Rozdział 55. Szansa.

6.7K 586 111
                                    

- Dlaczego ten czas tak szybko leci? - cicho narzekała Anna siedząc po kolacji Wigilijnej w Pokoju Wspólnym. Tak jak sobie obiecali, wszyscy zostali na te święta w Zamku. Tylko Olivia musiała wracać do domu, gdyż jej rodzice kategorycznie się sprzeciwili pomysłowi aby została. 

- Bo to co dobre, szybko się kończy. - wymruczała Dorcas, która siedziała wtulona z zamkniętymi oczami w Remusa. Chłopak gładził ją kciukiem po karku uśmiechając się do siebie. - Ale święta dopiero się zaczęły. 

- Ann nie chodzi chyba tylko o święta . - zauważył Syriusz, który leżał na ziemi, gdzie znajdował się puchaty dywan. Blondynka pokiwała głową. 

- To pół roku zleciało nie wiem kiedy. - powiedziała. - Pomyślcie, że za kolejne sześć miesięcy nas już tu nie będzie. 

- Może tak szybko mija ci czas bo ciągle gdzieś znikasz? - powiedziała Laura uśmiechając się do blondynki. - Ostatnio prawie nie spędzasz z nami czasu. 

Anna przygryzła wargę i spojrzała na dziewczynę nieco speszona. 

- Miałam ostatnio trochę spraw do załatwienia. - wyjaśniła cicho. - Trochę problemów.

- Wiesz, że jakby coś się działo... - zaczęła Lily, która siedziała bokiem na fotelu, obok którego miejsce na ziemi zajął James. Berns pokiwała głową. 

- Wiem, że mogę na was liczyć. - powiedziała. - Ale nie wszystko jest takie proste. 

Spojrzenie jej i Laury się skrzyżowało i Norton posłała jej ciepły uśmiech. Dziewczyna wiedziała, że jako jedyna jest świadoma romansu Anny z profesorem Reedem, który uczył eliksirów rok temu.Czuła jednak, że Anna ukrywa coś jeszcze, że ten związek nie jest jej jedyną tajemnicą. Ale skoro nie chciała o tym mówić, to postanowiła nie drążyć tematu.

Kiedy ogień w kominku zaczął dogasać Syriusz wstał i żegnając się ze wszystkimi poszedł do dormitorium. W jego ślady poszedł Peter oraz Anna i Laura. 

- Myślicie, że będą sprawdzać czy ktoś chodzi po korytarzach? - zapytał Remus prostując się. James spojrzał na niego z uniesionymi brwiami. 

- Raczej nie. - mruknęła śpiąco Lily. - Zostało bardzo mało osób w tym roku. 

Blondyn zerknął na swoją dziewczynę, która siedziała obok niego. 

- Chodźmy na spacer Dor. - zaproponował. 

Brunetka na początku wydawała się zaskoczona propozycją chłopaka, ale już po chwili uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową. Kiedy z cichym skrzypieniem portret się za nimi zatrzasnął, James westchnął i odchylił głowę tak, że oparł ją o udo Lily. Dziewczyna spojrzała w dół i zobaczyła, że chłopak ma zamknięte oczy. 

- Zmęczony? - zapytała cicho, na co jego powieki od razu się rozchyliły. Wzruszył ramionami. 

- Sam nie wiem. - powiedział. - Jest mi dziwnie. To pierwsze święta bez nich i... - James nie dokończył tylko zrobił chaotyczny ruch ręką. Rudowłosa gryfonka położyła dłoń na ramieniu chłopaka i lekko ścisnęła. Dłoń Jamesa powędrowała do miejsca gdzie spoczywała ręką Lily i splótł ich palce razem. Przez chwilę milczeli, każde z nich pogrążone we własnych myślach. 

- Lily...- zaczął okularnik niepewnie bawiąc się palcami dziewczyny. 

- Tak? - zapytała Evans pochylając się do przodu, żeby lepiej widzieć. James zmienił pozycję, tak że siedział przodem do dziewczyny. Ich oczy się spotkały i na twarzach obojga pojawił się uśmiech. Lily zdała sobie nagle sprawę, że coraz częściej się dzięki niemu uśmiecha. 

- Wiesz, że nie jestem idealny... - zaczął cicho, Lily niemal od razu mu przerwała.

- Nie ma ludzi idealnych. 

- No tak. - przyznał przeczesując dłonią włosy. - Rzecz w tym, że chciałbym... -Zamilkł nie wiedząc jak ubrać w słowa swoje myśli.- Chciałbym żebyś dała nam szansę. - wyrzucił z siebie przygryzając wargę.

 Lily wstrzymała oddech przyglądając się chłopakowi który chyba też przestał oddychać. 

- Masz na myśli... 

- Chcę żebyśmy byli razem Lily. - powiedział cicho przysuwając się bliżej dziewczyny. - Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna...

- Ty dla mnie też jesteś ważny. - wyszeptała rudowłosa nerwowo bawiąc się bluzką. - Ale...

- Proszę Lily. - Chłopak oparł swoje czoło o czoło dziewczyny. - Wiem, że nie chcesz głupich plotek ani gadania innych, ale czy to jest ważne? Czy nie powinniśmy robić tego, co jest dla nas najlepsze? A ja wiem, że dla mnie najlepsza jesteś ty.

Lily wypuściła z płuc powietrze, a jej oczy wypełniły łzy. Ostatnie miesiące, podczas których spotykała się z Jamesem, były najlepsze jakie przeżyła. Chłopak potrafił z nią rozmawiać na każdy temat, umiał ją rozbawić do łez. Nawet kiedy razem siedzieli i milczeli nie czuła niezręczności. Ale czy była gotowa na związek? Na to że wszyscy będą o nich plotkować? Orzechowe oczy chłopaka cały czas wpatrywały się w twarz dziewczyny. Lily wzięła drżący wdech. 

- Boję się. - powiedziała bardzo cicho. 

- Wiem. - odpowiedział i musnął delikatnie usta dziewczyny. -Lily... 

Dziewczyna pokiwała głową. 

- Dobrze James. - powiedziała, a oczy chłopaka się rozszerzyły. - Dam nam szansę. 

- Mówisz poważnie? - zapytał mrugając kilka razy. Jego dłonie powędrowały do policzków dziewczyny. Przyciągnął ją do siebie i ponownie złączył ich usta tym razem na dłużej. Kiedy się od siebie oderwali Lily objęła chłopaka za szyję i przytuliła się do niego. Zapach jego perfum wypełnił jej nozdrza. Wzięła głęboki oddech rozkoszując się tą chwilą. Poczuła, że ręce chłopaka oplatają jej plecy i już po chwili siedziała obok niego na ziemi. Zaśmiała się cicho zajmując wygodniejszą pozycję. 

- Nie byłoby nam wygodniej na kanapie? - zapytała cicho muskając palcami odsłonięte przedramię chłopaka. Potter złożył pocałunek na jej włosach. 

- Źle ci? - wymruczał do jej ucha, uśmiech Lily się powiększył i pokręciła głową. 

- Nie. - odparła kładąc głowę na jego ramieniu i zamykając oczy. - Jest idealnie. 

James odchylił się do tyłu tak, że oparł się plecami o fotel. Jego dłoń jeździła w górę i w dół po plecach rudowłosej dziewczyny, której spokojny oddech drażnił skórę na jego szyję. Chłopak spojrzał na twarz Lily i uśmiechnął się czule, widząc że dziewczyna zasnęła. Wyciągnął rękę w stronę kanapy i ściągnął z niej leżący tam koc. Delikatnie okrył ją, tak żeby się nie obudziła. Oparł głowę na fotelu i zamknął oczy czując się w tym momencie lepiej niż kiedykolwiek.


Jestem z rozdziałem i oficjalnie ogłaszam początek "maratonu"! :D 

Na czym będzie polegał? Otóż przez najbliższe 3- 4 dni będę dodawać rozdział codziennie ( może zdarzyć się też dwa jednego dnia). :)

Jutro rano dodam kolejny! 

#Jilyoficjalnie. <3 

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz