Rozdział 83. Żałoba.

4.9K 475 60
                                    

James stał w progu salonu oparty o framugę. On i Lily postanowili przenieść się do Doliny Godryka, gdzie mogli rzucić na swój dom potężniejsze zaklęcia ochronne, niż w mugolskiej dzielnicy. Wzrok miał skupiony na dwóch młodych kobietach, siedzących obok siebie na sofie. Laura wróciła do kraju od razu jak dotarła do niej informacja o Dorcas.

Cały czas miała wrażenie, że to sen z którego zaraz się obudzi, a kiedy otworzy oczy to roześmiana brunetka będzie obok niej.

- Połóżcie się spać. - odezwał się Potter wchodząc do pokoju. Za oknami od kilku godzin widoczne było czarne, nocne niebo. - Musimy wcześnie wstać.

Laura pokiwała głową. Wstała z sofy i pociągając nosem ruszyła w stronę schodów.

Okularnik podszedł do swojej dziewczyny i usiadł obok niej, zajmując miejsce które opuściła brunetka. Lily od razu przysunęła się bliże i położyła głowę na jego ramieniu.

- Nie wiem jak przetrwam jutrzejszy dzień. - szepnęła. - Chciałabym położyć się spać i obudzić jak będzie po wszystkim.

James westchnął i pocałował ją w czubek głowy.

- Jeżeli nie czujesz się na siłach...

- Nie czuję się. - przerwała mu. - Ale i tak tam pójdę. Dla niej. Po raz ostatni.

~*~

Krople deszczu od samego rana bębniły o szyby, jakby pogoda uwzięła się aby sprawić by ten dzień był jeszcze bardziej ponury. Na cmentarzu zgromadziło się bardzo dużo osób. Znaczną część stanowili ludzie młodzi, znajomi i przyjaciele dziewczyny z czasów szkolnych. Lily stała w jednym z pierwszych rzędów między James'am a Remusem, cały czas pociągając nosem.

Odkąd spotkali chłopaka w domu Dorcas, ten się nie odezwał ani słowem. Wpatrywał się pustym wzrokiem w odległy punkt i nie reagował na kierowane do niego słowa.

Lily martwiła się o swojego przyjaciela. Mogła sobie tylko wyobrażać co czuje ktoś, kto stracił najważniejszą dla siebie osobę.

Owszem, ona też kochała Dor i jej śmierć ogromnie ją zabolała, jednak cały czas miała przy sobie Jamesa. Lupin nie wziął nawet udziału w dyskusji na temat tego, kto przymówi zanim trumna z ciałem zostanie złożona w ziemi.

To Syriusz zgodził się powiedzieć kilka słów o dziewczynie. Lily bardzo chciała wyznać jak wiele znaczyła dla niej Dor, ale nie była w stanie. Za każdym razem ja siadała do pisanie przemówienia, kończyło się to wylanymi łzami i pustym pergaminem. Łapa wyszedł na podwyższenie i odchrząknął.

- Pamiętam jak po raz pierwszy rozmawiałem z Dorcas i pierwszą myśl jaka wówczas przyszła mi do głowy : " To najmilsza osoba jaką poznałem". Cóż, jako 11 letni chłopiec wychowujący się w niezbyt przyjaznej rodzinie, nie poznałem zbyt wielu osób pozytywnie do mnie nastawionych, jednak przez te wszystkie lata to się nie zmieniło. Dorcas była osobą, która dla każdego znalazła uśmiech i dobre słowo. Nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek mógłby być smutny w jej towarzystwie, bo roztaczała wokół siebie niezwykłą atmosferę.

Syriusz przerwał na chwilę spoglądając na zgromadzone osoby.

- Była trochę jak siostra, której nie miałem. Mogłem powiedzieć jej wszystko i liczyć na to, że albo mnie pocieszy albo opieprzy. To cholernie niesprawiedliwe, że muszę tu dziś stać i mówić to wszystko bo nie znałem lepszej osoby od niej.

Łapa westchnął i zszedł wolno z podestu ze spuszczoną głową.

Kiedy pogrzeb dobiegł końca większość osób skierowała się na stypę.

- Remusie idziesz? - zapytała Evans dotykając ramienia chłopaka. Blondyn pokręcił głową.

- Nie chcę jeszcze chwilę tu zostać. - wydusił z siebie, co było pierwszymi słowami wypowiedzianymi przez niego tego dnia. Miał zaciśnięte gardło a jego oczy wypełniały łzy,którym nie chciał pozwolić płynąć.

Lily westchnęła i pogłaskała go po ramieniu. Opuszczając cmentarz kątem oka dostrzegła oddalającą się postać z ciemnymi włosami. Uśmiechnęła się na myśl, że Olivia mimo wszystko pojawiła się aby pożegnać Dorcas.

Laura przystanęła na chodniku czekając aż Lily i James wyrównają z nią kroku.

- Zostajesz w Londynie? - zapytał James aby oderwać myśli dziewcząt od tego co przed chwilą się wydarzyło.

- Na razie tak. - powiedziała Norton. - Poszukam jakiejś pracy i w końcu zrobię coś pożytecznego.

- Jak podobały ci się Włochy?

- Jest tam za ciepło. - przyznała Laura. - Na wakacje bardzo polecam, ale tak na stałe? Nie wytrzymywałam już.

- Chciałbym zobaczyć Wenecję i Weronę. - wyznała rudowłosa uśmiechając się pod nosem, ale zaraz potem jej uśmiech zbladł. - Rozmawiałyśmy z Dorcas o tym, żeby cię tam odwiedzić.

Oczy obu dziewczyn wypełniły łzy. James zmienił miejsce tak aby iść między nimi i podał każdej swoje ramię.

~*~

Remus nie czuł zimna, ani tego że jego kurtka całkowicie przemokła. Siedział na ławce cały czas wpatrując się w pochyłe, złote litery wygrawerowane na ciemnym nagrobku. Napis układał się w nazwisko : Dorcas Meadowes.

Dlaczego ona? Ta myśl nawiedzała go co chwilę od kilku dni. Miała przed sobą całe życie. Oni mieli przed sobą całe życie, plany, marzenia. Wszystko to zostało przekreślone w jednej chwili. W ułamku sekundy. W rozbłysku zielonego światła.

Z jego gardła wydarł się szloch. Do tej pory myślał, że miłość do Dorcas była dla niego błogosławieństwem. Teraz, gdy ją stracił na zawsze, uważał to za przekleństwo.

Chciał znowu ją przytulić, poczuć jej zapach, usłyszeć śmiech. Zobaczyć jak zaciska usta kiedy się denerwuje.Świadomość, że już tego nie doświadczy bolała, rozrywała jego serce, sprawiała że nie mógł oddychać.

- Dlaczego mnie nie posłuchałaś i się nie ukryłaś? - zapytał cicho pociągając nosem. - Dlaczego do cholery!

Odpowiedź nie nadeszła i najgorsze było to, że nigdy już nie nadejdzie.

Przez ostatnie dni Lunatyk praktycznie nie spał. Może sen przynosił ukojenie, ale najgorsze były poranki. Gdy się budził, przez cudowne kilka sekund nie pamiętał o tym, że nie zobaczy miłości swojego życia już nigdy więcej, a następnie uderzało to w niego ze zdwojoną siłą tak, że nie mógł złapać oddechu.

Zamknął oczy i ukrył twarz w dłoniach. Wyczuł, że ktoś mu się przygląda. Wyprostował się i spojrzał za siebie, żeby zobaczyć kto postanowił zakłócić mu tą chwilę.

Zerwał się na równe nogi wyciągając różdżkę z kieszeni płaszcza.

- Chcę się tylko z nią pożegnać. - powiedział niespodziewany gość unosząc dłonie aby pokazać, że nie ma w nich różdżki. - Była dla mnie równie ważna.

- Przypomnieć Ci z czyich rąk zginęła? - warknął mrużąc oczy. Chęć rzucenia zaklęcie i pozbycia się wszystkich negatywnych emocji była bardzo silna. 


Kolejny w piątek :*

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now