Uspokojenie Się

59 7 59
                                    

(Perspektywa Pio)

Kolejny dzień, w większości przespałem- pamiętam, jak zasnąłem na plecach Edgar'a i obudziłem się w moim łóżku. Byłem pilnowany przez Pana Deah'a oraz Kelly, która zasnęła na moim dywanie. Chyba nie wszystkim się to podobało, ale staruszek zapewnił, iż Kelly nie jest zła i nic nie zrobi. Zresztą, tego samego wieczoru, dała mi paczkę Pedigree, więc na pewno nie mogła być zła.

Jednak gdy przespałem jeden dzień, to kolejnego dnia już próbowałem coś zrobić, lecz dalej byłem dziwnie wymęczony. Pamiętałem, że obudziłem się parę razy wczoraj, jednak nie mogłem przypomnieć sobie, co mi się śniło... chyba nie było to nic dobrego... ziewnąłem, mając ochotę iść dalej spać, jednak wyczułem coś. Był to zapach jedzenia. W brzuszku mi zaburczało i senność przeszła, więc od razu wstałem, by iść coś zjeść. Szczególnie, iż wyczuwałem mięso. Dobre mięsko. Aż przypomniało mi się śniadanie u Panie Katarzyny i Idy... zastanawiało mnie, czy kiedyś je ponownie odwiedzimy... bardzo chciałem znów pobawić się z Idą, była bardzo fajna... tak samo, Pani Katarzyna...

W kuchni, była Stacy, ubrana w ten roboczy strój i chyba zamierzała wyjść, ale widząc mnie, od razu stanęła, robiąc dziwny uśmieszek.

— Och, Pio, wstałeś...! Trochę późno...

— Czy Pio może zjeść tosty? O! Tosty z bekonem? Czy można zrobić tosty z bekonem?— zastanowiłem się, wpatrując się w zielonooka, która przygryzła wargę.

— Em, wybacz Pio, ale... tosty się skończyły...

— Jak to? Jak tosty mogły się skończyć?!— zdziwiłem się, otwierając szerzej moje oczy. Tosty są świetne i chciałem je zjeść, i zrobiło mi się smutno, że ich nie ma. Jak i zastanawiało mnie, dlaczego ich nie ma.— Jak się skończyły?!

 — Bo... Edgar ci zjadł wszystkie! Głodomór wyjadł wszystko i nie ma tostów...! — po chwili myślenia wyznała mi, uśmiechając się też dziwnie, a je zwiesiłem głowę, bo pomyślałem, że nie będzie śniadania. W mieszkaniu mojego brata, jedzą prawie wyłącznie tosty, więc wierzyłem, że bez tostów nie będzie śniadania, a ja lubię śniadania. Zaraz jednak Stacy szybko mnie zapewniła.— Ale nie martw się, wyjątkowo dzisiaj, możesz zjeść... em... babeczkę na śniadanie. Nie powinieneś, ale... to będzie nasz mały sekret, dobra?

— Och, okej! Pio lubi babeczki.— zgodziłem się na to, dostając ją. Od razu zacząłem jeść, zapominając o tostach i idąc ze Stacy na dół, do kawiarni. Trochę mnie dziwiło to, że zawsze idę z dorosłymi do kawiarni i nie zostaję sam w mieszkaniu. Myśląc nad tym, zmarszczyłem brwi, zadając pytanie.— A czemu Pio nie zostanie sam na górze?

— Wiesz, wolimy mieć na ciebie oko...

— Wiesz, możecie teraz zostawiać go ze mną, skoro jesteśmy w jednej grupie.

Na dole już ktoś czekał na nas, a była to właśnie Kelly, z kubkiem kawy. Uśmiechała się leniwie i puściła mi oczko, na co ja sam się uśmiechnąłem, ciesząc się, że ją widzę i licząc na więcej jedzonka od niej. Stacy jedynie westchnęła, widząc niebieskowłosą.

— Nie jesteśmy we jednej grupie... Wilson.— zaprzeczyła zielonooka, a jej diabelski ogon wyraźnie się poruszył, co dostrzegłem kątem oka. W sumie, sam chciałem mieć ogon w mojej zwykłej postaci, to wyglądało na bardzo fajne.— To, że jesteś chowańcem Karola i znajomą Deah'a, nie znaczy, że jesteśmy na ty i że ufam ci na tyle, by zostawiać cię samą z Pio. Ledwo cię znam.

— Och, nawet Deah nie przekonał cię do mnie?— początkowo błękitnooka wydawała się smutna, lecz zaraz ponownie się uśmiechnęła.— To sama cię do siebie przekonam. Od dziś, to mój personalny cel.

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now