Rozdział 26. Czas sprzątania i zadumy.

6.8K 591 69
                                    

Niedziela 9:26

Dorcas nie wiedziała, który z jej pomysłów jest lepszy - podniesienie się z łóżka i zaspokojenie niesamowitego pragnienia jakie odczuwała, czy schowanie głowy pod poduszkę tak, żeby nie dosięgały jej promienie słoneczne.

Silna potrzeba pozbycia się suchości w ustach wygrała i brunetka uniosła głowę, mrużąc oczy. Dopiero teraz zorientowała się, że znajduje się na łóżku. Spojrzała w bok i zobaczyła śpiącego Remusa. Jego zazwyczaj schludnie uczesane włosy sterczały we wszystkie strony. Dziewczyna bardzo powoli usiadła i postawiła nogi na podłodze. Kiedy była w stanie rozejrzała się po dormitorium.

Wyglądało to źle. Anna spała na zwiniętej kołdrze pod ścianą. Laura i Lily przytulały się na łóżku Jamesa a sam właściciel spał na siedząco z głową obok dziewcząt. Black i Marlena przytulali się do siebie na poduszkach po środku pokoju. Dor rozejrzała się w poszukiwaniu wody i znalazła ją w dzbanku na oknie. Z ulgą wypiła całą szklankę, po której poczuła się nieco lepiej.

-Która godzina? - zapytała Lily nie otwierając oczu. Już nigdy nie pije z Huncwotami, przysięgała sobie w myślach. Tak źle nie czuła się jeszcze nigdy.

-Wpół do 10. - odparła Meadowes i zaśmiała się widząc jak jej przyjaciółka podrywa się budząc przy tym Jamesa. Czarnowłosy chłopak poprawił okulary i spojrzał na przyczynę jego nagłej pobudki.

-Lily daj spać. - mamrotał znowu układając wygodnie głowę. Evans jednak nie była łaskawa i szturchnęła go w ramię.

-Jest już 10, pewnie McGonagall i reszta zastanawia się dlaczego nikt z nas nie pojawił się na śniadaniu. - rudowłosa dziewczyna przeszła nad Potterem. - Nie zdziwię się jak będzie chciała sprawdzić, co nas zatrzymało.

Słowa Gryfonki podziałały na niego jak kubeł zimnej wody. Zerwał się z pozycji w jakiej się znajdował i rozejrzał się.

-Trzeba tu ogarnąć. - stwierdził poważnym tonem ruszając w stronę Blacka, żeby go obudzić. Syriusz jęknął coś przez sen i przekręcił się na brzuch. Na jego nieszczęście przez ten manewr przygniótł śpiącą obok Marlenę.

Blondynka zaczęła machać rękami i nogami, żeby zrzucić z siebie dodatkowy ciężar. Jej krzyki obudziły pozostałych.

-Co się dzieje? - odezwał się Remus widząc na podłodze przekomiczną sytuację.

-Trochę długo spaliśmy. - pospieszyła z odpowiedzią Dorcas. - Minęło już śniadanie.

Blondyn zamrugał kilka razy i rozejrzał się w poszukiwaniu różdżki.Znalazł ją na parapecie i zaklęciem usunął puste butelki. W tym czasie McKinnon i Black zdążyli podnieść się z ziemi, a Lily z Laurą doprowadziły do porządku łóżka.

-O co tyle krzyku. - Łapa jak zwykle niczym się nie przejmował i zamiast pomagać rozsiadł się na krześle. Lily zmierzyła go wzrokiem, ale postanowiła tym razem nie komentować jego podejścia do życia.

Po kilku minutach wymachiwania różdżkami dormitorium chłopców nadawało się do użytku.

-Muszę wziąć kąpiel. - oznajmiła Anna zabierając swoje buty z kąta. Co one tam robiły? Zastanawiała się dziewczyna stojąc przez chwilę w miejscu i przyglądając się parze obuwia. - Idziecie? - zwróciła się do współlokatorek.

~*~

Na szczęście świętowanie urodzin uszło wszystkim na sucho, a opiekunka ich domu nie pytała czemu żadne z nich nie zeszło na śniadanie. Niedziela minęła im leniwie i całkiem bezczynnie. Remus rozsiadł się na fotelu w zapełnionym Pokoju Wspólnym. Miał zamiar przeczytać książkę, którą dostał od rodziców w prezencie jednak jego myśli były teraz w całkiem innym miejscu niż ciało.

-Knut za twoje myśli! - radosny głos Laury wyrwał go z zadumy.

-Chyba nie są tyle warte. - na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-To nawet dobrze, bo nie mam przy sobie pieniędzy. - Norton aż tryskała dobrym humorem, co było widoczne w każdym jej ruchu. - Dostałam właśnie list od mojej cioci! - podzieliła się z chłopakiem powodem swojej radości. - Jadę do niej na cały miesiąc na wakacje! Rozumiesz cały miesiąc w Rzymie.

-To świetna wiadomość! Rzym, to jedno z najwspanialszych miejsc również jeśli chodzi o społeczność magiczną.


-Jestem taka podekscytowana...- westchnęła brunetka, nagle zrywając się z kanapy. -Betty! - krzyknęła do koleżanki z drużyny. - Muszę lecieć! pa! - Remus pomachał oddalającej się dziewczynie. Myśli chłopaka znowu powędrowały ku brązowowłosej dziewczynie. Samo jej wspomnienie napełniało go dziwnym słodko-gorzkim uczucie. Z jednej strony radość nie do opisania, wypełniająca go całego jednak z drugiej świadomość, że ktoś taki jak on nie ma prawa do szczęścia, zresztą kto chciałby związać się z Wilkołakiem?Już nie mówiąc o zakładaniu rodziny! Zdawał sobie sprawę, że czeka go długie i samotne życie. Miał tylko nadzieję, że znajdzie coś co choć trochę zagłuszy ból i tęsknotę, co będzie go motywowało za kilka lat do wstawania z łóżka i nie poddawania się. 

Teraz - ma przyjaciół którzy mu pomagają, ale po ukończeniuszkoły? Kiedy każdy z nich założy rodzinę, będzie miał prace,obowiązki? Kto wówczas klepnie go w ramię, mówiąc że Gryfon sięnie poddaje i walczy do końca? 

Blondyn odchylił do tyłu głowę i zapatrzyła się w sufit, na którym widoczne były pojedyncze pęknięcia. Przez te ponure myśli, chłopak stracił ochotę do wszystkiego. 


Witajcie! 

Wracam do was po tygodniowej przerwie z nieco nudnawym rozdziałem, za co przepraszam ale czasem wena niezbyt dopisuje i tak było tym razem. Za to mam nadzieję, że kolejny będzie dla was przyjemniejszy. 

Postaram się coś dodać jeszcze w tym tygodniu, chyba że nauka mnie tak przytłoczy że nie dam rady, więc trzymajcie kciuki! 


Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now