33.

20 2 1
                                    

Pov Suga

           Spanikowany zadzwoniłem po karetkę, która przyjechała po 10 minutach. Wzięli chłopaka na nosze i zanieśli do karetki. Zabrałem jego klucze i zamknąłem drzwi. Jechałem za karetką.

- To moja wina... Zostawiłem go... Jestem chujem, jak mogłem się tak zachować?! - mówiłem do siebie w kasku. 

Przez 4 godziny siedziałem pod jakąś salą gdzie był Jungkook.

- Co z Nim? Jestem jego narzeczonym. - zerwałem się z miejsca, gdy lekarz wyszedł z sali.

- Pacjent przedawkował leki depresyjne i nasenne, jest niedożywiony i odwodniony. Zrobiliśmy co w naszej mocy. Na razie jest w śpiączce farmakologicznej, w ciągu tygodnia powinien się obudzić. Może pan wejść, ale, proszę go nie stresować... Duże znaczenie dla jego zdrowia jest pozytywna energia... - powiedział, oddając mi jego obrączkę.

- Dziękuję. - ukłoniłem się nisko. Wszedłem do sali i zobaczyłem go bladego, podłączonego do masy urządzeń. Usiadłem na krześle i złapałem jego dłoń, pocałowałem ją. Tęskniłem za jego zapachem!

- Przepraszam Króliczku, przepraszam. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczył. Powinienem był wysłuchać twoich wyjaśnień i Cię tam nie zostawiać. To przeze mnie tyle wycierpiałeś... - szepnąłem ze łzami w oczach. Usłyszałem szybsze pikanie maszyn z jego pulsem... Słyszał mnie?

             Przez cały tydzień opuściłem szpital tylko ze dwa razy, żeby się umyć i przebrać. Pielęgniarki i lekarze odpuścili sobie wyganianie mnie, to i tak by niczego nie dało...

- Kookie wróć do mnie. Nie przeżyję bez ciebie... - szepnąłem i oparłem głowę o jego rękę. Zaczynałem tracić nadzieje...

Pov Jungkook

Słyszałem go... Słyszałem wszystko co działo się dookoła mnie...

Pytanie, po co? Po jaki chuj mnie ratowali?! Było już tak cicho, tak spokojnie... już nic nie czułem...

Czy to, że mnie uratował coś zmienia? Całkowicie nie!

Ja bez Niego prawie umarłem i to już kilka razy, czy nie mogę mieć dość? Chce z tym skończyć!

                Czułem jak tuli się do mojej ręki i szepcze czule słówka... Nie wytrzymałem i wolną dłonią zakryłem oczy, z których wypływały łzy.

- Nie wrócę do Ciebie, Yoongi. - wyszeptałem, nie było mnie stać na głośniejsze słowa.

Podniósł głowę, ale nie mogłem spojrzeć na jego twarz.

- Nie odpuszczę Jungkook. Nie ważne, co powiesz nie zostawię Cię. Nie możesz na to liczyć ani o to prosić. Przeraziłem się widząc Cię w tamtej łazience z kimś innym, ale już wiem, że nie zrobiłeś tego świadomie. Jestem idiotą, że cię tam zostawiłem. - słyszałem jak załamywał mu się głos

- Cholernym idiotom! - krzyknąłem na Niego, wyrywając rękę z jego uścisku. - Widzisz tylko to co chcesz widzieć i słyszysz co chcesz słyszeć! Teraz moja kolej! - usiadłem czując wszechogarniający mnie ból - Nie chce Cię widzieć i nie chce Cię słuchać. Wyjdź stąd! - warknąłem. Myślałem, że choć trochę poczuje się zraniony, ale On zaczął się śmiać...

- Jeśli naprawdę tak uważasz to wychodzi na to, że wszystko co przeżyliśmy razem było kłamstwem. - powiedział śmiejąc się, ale z oczu płynęły mu łzy. Nie rozumiałem tego.

- Ty mi powiedz? To było kłamstwo? Te wszystkie nasze wspólne dni... Kłamałeś? Wydaje mi się, że tak, bo oskarżyłeś mnie bez mrugnięcia okiem. - spojrzałem na niego, ścierając swoje gorzkie łzy. Yoongi wyglądał na strasznie wykończonego. Jak swój własny cień. Co się z nim stało...?

Friendship? Relationship? whatever but... Forever together!  |M.Y. & J.J. BTS|Where stories live. Discover now