30.

21 2 0
                                    

Pov Jungkook

Z mojego lekkiego snu wyrwał mnie napad kaszlu ukochanego.

- Skarbie? - przetarłem zaspane oczy. Sięgnąłem po wodę, by mógł się napić. - Pojedziemy dzisiaj do lekarza, co? Musi Cię zbadać. - stwierdziłem

- Mhm... - napiłem się wody - Kookie, nie powinieneś ze mną spać, zarazisz się... - wychrypiał.

- Nawet mnie nie denerwuj. Jak inaczej mam się Tobą zająć?! Albo jak mam przespać spokojnie noc? Jeśli chcesz to w porządku, chyba mam gdzieś swoje leki, poradzę sobie... - udałem obojętność, próbowałem powstrzymać śmiech, miał taką uroczą minkę.

- Chcę z tobą, ale nie chcę żebyś się zaraził. - powiedział smutno. - Będę spokojniejszy jak będziesz brał coś na odporność. - był wykończony, oczka mu spuchły. - Nawet pocałować Cię nie mogę. - mruknął, podciągając kolana pod brodę. 

- Ohh, oczywiście, że możesz. Nie boje się Twoich zarazków. - uśmiechnąłem się i przysunąłem do Niego. Cmoknąłem go w czoło i spojrzałem w przekrwione oczy. - Zjemy śniadanie i pojedziemy do szpitala, w porządku? - pogłaskałem go po policzku

- Dobrze. - uśmiechnął się lekko i mocno mnie przytulił. - Mimo wszystko wczorajszy dzień był cudowny.

- Taak... - przeciągnąłem, patrząc na obrączkę na palcu - Zaskoczyłeś mnie, nie sądziłem, że tak szybko to się stanie. - uśmiechnąłem się. To zaledwie po 4 miesiącach...

- Nie chciałem czekać. 

- To dobrze... Wystarczająco długo na siebie czekaliśmy. - powiedziałem ciszej - Dobra, Ty idź się ubrać, a ja zrobię śniadanie i jedziemy.

- Najpierw musimy się umyć z piasku. - skrzywił się.

- Chyba Ty musisz. - zaśmiałem się - Ja wczoraj to zrobiłem, jak już spałeś. - podniosłem się - Ale to ma być szybki ciepły pysznić, żebyś się bardziej nie rozchorował. Jasne?

- To chodź ze mną. Nie chcę się myć sam. - powiedział z błaganiem w głosie.

- Moje dziecko drogie, chodźmy. - zaśmiałem się.

- Trzymaj łapki przy sobie, Yoongi. To ma być szybki prysznic, zrozumiano?

- Nie mam siły się ruszać, więc nie masz się o co martwić... - zaśmiał się lekko. Rzadko widuje go tak słabego, bez ochoty na cokolwiek... Zapamiętam ten widok. 

- Biedaczek. - uśmiechnąłem się. Umyłem go szybko, ale starannie, nie pomijając włosów. Potem siebie i mogliśmy się szykować. - Włosy trzeba Ci dobrze wysuszyć. - posadziłem go na pufie w sypialni i wziąłem suszarkę. Stanąłem między jego nogami i zacząłem suszyć, od razu się we mnie wtulił. 

- Kocham cię, króliczku. - powiedział cicho. Miałem wrażenie że nie może wydobyć z siebie głośniejszego dźwięku. 

- Ja Ciebie też, Kochanie... - ucałowałem go w skroń. - Ubierz się i będziemy jechać. - skinął głową. Zrobiłem szybkie, lekkie śniadanie. Zjedliśmy i pół godziny później byliśmy w szpitalu. Lekarz zbadał go i pouczył, że kąpiele w zimnym morzu nie są świetnym pomysłem o tej porze roku. Wykupiliśmy leki i wróciliśmy do domku.

- To co teraz robimy? Ja na tydzień jestem wyłączony z życia, ale Ty musisz pracować. - położył się na kanapie.

- I będę. Jesteś dorosły, poradzisz sobie kilka godzin beze mnie. Ale teraz, wskakuj pod kocyk. - rozpakowałem leki i porozdzielałem co i kiedy musi wziąć. - Za godzinę musze iść do kawiarni, będę tam do zamknięcia. - usiadłem obok niego - Dzwoń jeśli coś się wydarzy.

Friendship? Relationship? whatever but... Forever together!  |M.Y. & J.J. BTS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz