Zakończenie Pierwszego Zadania

50 6 9
                                    

(Perspektywa Karola)

Następnego dnia, postanowiłem zająć się tym całym zadaniem od Asmo.

Przyznam, było dla mnie popierdolone, ale co poradzić, musiałem je zrobić. Niechęć i obrzydzenie, jakie czułem podczas przygotowań do tego, były ogromne, wręcz miały kosmiczny poziom. Nie mogłem znieść tego, że będę musiał cykać nagie fotki innemu kolesiowi, jakby... kurde, nie kręcili mnie nawet kolesie. Gdyby to była laska, to nie byłoby zapewne tak źle, ale w sytuacji, w jakiej byłem... było tragicznie. Harcerz specjalnie na tę okazję dla mnie przygotował małe bombki dymne, domowej roboty, w "razie nagłego wypadku". Serio, wtedy byłem na sto procent pewien, że harcerze to jacyś magowie na wysokim levelu. Bo jak inaczej wytłumaczyć zdolność robienia czegoś takiego?

Zanim poszedłem zrobić zdjęcia temu kolesiowi, pomyślałem o tym, co zaszło między mną a tym powalonym demonem. Kiedy mówiłem mu, że no nie ma opcji, bym to zrobił, ten mnie zaskoczył...

Nim zdążyłem zareagować, chwycił on mnie mocno za ramię i to wystarczająco mocno, by spowodować u mnie ból. Niespodziewanie temperatura w pokoju zrobiła się o wiele wyższa, przez co zacząłem się pocić. Spojrzałem mu w oczy, które nagle stały się czerwone. Nie spodobało mi się to. Przełknąłem ślinę. Potrafiłem poznać, że spieprzyłem.

— Chyba zapomniałeś, do czego się zobowiązałeś, drogi chłopcze.— przypomniał mi demon, uśmiechając się do mnie. Nie odrywałem wzroku od jego oczu, podczas gdy ten rozpiął górę mojej koszuli, którą miałem na sobie. Drżałem, czując się niespodziewanie wystraszony tym, co się dzieje. Jakby nagle odebrano mi wszelkie siły. Czułem, że chyba ten demon tnie mi skórę, jednak nie śmiałem popatrzeć w dół, krzywiąc się, z lekkiego bólu.— Lepiej dla ciebie, byś zrobił mi zdjęcia Rocha Anderssona, jak najszybciej możesz..

Po tym, bezceremonialnie rzucił mnie na kanapę, a temperatura wróciła do normy, podobnie stało się z oczami Asmodeusza, który poprawił swój garnitur, zachowując się, jakby nic się nie stało. Zupełnie nic. Byłem... w co najmniej szoku. Pstryknął palcami i drzwi mojej sypialni otworzyły się i wypadł z nich Marcin, wywalając się prosto na swój ryj.

A całą resztę historii już znacie.

Wracając, nie mogłem uwierzyć, że dałem się tak potraktować byle demonowi z tego zasranego Piekła. Miałem ochotę przyjebać mu za zrobienie mi znaku umowy, jednak wtedy nie mogłem. Nie potrafiłem się, jakoś, przeciwstawić mu. Nie wiedziałem, dlaczego. Mogłem jedynie wykonać dla niego to zjebane zadanie, aby przy dawaniu mu zdjęć, może jeszcze przy okazji dać mu porządny wpierdol. O ile znowu nie będzie używał jakiejś krzywej demonicznej magii do cheatów. Ale jeśli będę miał możliwość... zamierzałem mu przywalić chociaż.

Kiedy zbliżał się już wieczór, ja stałem już po drzwiami tego całego Anderssona. Użyłem mocy, aby otworzyć drzwi. Po dostaniu się do środka, od razu też użyłem mocy, by wyglądało to tak, jakby dalej były zamknięte. Rozejrzałem się uważnie po mieszkaniu typa- nie różniło się za bardzo od mojego, może tylko trochę czystsze było i pachniało różnymi wypiekami. Na stoliku były jakieś zdjęcia, więc postanowiłem zerknąć na nie. Pokazywały one mojego sąsiada wraz z ludźmi, których za cholerę nie znałem. Czyli nie był przegrywem bez życia towarzyskiego. W sumie, widziałem, że on czasem gdzieś wychodzi lub chyba przyprowadza, ale nie zwracałem uwagi, kto konkretnie to był. Na pewno nie słyszałem, by uprawiał z kimś seks, o tyle był dobry ten ziomek. Znalazłem też zapas ciastek w jednej z szafek u niego, z czego jedno opakowanie już było otwarte, więc uznałem, że raczej nie skapnie się, jak opierdolę sobie kilka. Szczególnie, że były to ciastka cytrynowe, czyli najlepsze na świecie i nie miały, na szczęście, czekolady.

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now