Randka

43 6 27
                                    

(Perspektywa Mayumi)

I w końcu nadszedł dzień, w którym miałam spotkać się z Karolem. Nim wyszłam, musiałam jeszcze posłuchać obiekcji Stacy na ten temat, jednak ostatecznie nie spróbowała mi dać szlabanu na wyjście, jak kiedyś spróbowała, zapominając chyba, że obie jesteśmy już dorosłe. Ech, te różnice wieku. A ja czekałam o dziesiątej na Karola, pod kawiarnią, przygotowana na to spotkanie- ładnie ubrana, z pieniędzmi, telefonem, paralizatorem i nadzieją, że nie będę musiała użyć paralizatora na nikim. Nie chciałam już żadnych kłopotów, po prostu miłego spotkania.

Podczas czekania, cały czas rozglądałam się za Karolem. Podczas tego, nie mogłam się wyzbyć wrażenia, jakby ktoś obserwował mnie. Wiedziałam, iż tylko wydaje mi się to, lecz i tak... musiałam robić głębsze wdechy, aby być spokojną. Przecież nie miałam powodu do niepokoju- byłam na zatłoczonej ulicy, gdzie na pewno były i są kamery, zaraz przed własnym domem, gdzie widok na mnie miała siostra oraz wielki jak tur przyszły szwagier, a także w moją stronę zbliżał się ktoś jeszcze znajomy, nikt nie mógłby mi ot tak zrobić jakiejś krzywdy, ani nic, uczucie bycia obserwowaną musiało mi si wydawać, na pewno...

— Siema, Mayu!— podszedł do mnie Karol, cały zadowolony z siebie i uśmiechnięty- jak zwykle, był elegancko ubrany, w swój ciemny płaszcz, białą koszulę oraz nawet miał krawat. Jedynie do jego stroju nie pasowały glany, ale najwyraźniej był to jakiś wybór modowy Lisa. Chyba tylko raz nie widziałam go tak ubranego- jak przyszłam do niego bez zapowiedzi. I wtedy nie wyglądał też źle.— Gotowa na randkę życia?

Starałam się nie pokazać chęci natychmiastowego odejścia z miejsca, jak tylko usłyszałam to, więc przybrałam delikatny uśmiech. Nie mogłam przecież teraz przerwać spotkania, które dopiero się zaczęło, chociaż wyglądało na to, iż czeka mnie utrata sporej ilości nerwów. Chciałam po prostu mieć normalny dzień, jak normalna osoba.

— Chyba ci chodzi o "spotkanie życia".— poprawiłam go, a moje uszka lekko się poruszyły. Sam niebieskooki nadymał policzki i chciał coś powiedzieć, jednak ja go wyprzedziłam.— Bo na pewno przygotowałeś dla nas coś wyjątkowego, prawda Karol...?

Wciąż dziwnie mi było nie dodawać końcówki "-kun" do jego imienia, ale chciałam trzymać się zwyczajów zachodnich- czyli mówienia do znajomych po imieniu. W końcu, nie byłam już w Japonii, gdzie wszystko musiało wyglądać odpowiednio, ani nie byłam już gejszą, która musiała robić za wyrafinowaną ozdobę- mogłam, jak to się mówiło, wrzucić na luz, nie przejmować się tak wszystkim, nawet jeśli automatycznie to robiłam. A szatyn, gdy usłyszał drugą część wypowiedzi, jedynie stanął prosto i z dumą, by powiedzieć:

— A zobaczysz, że wręcz zajebistego jak ja! A na razie, za mną, Mayu. Pokażę ci, jak się podróżuje w wielkim mieście.

I zaczęliśmy iść w stronę najzwyklejszego w świecie tramwaju, który nawet nie był tak czysty jak te w Japonii. Ale przynajmniej było mniej tłoczno niż tam- jak wsiedliśmy, nawet udało się znaleźć siedzące miejsca, czego nigdy nie udało mi się zrobić w Japonii. Podczas siedzenia, Polak próbował objąć mnie ramieniem, jednak ja się odsunęłam od niego, a kiedy próbował zrobić to jeszcze raz, to udałam, że poprawiam włosy, aby go powstrzymać przed tym. Karol zamrugał na to zdziwiony, jakbym psuła mu jakieś plany, ale ja wolałam zachować odpowiedni dystans między nami. Postanowiłam w tym celu zagaić rozmowę, aby nie było między nami nieprzyjemnej ciszy, a także by nie próbował znowu mnie objąć.

— A w sumie, czemu nazywasz mnie "Mayu"? Większość osób mówi mi "Yumi", jak chce skrócić moje imię...— spytałam się go, gdy też moje uszka lekko opadły, a końcówka ogona poruszyła. Ludzie nie patrzyli się na to, dzięki iluzji, którą Stacy na mnie rzuciła- iluzji, którą tylko Nadnaturalni mogli przejrzeć. Ludzie, szczęśliwie, już nie mogli. Słysząc moje pytanie, chłopak wzruszył ramionami.

Przygody CieniaWhere stories live. Discover now