38

18 1 0
                                    

Pov Jungkook

Następnego dnia jakoś wszystko szybko się działo. I nim się obejrzałem, wieźli mnie do gabinetu psychiatry. Yoongi został pod drzwiami.

- Panie Jeon zapraszam. - powiedziała kobieta otwierając drzwi. Przeglądała jakieś papiery, co chwilę na mnie patrząc.

- Jestem Rose Lee. Mogę się do pana zwracając nieoficjalnie? - zapytała spokojnie.

- Jasne. - wzruszyłem ramionami.

- Masz myśli samobójcze? - zapytała prosto z mostu, była gotowa do zapisania informacji w komputerze.

- Nie. - wiem co chce usłyszeć. Dam jej to i mnie wypuszczą... Westchnęła głośno.

- A więc czemu przedawkowałeś leki?

- Chciałem się wyciszyć i odpocząć. - mój ton był obojętny, było mi wszystko jedno.

- Opowiedz mi o swoim życiu? - zapytała wiedząc że nie jestem z nią do końca szczery.

- Nie ma o czym opowiadać. Zmagam się z depresją od lat, raz jest lepiej raz gorzej... - poprawiłem się na niewygodnym wózku.

- Nie o to mi chodziło. Opowiesz mi o swoim dzieciństwie, pracy, związkach? Oczywiście nie musisz odpowiadać wszystkiego od razu, ale wtedy będziemy się spotykać częściej, terapia będzie trwała znacznie dłużej i nie wypiszę ci leków. - powiedziała wzruszając ramionami

- Tak chcesz mnie zmusić?! - zaśmiałem się - Nie jestem ćpunem, tu nie chodzi o leki... - wziąłem głęboki wdech - Moje dzieciństwo było w większości normalne. Kiedy moja siostra się urodziła, starzy olewali mnie z jej powodu... - wzruszyłem ramionami - Prace kocham, w prawdzie przez nią wyszedłem z pierwszego rzutu depresji... chyba można tak nazwać. Ze związkami jest gorzej. - westchnąłem.

- Gdzie pracujesz? - zapytała miło, z lekkim uśmiechem

- W kawiarni. - odpowiedziałem krótko

- I co tam robisz i jakie stanowisko zajmujesz? Tylko nie odpowiadaj 'pracuję'. - prychnąłem

- Nie miałem zamiaru. Jestem dumny z tego miejsca. To moja kawiarnia, 'Love, drink & eat' . Piekę ciasta, ciastka, maffiny, torty... wszystko co przyszłoby Ci do głowy, mógłbym Ci przygotować. No i kawa, różne, dobre. Jakość przede wszystkim... - czułem rozpierającą dumę. Kochałem to miejsce, ale je zaniedbałem...

- Dobrze, że masz takie miejsce. Chciałbyś coś jeszcze powiedzieć?

- Potrzebuję psychiatry?

- Nie mogę na to odpowiedzieć po godzinie rozmowy. Musisz się otworzyć, żebym mogła to ocenić. - powiedziała przecierając twarz. - A jak Ty uważasz? Potrzebujesz czy nie?

- Oczywiście, że nie. - odpowiedziałem od razu - Wiem czym jest depresja, tak jak wspomniałem zmagam się z nią od lat... Czy jeśli załatwimy to na jednej wizycie obędzie się bez pozostałych? Chce się skupić na zdrowiu fizycznym, żeby wyjść z tego szpitala...

- Można to załatwić na jednej wizycie, ale jeśli przepisze Ci leki będziesz musiał zgłaszać się co jakiś czas po receptę i chwilę ze mną porozmawiać. - powiedziała spokojnie. - Mógłbyś mi powiedzieć od czego zaczęła się twoja depresja? - wziąłem kilka głębokich oddechów. 

- Jeśli mam być szczery, to od zniknięcia mojego przyjaciela. Zniknął z dnia na dzień... - znów zakłuło mnie w klatce - Był dla mnie kimś więcej, kimś najważniejszym. Stawiałem go zawsze ponad siebie. Nie odbierał, nie dzwonił, nie dawał znaku życia, przepadł... Potem jakby to powiedzieć, spędzałem czasu z kim popadnie, tylko żeby nie myśleć o Nim. Zacząłem być postrzegany jak ktoś do towarzystwa. Jak ładna lalka. Kobiety wybierały mnie ze względu na ładną twarz i mięśnie, mężczyźni tak samo. Nie słuchali co mówię, zupełnie jakbym nie miał nic do powiedzenia... Uświadomiłem to sobie po czasie i cholernie zabolało. Postanowiłem to zmienić, odmawiałem kolejnych spotkań. - kolejny wdech i ścisk w piersi - Wtedy zaczęły się wyzwiska, poniżanie, mieszanie z błotem... To mnie dobiło. Nie miałem nikogo kto powiedziałby że się mylą, że wcale nie jestem męską dziwką, że zasługuje na lepsze traktowanie. - płakałem - Że zasługuje żeby być kochanym. - schowałem twarz w dłonie. To wciąż we mnie siedzi... - Potem... - wziąłem głęboki oddech - Potem znalazłem pasję, zamknąłem się w tej kuchni i tworzyłem słodkie dzieła. Pochłonęło mnie to, pomału nabierałem pewności siebie... Myślałem, że wychodzę na prostą... Ale każda myśl o samotności, stracie jakiej doznałem, pchała mnie z powrotem na dno... - spojrzałem jej w oczy - Po 7 latach wrócił ten przyjaciel, spotkaliśmy się, uczucie wróciło, byliśmy szaleńczo zakochani, oświadczył mi się. Myślałem, że będziemy skazani tylko na wieczne szczęście, ale... Ten feralny dzień, kiedy wyciągnąłem go do klubu... - głos mi się załamał. - Odszedł na chwilę, po coś do picia i doszło do dwuznacznej sytuacji, broniłem się jak mogłem przed tymi typami, ale nie miałem szans... Wstrzyknęli mi coś , nie pamiętam za wiele, ale Yoongi zniknął. Mimo, że uratował mnie przed tamtymi ludźmi, to zwątpił w moją miłość. Zdałem sobie sprawę, że jestem niewystarczający żeby być kochanym... Że nieważne ile z siebie daje, to i tak za mało... Skończyło się w tym miejscu w którym jestem, łyknąłem za dużo, albo za mało tabletek. Nie mogłem znieść tego wszystkiego, chciałem po prostu zniknąć... I udałoby mi się, pewnie wystarczyłby dzień, lub dwa, żeby moje zepsute serce przestało bić...  - podała mi chusteczki i oparła się tyłem o biurko.

Friendship? Relationship? whatever but... Forever together!  |M.Y. & J.J. BTS|Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt