Rozdział 12. Sekret i Expecto Patronum.

9.6K 688 122
                                    

Uwaga, notka wyjaśniająca pod rozdziałem :)


Jak to zwykle bywa miejsce wietrznego i deszczowego listopada zajął mroźny grudzień. Każdy mieszkaniec zamku niezależnie od wieku z uśmiechem na twarzy obserwował wirujące w powietrzu białe płatki które pojawiły się z początkiem dwunastego miesiąca w roku.

Wielka Sala i wszystkie Pokoje Wspólne zostały przyozdobione choinkami, które Hagrid przyniósł z Zakazanego Lasu. Drzewko stojące Wieży Gryffindoru mieniło się na czerwono - złoto, a na czubku zamiast gwiazdy znalazła się głowa lwa.

Lily i Remus, jako prefekci musieli pomagać kadrze pedagogicznej ozdabiać zamek, co skutecznie utrudniał Irytek i młodsi uczniowie, a także dwaj naczelni Huncwoci - James i Syriusz.

Po jednej z utarczek prefektów Gryffindoru z pierwszorocznymi Krukonami Lily wyciągnęła przyjaciela na spacer.

-Mam dość! - westchnęła spacerując po odśnieżonych drużkach. - Chcę już święta!

Lupin zaśmiał się cicho, ale nagle zmarkotniał, jakby przypomniało mu się coś przykrego. Evans przyjrzała mu się bacznie i chwyciła go pod ramię.

-To teraz powiedz, co się dzieje!- zażądała dziewczyna wbijając w niego wzrok. Blondyn spuścił głowę i mruknął:

-Nic się nie dzieje Lily, naprawdę.

Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową.

-Znam Cię. - stwierdziła. - Nie wmawiaj mi takich głupot, że wszystko jest dobrze, bo tak nie jest.

Remus przygryzł wargę i wyrwał ramię z uścisku dziewczyny.

-Lily, jesteś moją przyjaciółką - zaczął zdenerwowany. - Nie chcę Cię stracić, nie chcę żebyś patrzyła na mnie ze wstrętem.

Rudowłosa zmarszczyła brwi i podeszła do Lupina, kładąc mu dłoń na ramieniu.

-Remusie cokolwiek mi powiesz nie zmieni to  mojej opinii o Tobie.

Blondyn zaśmiał się cicho bez humoru i ruszył w kierunku zawalonego drzewa. Przysiadł na konarze, wbijając spojrzenie w zamarzniętą taflę jeziora. Lily Evans stanęła obok niego, czekając aż chłopak zacznie mówić:

-Obawiam się, że po tym, co Ci opowiem odwrócisz się ode mnie bezpowrotnie. Ale jesteś moją przyjaciółką Lily, nie chcę Cię okłamywać prawie tak bardzo jak nie chcę Cię stracić.  Moi rodzice nie są najbogatsi, ale mieszkamy dostatnio i dajemy radę. Kiedyś przyszedł do nas Fenrir Greyback chciał, aby mój ojciec pomógł mu w pewnej sprawie nie wiem, w jakiej miałem wtedy 5 lat. - Remus westchnął i zamilkł na chwilę, jakby chciał przypomnieć sobie szczegóły. - Ojciec odmówił, bo wiesz Greyback to wilkołak, a pomoc komuś takiemu nie jest dobrze widziana w społeczeństwie. Cóż, mój tata bardzo go tym obraził, więc postanowił się zemścić. Podczas pełni zaczaił się nieopodal naszego domu. Pech chciał, że wtedy wyszedłem. Od tamtego czasu jestem zainfekowany. Co miesiąc staje się potworem. – Zakończył szeptem. Lily miała łzy w oczach. Wyobrażała sobie małego biednego chłopca, który miał przed sobą przyszłość naznaczoną strasznym brzemieniem. Remus powoli wstał, nie patrząc na Lily ruszył w stronę zamku. Dziewczyna nic nie rozumiejąc poderwała się z miejsca i pobiegła za nim. Gdy tylko go dogoniła, wzięła go za rękę i zmusiła, aby się zatrzymał.

-Remusie..- Zaczęła nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Jakich użyć słów, aby chociaż trochę ulżyć mu w cierpieniu. Lupin miał jednak swoje plany, wyszarpnął swoja dłoń z ręki Lily i pokręcił głową.

 -Lily nie potrzebuje litości! – Powiedział ze złością wpatrując się w zielone oczy rozmówczyni. Evans przymknęła powieki i uderzyła Lunatyka w ramie.

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now