Trzech Huncwotów zatrzymało się przed drzwiami do prywatnego pokoju McGonagall. Remus już wyciągał dłoń aby zapukać, jednak Łapa złapał go za ramię i pociągnął do tyłu.
- Czy tylko mnie przeraża fakt, zapukania do tych drzwi o godzinie 7:30? - wyszeptał chłopak. Lupin westchnął patrząc na swojego przyjaciela z politowaniem. Kiedy zapukał w środku rozległ się dźwięk szurania krzesła i kroków. Drzwi uchyliły się z cichym skrzypieniem, a na progu ukazała się ubrana w ciemny szlafrok Minerwa McGonagall. Zmierzyła surowym wzrokiem swoich uczniów i zapytała:
- Co znowu zrobiliście?
-Dzień dobry Pani profesor. - zaczął Remus uśmiechając się uprzejmie. - Ja chciałem tylko przynieść to sprawozdanie o które Pani prosiła.
Kobieta kiwnęła krótko głową i chwyciła zwinięty w rulon pergamin, po czym jej wzrok skierował się na stojących nieco z tyłu Jamesa i Syriusza.
-A Panowie? - James i Syriusz wymienili szybkie spojrzenia i okularnik szybko zaczął tłumaczyć:
-Ostatnio wzrosło napięcie między nami, a Ślizgonami...
-Które nie ma nic wspólnego z tym, że Pan Mulciber trafił do Skrzydła Szpitalnego? - przerwała opiekunka Gryffindoru unosząc wysoko brwi.
-Może trochę i ma, ale w związku z tym nie mogliśmy puścić Remusa samego, to kuszenie losu. - dokończył za przyjaciela Łapa. Kobieta po kolei spojrzała na swoich podopiecznych i postanowiła nie komentować ich zachowania.
-Tylko mi się nie włóczyć po szkole! - rozkazała srogim głosem. - Prosto na Śniadanie.
Black wyszczerzył zęby w uśmiechu i zasalutował nauczycielce transmutacji mówiąc ciche "Tajest!" Kiedy drzwi za kobietą się zamknęły, chłopcy szybko oddalili się od jej pokoju i wybuchnęli śmiechem. James ściągnął okulary i kucnął przy ścianie, podczas gdy Remus i Syriusz chichotali opierając się o siebie. W takim stanie zastała ich Lily i Marlena, które szły na śniadanie.
-A wam co? - zainteresowała się blondynka podchodząc do swojego chłopaka i składając mu na policzku pocałunek.
-Nic nic. - mruknął Łapa oddychając głęboko żeby się uspokoić. - Evans, a tak właściwie to skąd ty umiesz rzucać zaklęcie zapomnienia?
Lily wzruszyła ramionami i wyminęła chłopców, jednak Ci ją szybko dogonili a Black szturchnął ją ramieniem.
-Nie bądź taka! - zajęczał czarnowłosy chłopak wydymając usta. Evans zacisnęła usta aby powstrzymać się od mimowolnego uśmiechu.
-Dużo na ten temat czytałam.. - zaczęła dziewczyna. - I po prostu zaryzykowałam, gdyby nie zadziałało to wlałabym mu do gardła Eliksir Zapomnienia. - Syriusz patrzył na nią przez chwilę z ogłupiałym wyrazem twarzy po czym cicho powiedział:
-Jesteś przerażająca.
~*~
Jeremy czuł, że jest mu zimno. To dziwne bo zazwyczaj okrywa się kołdrą, aż po samą brodę. Z jękiem otworzył oczy i poczuł, że cała krew odpływa mu z twarzy. Był w Wielkiej Sali! Ale jak się tu znalazł? Przecież wychodził z kolacji... Chłopak zmarszczył brwi. Nie pamiętał co działo się PO kolacji. Nagle dotarły do niego chichoty i szepty. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, że jest otoczony przez sporą grupkę osób ze wszystkich domów. Głupi sen. - przemknęło mu przez głowę w chwili gdy ktoś krzyknął:
- Skąd wytrzasnąłeś takie fatałaszki, Nelson? - Blondyn szybko spojrzał w dół i uświadomił sobie, że jego nagą klatkę piersiową zdobi czarny koronkowy stanik, który nie pozostawiał pola wyobraźni, ponieważ odsłaniał wszystko. Niżej była wściekle czerwona skórzana spódnica i szpilki. Spanikowany Jeremy chciał poderwać się ze swojego miejsca, ale nic się nie wydarzyło. Jego nogi i nadgarstki przykute były do krzesła różowymi kajdankami. Zgromadzenie wybuchnęło śmiechem na bezowocne próby chłopaka. Jeremy zacisnął powieki i odetchnął głęboko. Był zdezorientowany. Nie wiedział co się dzieje i jak mógł znaleźć się w takim położeniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/45198080-288-k472446.jpg)
CZYTASZ
Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)
Random~ W trakcie poprawiania ~ Era Huncwotów. Lata 70 XX wieku. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Świat spowił mrok. Coraz częściej pojawiają się doniesienie o tajemniczych zniknięciach i mordach. Każdy musi się opowiedzieć po której stani...