22

24 2 1
                                    

Pov Suga

- Jakieś plany? - spojrzał na mnie

- Oczywiście, że tak, ale wszystko zależy od ciebie. - szepnąłem całując wierzchnią stronę jego dłoni

- Dzisiejsze popołudnie zależało ode mnie, teraz Twoja kolej, rudzielcu. - zaśmiał się pod nosem. Chyba się domyślał, co chodzi mi po głowie. Zaparkował w parkingu podziemnym i załadowani torbami wjechaliśmy na górę.

Odłożyliśmy wszystko na kanapie.

- Trochę tego jest... - przeczesał włosy ręką. - Będziesz musiał czegoś się pozbyć... proponuję tą starą, czarną skórzaną kurtkę wyrzucić. Jest znoszona. - spojrzałem zaskoczony na Niego.

- Nic nie wyrzucę, a tym bardziej tej kurtki. Jest sentymentalna i bardzo wygodna. Kochanie moja garderoba dużo pomieści. - powiedziałem tracąc ochotę na cokolwiek. Nie wyrzucę jej nie ma opcji! - Króliczku, chodźmy się wykąpać i położyć. - specjalnie zmieniłem temat

- Dlaczego nie chcesz jej wyrzucić? - tupnął nogą jak małe dziecko - Co jest w niej takiego sentymentalnego? - oburzył się

- To jest ostatnia rzecz, którą kupiłem zanim zniknąłem... Zakładałem ją gdy tęskniłem za tobą. - powiedziałem biorąc jego twarz w dłonie. Widziałem, że się zastanawia nad słowami.

- Ale patrząc na naszą sytuację to ona przypomina Ci o tym, że odszedłeś. Teraz jesteśmy razem, stwórzmy nowe wspomnienia, lepsze...

- Masz racje. Mogę ją schować do kartonu, ale jej nie wyrzucę. Może być taki kompromis? - zapytałem z nadzieją

- Nie pasuje mi. Chce żebyś się jej pozbył. Nikt nie może jej tu widzieć, jasne? - odsunąłem się od niego.

- Czemu chcesz się jej tak bardzo pozbyć? - zapytałem twardo. Wiedział, ON WIEDZIAŁ! Zobaczyłem łzy w jego oczach. - Wiesz, prawda? - zapytałem cicho. Cholera i co teraz?

- Tylko Ty możesz mi to potwierdzić. Myślisz, że po co to wszystko? - wskazał na włosy - Nie pozwolę żeby ktoś mi Cię zabrał! Nie stracę cię kolejny raz! - krzyknął.

- I mimo wszystko chcesz być ze mną? - zapytałem niedowierzając - Wiesz, nie każdy chce być z osobą, która ma coś z głową i ma na koncie kilkadziesiąt zabójstw. - stwierdziłem. - Martwię się, że przeze mnie możesz wpaść w kłopoty. - dodałem

- Kilkadziesiąt? - spytał ciszej. 

- Tak, jestem chory. - usiadłem na podłodze i schowałem  twarz w dłoniach. - Co Ty na to? Zostawisz mnie pewnie...

- Jak możesz pytać, co ja na to? To oczywiste, że będę przy Tobie. - uklęknął przede mną - Ale żebym wszystko zrozumiał i mógł przy Tobie trwać chce wiedzieć wszystko, rozumiesz Yoongi? - złapał mnie za dłonie, tak że znów patrzałem w jego oczy. - Nie wiem jak zniosę prawdę, na pewno nie podejmę żadnej decyzji pochopnie... - lekko kiwnąłem głową, nie chciałem żeby zmuszał się do bycia ze mną. 

- Wszystko ci powiem, tylko mi nie przerywaj. Dobrze? 

Usiedliśmy przy stole, na przeciwko siebie. 

- Powiem Ci to podobnie jak Ryanowi. - zacząłem i schowałem ręce pod stół, bo ze stresu zacząłem je drapać. - Możliwe, że zaczęło się to gdy byłem mały. Mój ojciec znęcał się nade mną, ale to wiesz, bo kiedyś Ci opowiedziałem... - skinął w milczeniu głową - Wszystko ukrywałem pod ubraniami bo tak był łatwiej, nikt nie zadawał pytań... Nie powiedziałem Ci jednak wtedy, że eksperymentował na mnie jakieś dziwne specyfiki, wstrzykiwał mi to w żyły, faszerował jakimiś tabletkami. W pewnym momencie mojego życia, coś się pojawiło, jakaś dziwna moc, która mnie obezwładniała. Nie miałem sił stawiać opór, więc poddawałem się temu. To coś kierowało moim ciałem, przejmowało nad nim kontrole. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale zrobiłem przez to wiele strasznych rzeczy... - widziałem coraz większe przerażenie w jego oczach - Z każdym dniem coraz bardziej zamykałem się w sobie. Moją pierwszą ofiarą był Ojciec. Kiedy się poznaliśmy... - uśmiechnąłem się na to wspomnienie - ...Twoja obecność mi dużo pomogła, ale gdy zacząłem coś do ciebie czuć to wyczuło moją słabości, mrok naciskał na mnie mocniej. Wtedy zniknąłem! Nie miałem na to wpływu, przejmowało nade mną kontrolę i nic nie mogłem z tym zrobić. Chciałem do ciebie wrócić, ale bałem się, że jest już za późno... Pewnego dnia, kiedy wracałem do domu zaczął napastować mnie jakiś mężczyzna, dobierał się do mnie, a ja sam nie miałem sił żeby się szarpać. Ten mrok znów przejął kontrolę, byłem świadomy, ale nie panowałem nad własnym ciałem. Nie wiedziałem co się dzieje. Uwolniło mnie gdy koleś nie żył. Po zasmakowaniu krwi chciało zabijać znów i znów. Próbowałem z tym walczyć, ale zacząłem dostawać takie obezwładniające ataki jak wcześniej...  Podczas nich musiałem walczyć najmocniej, miałem wrażenie, że moje oczy się fizycznie zmieniają, a każda kość boli... Zabijałem nieświadomie, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów, ten mrok zdaje się wiedzieć co robi... Jednak kiedy ponownie się spotkaliśmy, nasiliło się i od tamtej pory muszę z tym walczyć bez przerwy. Coraz ciężej jest stawiać mi opór... - powiedziałem bojąc się spojrzeć w jego oczy. - Teraz już wiesz wszystko. 

- Chcesz... - przełknął ciężko ślinę - Chcesz powiedzieć, że to coś w Tobie nasila się przeze mnie? - widziałem jak jego oczy zachodzą łzami.

- Nasila, gdy otwieram się na miłość... I tylko tym się przejąłeś? - zapytałem łapiąc za jego ręce.

- Przy tym cała reszta przestała mieć znaczenie. Czy to znaczy, że jestem zepsuty? Nieważne. Dla mnie liczy się Twoje bezpieczeństwo i jeśli jedynym sposobem na to, żebyś mógł spokojnie żyć jest moje... - urwał i zakrył twarz. Nie chce żeby to powiedział. 

Szybko wstałem od stołu przez co chłopak podskoczył. 

- Nie jesteś zepsuty i nigdy, ale to nigdy nie pozwolę Ci odejść. Rozumiesz? - powiedziałem stanowczo kucając przed nim. - Będę z tym walczył nawet i całe życie, ale nie pozwolę żeby znów to nas rozdzieliło. - dodałem całując jego dłonie.

...

___________________

Myślicie że Kookie zniesie prawde? 


Venatrix2000 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Venatrix2000 

Naat

Friendship? Relationship? whatever but... Forever together!  |M.Y. & J.J. BTS|Where stories live. Discover now