Rozdział 29. Podejrzenia i sekrety.

7.3K 609 36
                                    

Stone Road było uważane za jedną z najbardziej ubogich dzielnic Londynu. Ulice były brudne i ponure. W oknach budynków wisiały poszarzałe firanki, ściany były wyblakłe i poobdzierane a na chodnikach walało się pełno  papierków różnego pochodzenia. W tym otoczeniu wyraźnie wyróżniała się ubrana w czarny, elegancki płaszczyk dziewczyna o blond włosach, które podskakiwały przy jej  każdym kroku. Na końcu tej uliczki stał wysoki mężczyzna. Również ubrany w ciemny płaszcz, jego dłoń raz po raz wędrowała do ust aby mógł zaciągnąć się papierosem, który żarzył się przy  głębokim wdechu dymu do płuc. Kiedy dziewczyna była blisko, ten spojrzał na nią i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.

- Jesteś przed czasem. - mruknął mierząc ją wzrokiem. Blondynka wzruszyła ramionami sięgając po papierosa.

- Ty też. - odparła i zaciągnęła się dymem. - Długo czekasz? - zapytała rzucając niedopałek na ziemię i gasząc go butem. Mężczyzna pokręcił głową, sięgnął dłonią w stronę dziewczyny i  założył jej włosy za ucho.

- To się robi coraz trudniejsze. - powiedział cicho zbliżając się do niej. - Te ciągłe tajemnice mnie wykończą.

- Wiem to. - szepnęła blondynka łapiąc go za dłoń. - Ale dobrze wiesz, że inaczej się nie da. Przynajmniej na razie.

Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, żadne z nich nie chciało przerwać ciszy. W końcu ubrany w ciemny płaszcz mężczyzna westchnął:

- Mam nadzieję, że już niedługo to się skończy.

- Na pewno. - dziewczyna chwyciła go za rękę i pociągnęła na drugą stronę ulicy. - A teraz chodź, bo zaraz się spóźnimy.

~*~

Dorcas szła szybkim krokiem przez pociąg zaglądając do każdego mijanego przedziału, szukając swoich przyjaciół. Natrafiła na nich dopiero pod koniec pojazdu. Nie musiała otwierać drzwi, aby wiedzieć że to tam siedzą. Już z daleka słychać było śmiech i krzyki stamtąd dobiegające. Brunetka z szerokim uśmiechem wparowała do środka.

- No nareszcie! - odezwała się blondynka siedząca pod oknem. - Prawie się spóźniłaś.

- Wiem. - Meadowes usiadła na wolnym miejscu obok Jamesa. - Wszyscy zaspaliśmy i nie mogłam się zebrać. Potem mojej mamie wylała się kawa na stół i zaczęła się kłócić z moim bratem. Totalne szaleństwo.

- Dla mnie to wygląda jak całkiem dobra zabawa. - odezwał się Syriusz szczerząc zęby.

-Ty ze wszystkiego zrobiłbyś cyrk. - westchnęła Dor odchylając głowę na oparciu. - Nic nie odpoczęłam na świętach, a już czuję jak każdy nauczyciel tylko się szykuje aby nam dowalić. 

- Nie bądź taką pesymistką. - zaśmiał się Potter. - My z Łapą mamy już obmyślonych kilka kawałów, na dobry początek. 

Remus pokręcił głową z uśmiechem słysząc o planach swoich przyjaciół. Nie do końca pochwalał takie łamanie regulaminu, ale wspomnienia jakie mu zostają po każdym kawale warte są tych szlabanów i straconych punktów.

- A jak bawiły się Evans i Norton? - znowu odezwał się Łapa, który dzisiaj chyba nie umiał siedzieć cicho.

- Pisały mi, że w sumie nic nie robią konkretnego. - powiedziała Anna. - Właściwie co można robić w zamku jak zostało tak niewiele osób. 

Podróż mijała w leniwej atmosferze. James zaproponował grę w karty, ale po kilku rundach dziewczęta zrezygnowały, Remus też nie przepadał za taką formą spędzania wolnego czasu. Dlatego Rogacz i Łapa zaszyli się w kątku i planowali dowcip, Remus rozmawiał z Dorcas o polowaniach na smoki w Rumunii, gdyż właśnie tam pracował jeden z wujków dziewczyny. Anna pisała coś w szarym mugolskim zeszycie, co jakiś czas zerkając w okno. 

- Co tak skrobiesz? - zainteresował się Łapa. Blondynka spojrzała na niego z wysoko uniesioną brwią.

- Książkę piszesz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna. Syriusz zaśmiał się krótko, co jak zawsze w jego przypadku przypominało szczekanie psa.

- Ja nie, ale ty chyba tak. - Berns zamknęła zeszyt i stuknęła w niego różdżką. - Proszę, proszę ktoś tu ma tajemnice. 

Anna założyła nogę na nogę i wbiła spojrzenie zimnych niebieskich oczu w Blacka. 

- O co i chodzi? - zapytała ostro. - Masz jakiś problem. 

- Hej! - wtrącił się James, który widział że coś się szykuje. - On tylko żartował. Przecież znasz się na żartach. - najwyraźniej argument chłopaka wcale nie zrobił na niej wrażenia. Cały czas patrzyła na Syriusza, który uśmiechał się kpiąco. 

- Mam dziwne wrażenie, że coś ukrywasz Berns. - odezwał się po dłuższej chwili Łapa. - Coś więcej niż te Twoje bazgroły w notesie. 

Dziewczyna wydęła usta i wstała ze swojego miejsca. 

- Nie wiem o co Ci chodzi Black. - warknęła i ruszyła w stronę drzwi od przedziału. - Masz urojenia. Kiedy blondynka zniknęła na korytarzu, wszyscy spojrzeli na Syriusza w szoku. 

- Stary co to było? - zawołał James, który niewiele rozumiał z całej sytuacji. Łapa tylko wzruszył ramionami. 

~*~

Dwóch Gryfonów siedzących w rogu pokoju nad kawałkiem pergaminu na dodatek rozmawiających cicho nie wróży nic dobrego i Lily Evans doskonale o tym wiedziała.Cały wieczór, odkąd przyszli z kolacji, obserwowała dwóch naczelnych psotników. Nie żeby interesowało ją co robią, po prostu wolała mieć na nich oko. Chłopcy cały czas byli w tym samym miejscu. Black pokazywał coś na swoim pergaminie, a Potter notował coś na tym który trzymał w dłoni. Rudowłosa prefekt przeczuwając, że coś się święci wstała ze swojego miejsca. 

- Gdzie idziesz? - zapytała Dorcas podnosząc głowę znad szachownicy. Remus po raz kolejny podjął się nauczenia jej tej gry. 

- Oni coś kombinują. - mruknęła wskazując głową na dwóch Huncwotów. - Idę skontrolować.

Evans cicho podeszła do Rogacza i Łapy i przez chwilę przyglądała się im. Jej obecność pierwszy dostrzegł Syriusz, któremu zdawało się, że ktoś go obserwuje. Na jej widok pobladł lekko i trącił łokciem przyjaciela. James lekko zdezorientowany uniósł wzrok, a kiedy zobaczył Lily uśmiechnął się: - Co się dzieje Lily? - zapytał uprzejmie chowając pergamin do kieszeni. Dziewczyna zmrużyła niebezpiecznie oczy.

 - Co znowu planujecie. - zapytała. - I nie mówcie mi, że nic! - dodała widząc jak Black otwiera usta. - Znam was kilka lat, więc nie próbujcie mnie okłamywać. 

Chłopcy wstali ze swojego miejsca. Evans musiała unieść głowę, aby widzieć ich oczy. James się nie odezwał, jedynie cały czas uśmiechał się uprzejmie. 

- Jakby Ci to powiedzieć Evans... - zaczął Syriusz drapiąc się po głowie.- Mniej wiesz, lepiej śpisz i krócej zeznajesz. - I nim dziewczyna zdążyła zareagować, obaj pobiegli w stronę schodów do dormitorium.

I oto jest kolejny rozdział, niestety wena i czas dalej mnie nie odwiedzili dlatego piszę baaaaardzo powoli :( 

Mam nadzieję, że wam się podoba ! <3 

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now