Rozdział 16. Złe nowego początki.

8.2K 606 170
                                    

Co to ma być?  Właśnie patrzę i co?  Usunął mi się jakoś rozdział 16! Nie wiem jakim cudem! -.- Dodaję go raz jeszcze.  Przepraszam za zamieszanie, jak ktoś wie dlaczego tak się dzieje niech da znać. 

Dla rozleniwionych po świętach uczniów, nadejście stycznia, a co za tym idzie powrót do szkolnej rutyny był niezwykle trudny. Cały pierwszy tydzień nowego roku minął na narzekaniach i złorzeczeniu na nauczycieli, którzy po odpoczynku z nowym zapałem zaczęli wymagać od uczniów jeszcze więcej niż w starym roku.Jedyną zmianą, która przerwała szkolną monotonię był fakt, że James Potter - jeden z najbardziej rozpoznawalnych uczniów Hogwartu zaczął chodzić z rok młodszą, uroczą blond gryfonką Marleną McKinnon.Wśród społeczności uczniowskiej krążyły różne plotki na temat tego związku. Naomi Scott, szóstoklasistka z Gryffindoru, która zajmowała drugie dormitorium przydzielone dla uczennic 6 klasy z tego domu, twierdziła że Marlen podała chłopakowi Eliksir Miłości.

-To jasne - mówiła każdemu. - McKinnon i Evans są koleżankami. Pewnie ten rudzielec zrobił miksturę i poratował biedną Mar.Z kolei Jeremy Nelson, chłopak w towarzystwie którego bardzo często widywano ostatnimi czasy rudowłosą prefekt z domu lwa uważał, że Potter zrozumiał iż dziewczyna którą był zainteresowany woli kogoś innego i odpuścił.Ślizgoni mieli zgodną teorię głoszącą nawrócenie się Huncwota na ścieżkę Czystości Krwi i danie sobie spokoju z tą Szlamą.Sami zainteresowani nie odnosili się do plotek, a każde zadane im pytanie ignorowali bądź zbywali uśmiechem. W ten sposób powstała nowa, znana wszystkim para Hogwartu McKinnon i Potter.

~*~

Trzeci poniedziałek stycznia nie różnił się niczym od innych dni jakie przyniósł ten miesiąc. Jak co dzień uczniowie od godziny 8 spożywali śniadanie w Wielkiej Sali, a dokładnie pół godziny później przez ogromne okno tuż pod sufitem wpadło setki sów.Remus Lupin pogłaskał po łebku sowę, która przyniosła mu gazetę i zagłębił się w lekturę artykułu z pierwszej strony. Już po chwili zbladł i zaczerpnął głęboko powietrze. Podobne reakcje można było dostrzec u większości uczniów czytających Proroka Codziennego.

-To okropne! - wyszeptała Laura gdy zobaczyła wzmiankę o śmierci dwóch szanowanych przez społeczeństwo magiczne aurorów, oraz o zniszczeniu kilku mugolskich wiosek.

-Mój ojciec jest ranny. - mruknął ciemnowłosy okularni.

 - Muszę jechać do Munga. - stwierdził, ale nim zdążył zerwać się ze swojego miejsca przy jego talerzu wylądowała sowa należąca do Dorei Potter.Chłopak szybko rozerwał kopertę i przebiegł wzrokiem po liście od matki.

-Co pisze? - zapytał Black, dla którego Potterowie byli prawie jak rodzina. W końcu przyjęli go pod swój dach o nic nie pytając.

-Jest w śpiączce, medycy nie wiedzą co mu dokładnie jest. - westchnął James przygryzając wargę. - Mama prosi żebym przyjechał, podobno wysłała sowę do Dumbledora z prośbą o zwolnienie mnie.

Lily spojrzała na chłopaka ze współczuciem, już chciała coś powiedzieć ale tuż przy jego boku pojawiła się drobna blondynka i stając na palcach przytuliła go mocno, James pochylił głowę i odwzajemnił uścisk.Evans odwróciła wzrok czując jak coś ściska ją w żołądku na widok tej pary. Szybko jednak potrząsnęła głową odganiając dziwną potrzebę rzucenia czymś o ścianę.Całą scenę przerwało pojawienie się opiekunki domu - Minerwy McGonagall. Kobieta ubrana w długą szarą suknie i spiczasty kapelusz podeszła do swojego ucznia i powiedziała spokojnym głosem w którym słychać było troskę:

-Panie Potter niech Pan pójdzie się spakować, za godzinę proszę się stawić w moim gabinecie.

-Dziekuję Pani Profesor. - cicho powiedział James i nie patrząc na nikogo i nie zwracając uwagi na pozdrawiających go uczniów wyszedł z wielkiej Sali.Najbliżsi chłopaka siedzieli spoglądając na siebie. Żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć

.-Tak cholernie mi go szkoda. - odezwała się w końcu Evans podpierając brodę na dłoni. Syriusz spojrzał na nią zdziwiony, Remus splótł swoje palce i westchnął cicho natomiast Marlena, która cały czas siedziała na miejscu Rogacza prychnęła.

-Może jeszcze będziesz chciała go pocieszać, co? - zapytała,a jej głos ociekał złośliwością. - Tyle czasu miałaś go gdzieś, a jak jest ze mną to nagle jesteś taka uczuciowa wobec niego?Zielone oczy Evans wpatrywały się bez emocji w niebieskie tęczówki McKinnon. Lily wstała ze swojego miejsca i chwyciła swoją torbę Kiedy mijała blondynkę zatrzymała się na chwilę

.-Po prostu wiem jak to jest stracić jednego z rodziców. - jej cichy głos dotarł do wielu osób, ponieważ Wielka Sala zaczynała powoli pustoszeć. - Nie ważne czy lubię Jamesa czy nie. Nikomu nie życzę, tego aby musiał patrzeć jak trumna z jego najbliższym jest opuszczana do ziemi.

~*~

Wieczór tego dnia nadszedł bardzo szybko. Nawet osoby, które nie zostały bezpośrednio dotknięte tym atakiem chodziły smutne i przygnębione.W PW gryfonów panowała ciężka atmosfera. Trzech Huncwotów nie miało ochoty na żarty, siedzieli rozłożeni przy kominku każdy nad swoją książką i pergaminem. Tuż obok nich miejsca zajęły Lily i Dorcas.Gdy ze schodów prowadzących do Dormitoriów dziewcząt zeszła Marlena, Evans zacisnęła usta w wąską linię, a gdy dziewczyna skierowała się w jej kierunku brwi Rudowłosej powędrowały do góry.

-Słuchaj Lily. - zaczęła blondynka stając obok starszej koleżanki. - Przepraszam, nie wiedziałam o tym, że ktoś z Twoich rodziców nie żyje.

-Bo to nie Twoja sprawa Mar. - odezwał się nagle Syriusz, czym bardzo zdziwił Lily. - Ruda nie musi ogłaszać wszystkim, że jej tata zmarł, a ty nie powinnaś się na niej wyżywać. Ona i James zawarli porozumienie i postanowili dać sobie szansę jako TYLKO przyjaciele, uszanuj to.McKinnon pokiwała głową i posłała Lily smutny uśmiech.

-A wiadomo już coś? - zapytała cicho. - Jimm coś napisał?W tym samym momencie do okna zapukała ta sama sowa, która rankiem przyniosła okularnikowi list od matki. Łapa zerwał się z miejsca i już po chwili trzymał w dłoni małą karteczkę, zapisaną zamaszystym pismem Rogacza. Chłopak zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył widać było w nich łzy.

-Jego tata zmarł, na jakieś powikłania pozaklęciowe. - wymamrotał chłopak. - Pogrzeb w czwartek.





Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now