nawet twoje życie pozagrobowe ssałoby. Raz mogłem doświadczyć zobaczenia jej lekko wkurzonej... co nie znaczyło, iż chętnie bym jej nie wkurzył, z osobistych pobudek.
— No może nie tyle samo w sobie jest groźne, co takie może być.— sprostowała szybko czerwonoskóra, puszczając nas, na co obaj westchnęliśmy z ulgą. Valentine założyła nogę na nogę, oglądając swoje pazury.— Jeśli będziecie się dobrze zachowywać, to na pewno wykonacie to zadanie bez żadnych trudności.
— No ale wciąż nie wiemy, co my do cholery mamy zrobić...— przypomniałem, z lekkim zniecierpliwieniem. Chciałem już wiedzieć, co robić, gdzie zrobić i czy całe to zadanie uwzględnia spotkanie jakiej niezłej laski. W końcu, mam swoje priorytety, co nie?
Czarnowłosa chyba czytała mi w myślach, ponieważ powiedziała:
— Akurat musicie pomóc dwóm dziewczyną w opałach oraz ich wilkowi. A więcej szczegółów dowiecie się w kawiarni "Sweet Lover". Niedaleko was jest ta miejscówka, w sumie, dwie przecznice stąd, na zachód.
Zajebiście!- pomyślałem, uśmiechając się w duchu do samego siebie. Dwie laski w potrzebie? Toż to coś wspaniałego! Uznałem wtedy, że w podzięce za pomoc im, na pewno dadzą się zaprosić na randkę. Lub dostanę od nich obu buziaka. Oj, miałem wtedy z mnóstwo pomysłów, co mogłyby dać w zamian za pomoc. Może nawet własne dziewictwo? To byłoby ciekawe!
— Em... a co nam się może stać, jeśli...— Marcin chciał już zacząć pytać o jakieś niepotrzebne rzeczy, lecz ja mu przerwałam, by nie słuchać niepotrzebnego pierdolenia:
— Przyjmujemy zadanie! Nawet lepiej- przysięgamy, że wykonamy je najlepiej jak umiemy!
W tym momencie, srebrnooka uśmiechnęła się szerzej, a chowaniec spojrzał na mnie z takim: "Popierdoliło cię?". Przyznaję się, nie myślałem wtedy za wiele o tym. No ale, każdemu mogą zdarzyć się błędy, co nie? Nawet tak doskonałej istocie jak ja!
— Naprawdę...?— upewniała się Valentine, spoglądając na mnie wnikliwiej i z tajemniczym uśmieszkiem. Następnie wstała i wyciągnęła do mnie swoje szpony, dalej się uśmiechając.— Przysięgasz, że wykonasz je jak najlepiej...? I nie zawiedziesz mnie...?
— Oczywiście, że tak!— potwierdziłem, wstając szybko. Chwyciłem jej dłoń i mocno potrząsnąłem.— Nim zdążysz mrugnąć, już będą mi dziękować za pomoc!
— Hehehehe... zatem, jesteśmy związani teraz umową, Karolu.— wyjawiła mi kobieta, a jej oczy wydawały się lekko zaświecić. Zerknąłem w dół i mogłem dostrzec lekką srebrną poświatę dookoła naszych dłoni. Przełknąłem głośno ślinę, wyczuwając zimny pot na plecach.
YOU ARE READING
Przygody Cienia
AdventureNikt nie wie, kim on, do cholery, jest. Nikt nie wie, jaki jest jego cel. Pojawił się znikąd i po prostu żyje. Ale po co? Po kiego grzyba? Nikt, prócz niego, tego nie wie, nawet on sam. Wiadomo tylko jedno- z nim są same kłopoty. Gdziekolwiek nie p...