32.

22 2 1
                                    

pov Jungkook

Z mojego długotrwałego transu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Z nadzieją spojrzałem na ekran. To nie On! Jak długo mam jeszcze czekać?!

- Halo? - wychrypiałem, ile dni już nic nie mówiłem, kolejny tydzień, dwa ?

- Jungkook? Co się dzieje? - to Hong, ona zna mnie najlepiej - Znowu chorujesz? - zapytała zmartwiona

- Tak. Proszę...

- Zajmę się kawiarnią. - przerwała mi. Doskonale wiedziała, o co chce prosić.

- Dziękuje. - rozłączyłem się. Przeczesałem drżącą ręką włosy i usiadłem na łóżku. Całe ciało mi się trzęsło, czułem jakbym odstawił jakieś dragi...

Postanowiłem jednak upewnić się, że Min nie leży gdzieś w szpitalu, w śpiączce, walczący o życie...

- Recepcja szpitala w Seulu. - odebrała miło jakaś pielęgniarka.

- Dzień dobry, chciałbym się dowiedzieć, czy macie pacjenta o nazwisku Min Yoongi? - obgryzałem, obgryzione paznokcie

- Kim pan dla Niego jest?

- Na... - ścisnęło mnie w gardle - Narzeczonym. - wyłkałem

- Proszę chwilkę poczekać. - słyszałem, że stuka w klawiaturę. Nie wiem co było by lepsze, gdyby tak leżał chory czy to, że go tam nie ma i jest zdrowy... Łzy moczyły moje policzki. Nie mogłem znieść świadomości, że mnie zostawił.... - Sprawdziłam. Nie mamy takiego pacjenta.

- Dziękuje. - rozbeczałem się jak dziecko, ale dodatkowo ogarnęła mną wściekłość. Z całej siły rzuciłem telefonem na drugi koniec pokoju. Roztrzaskał się. I dobrze, nie ma mnie dla nikogo, ani nikogo dla mnie!

Wysypałem na dłoń kilka tabletek, może kilka za dużo. Popiłem wodą i czekałem na cisze... Ta cisza musi nadejść... Zostawił mnie po tym jak zostałem zaciągnięty siłą do klubowego kibla, naćpany, pobity i prawie zgwałcony! A on mnie zostawił?! Czyż to nie ja powinienem być wściekły?!!!

Przyjemna cisza i spokój zawładnęły moim ciałem, już nawet nie słyszałem swojego szalejącego serca...

Pov Suga

              Po tym jak zostawiłem Jeona w tym klubie, poszedłem do jakiegoś hotelu i wykupiłem pokój. Jednego z pracowników wysłałem po kupienie wybranych ubrań, po czym nalałem do wanny lodowatą wodę i do niej wszedłem. Poczułem ból, jakby łamali mi kości. Ból fizyczny trochę zmniejszył ból psychiczny. Po godzinie wyszedłem i poszedłem spać. Obudziłem się dwa dni później, ubrałem się, zabrałem swoje rzeczy i zapłaciłem. 

Nic nie czułem, nic mnie nie obchodziło... Zaufałem swoim demonom i dałem się im prowadzić. Poszedłem do fryzjera i przefarbowałem włosy z powrotem na czarno, miałem dość tego śmiesznego koloru... Zaszedłem do mojego zaufanego sprzedawcy. Kupiłem karanbity i kilka innych przydatnych broni. Wszędzie płaciłem gotówką tak jak zawsze.

Moją głowę ogarnęła pustka, nie mam pojęcia co robiłem przez następne kilkanaście dni. Ocknąłem się na skraju jakiegoś wieżowca, ociekając krwią, czyjąś krwią...

- Co się stało? - zapytałem, siadając na betonie. Spojrzałem na swoje nadgarstki, całe były pocięte, a krew już zaschnięta. Spojrzałem w dół, skoczyć? Gdy już chciałem się zsunąć mrok przejął kontrolę i mnie od tego odciągnął. Przeszedłem do pierwszego lepszego pomieszczenia z komputerem i rozejrzałem się. Wszędzie leżały trupy. Usiadłem przy biurku i zacząłem sprawdzać co z Jungkookiem i kogo zabiłem. Blondynowi pogłębiła się depresja, a ja wybiłem jakąś mafię.

Friendship? Relationship? whatever but... Forever together!  |M.Y. & J.J. BTS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz