Z lamp sączyło się przytłumione zielone światło, które sprawiało że wszystko wyglądało jakby lekko się jarzyło. Mimo godzin południowych Pokój Wspólny Slytherinu skąpany był w półmroku. Na niskich wygodnych fotelach rozrzuconych w różnych częściach pomieszczenia, siedzieli w grupkach uczniowie zajmując się swoimi sprawami. W rogu pomieszczenia, gdzie znajdowała się najwygodniejsza kanapa i niski regał na książki, siedziała dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, brązowych włosach. Jej równie ciemne oczy patrzyły chłodno na otaczające ją męskie postacie. Emmet Mulciber, Gideon Avery i Regulus Black od kilku minut starali się ją zastraszyć.
- Ty chyba nie rozumiesz. - cichy głos Avery'ego zabrzmiał złowrogo. Olivia uniosła wysoko brew oczekując na dalszy ciąg wypowiedzi. - Masz się trzymać z daleka od tych Gryfonek, przynosisz hańbę naszemu domowi.
- Jestem już dużą dziewczynką i potrafię podejmować sama decyzje. - odparła dziewczyna uśmiechając się przy tym ironicznie. - W każdym razie dziękuję za sugestię.
Dziewczyna już wstawała ze swojego miejsca, jednak Mulciber pchnął ją znowu do pozycji siedzącej. Brunetka zaczerpnęła głośno powietrze, a jej oczy wyrażały czystą wściekłość.
- Możesz mi powiedzieć, coś ty zrobił? - warknęła w stronę Emmeta. Chłopak skrzywił się lekko słysząc tłumioną złość w jej głosie.
- Wysłuchasz co mamy Ci do powiedzenia. - cicho wtrącił Regulus, chcąc uspokoić towarzyszy. Rowle pokręciła głową, a jej ciemne włosy zatańczyły wokół bladej twarzy.
- Nie mam zamiaru was słuchać. - powiedziała zimno ponownie wstając z miejsca i zanim któryś z nich zdążył ją powstrzymać wyciągnęła różdżkę celując w ich kierunku. - Dajcie mi spokój albo zobaczycie co to znaczy gniew Rowle'ów.
Oliwia odeszła szybkim krokiem mocno ściskając w dłoni różdżkę.
~*~
Przez nieliczne chmury zdobiące błękitne niebo przebijało się ostre, wiosenne słońce. James Potter właśnie krzyczał na swoją drużynę, która stałą na środku boiska z niezbyt radosnymi minami.
- Co to ma być? - okularnik był wyraźnie zirytowany prezentowanym poziomem. - To ma być mecz finałowy a nie jakiś sparing. Walczymy o Puchar!
- James przecież wiesz, że damy z siebie wszystko... - odezwał się Dominik Vance, jeden ze ścigających. Potter zmierzył go surowym wzrokiem.
- Nie wykonaliście dziś poprawnie żadnego zagrania!
Laura wbiła wzrok w zieloną murawę czując jak zaczynają palić ją policzki. James dał jej szansę na stanowisku ścigającej, czuła się źle z tym że dziś nie szła jej gra.
- Teraz wracamy do gry... - zaczął Potter ale nie dane mu było skończyć gdyż na boisko weszła drużyna Slytherinu, która zapewne chciała potrenować przed weekendowym meczem o drugie miejsce.- A wy co tu robicie?
- Mamy zarezerwowane boisko. - odparł burkliwie kapitan drużyny węży Gideon Avery. Rogacz uniósł wysoko brwi, a kącik jego ust uniósł się lekko prezentując wszystkim ironiczny uśmieszek.
- A to ciekawe bo mam zgodę na dzisiejszy trening.
Mówiąc te słowa wyciągnął z kieszeni złożony na cztery pergamin, na którym pochyłym pismem zapisana była rezerwacja boiska z podpisem opiekuna domu oraz opiekuna boiska.
- My też mamy zgodę. - Gideon pokazał niemal identyczny pergamin Gryfonowi. Obie drużyny stanęły za swoimi kapitanami, mierząc się nieprzychylnym wzrokiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/45198080-288-k472446.jpg)
YOU ARE READING
Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)
Random~ W trakcie poprawiania ~ Era Huncwotów. Lata 70 XX wieku. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Świat spowił mrok. Coraz częściej pojawiają się doniesienie o tajemniczych zniknięciach i mordach. Każdy musi się opowiedzieć po której stani...