65

10 2 0
                                    

Pov Yoongi

- Czemu nie powiedziałeś o listach? - zapytałem biorąc jego twarz w dłonie, gdy byliśmy już przy aucie.

- Nie chciałem, żebyś się martwił... - złapał moje dłonie i zdjął ze swojej twarzy - Stracił byś nad sobą panowanie, nie chciałem tego. Nie byłem realnie zagrożony... Bardziej ty byłeś.

- Ohh Jungkook... - szepnąłem - Nie ważne czy byłeś czy nie. Chcę wiedzieć o takich rzeczach, inaczej się nie nauczę. - uśmiechnąłem się słabo 

- Przepraszam... - cmoknął moje dłonie - Chodźmy, chce to mieć jak najszybciej za sobą. Musimy posprzątać ten bałagan... - powiedział cicho. Widziałem, że źle się czuje, czułem jak trzęsą mu się ręce, a bladość na twarzy była coraz większa.

- Zamówię rolety zewnętrzne i jak posprzątamy to je zamontuję. - powiedziałem uśmiechając się do niego. - Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem? - pacnąłem się w głowę

- Bo się nie spodziewaliśmy, że natkniemy się na takiego idiote. - uśmiechnął się.

- Racja. - westchnąłem i wsiedliśmy do samochodu. Całą drogę martwiłem się o stan męża. Co chwile skubał swoje skórki, wykręcał palce, był mocno zdenerwowany. Wziąłem jego jedną dłoń w swoją i prowadziłem tak samochód. 

W domu od razu poszedłem po laptop i rzeczy do sprzątania.

- Musimy zrobić zdjęcia i wszystko zapisać, żeby można było to wycenić.

- Czekamy na tego prokuratora? Czy zdjęcia mu wystarczą? - spojrzałem na Niego.

- Mogę załatwić go z firmy to przyjedzie od razu. - powiedziałem wyjmując telefon. - Czy wolisz tego z policji?

- Bez różnicy, to znaczy chce żeby to się już skończyło... - powiedział załamany. Wziął ze schowka wiaderko i rękawiczki i zaczął zbierać szkło.

Zadzwoniłem po odpowiednią osobę i po 10 minutach usłyszeliśmy pukanie. Opowiedziałem mężczyźnie co się stało, pokazałem nagranie i zaczął wyceniać. Gdy skończył i podał nam kwotę na którą wycenił straty, aż sam otworzyłem buzię ze zdziwienia.

- Jesteś pewien? - zapytałem niedowierzając.

- Tak. - stwierdził. Chwilę to przegadaliśmy i wyszedł. Jungkook stał zawieszony. Podszedłem do niego i spojrzałem w jego oczy.

- Co się dzieje Kochanie?

- Przypomniałem sobie jaki byłem szczęśliwy kiedy oglądaliśmy ten dom... A teraz? Spójrz co nam zrobili... - znów się załamał - Mieliśmy się tu czuć bezpiecznie, schowani przed światem, a teraz?! - pierwsze łzy skapnęły na jego policzki.

- Wiem Kookie. - przytuliłem go. - Zrobię wszystko żeby ich zamknięto, a jeśli to się nie uda, to sam się nimi zajmę. Jeśli pozwolisz. - głaskałem go po plecach. - Jeszcze poczujemy się bezpiecznie. - pocałowałem go w głowę. Serce mi pękało, kiedy widziałem go w takim stanie. Co jeśli przez to nawróci mu się depresja?!

- Dziękuję Kochanie. Postaram się uspokoić. - powiedział łamiącym się głosem.

Gdy mój szatyn poczuł się lepiej, wzięliśmy się za sprzątanie. Do nocy sprzątaliśmy, a i tak to zaledwie czubek góry lodowej...

Widziałem jak co chwile Jk wyciera łzy, słyszałem jak często pociąga nosem.. Ale byłem bezsilny, musieliśmy to ogarnąć...

- Chodźmy spać. - był już mocno zmęczony. - Zostawmy to i chodźmy do hotelu... - pomogłem mu wstać i starłem słone krople - Mamy jeszcze kilka dni wolnego, zdążymy wszystko posprzątać. Skinął delikatnie głową i opuściliśmy to nieszczęście.

Friendship? Relationship? whatever but... Forever together!  |M.Y. & J.J. BTS|Where stories live. Discover now