Rozdział 34. Gryfońsko-Ślizgońskie przymierze.

7.2K 577 78
                                    

Z lamp sączyło się przytłumione zielone światło, które sprawiało że wszystko wyglądało jakby lekko się jarzyło. Mimo godzin południowych Pokój Wspólny Slytherinu skąpany był w półmroku. Na niskich wygodnych fotelach rozrzuconych w różnych częściach pomieszczenia, siedzieli w grupkach uczniowie zajmując się swoimi sprawami. W rogu pomieszczenia, gdzie znajdowała się najwygodniejsza kanapa i niski regał na książki,  siedziała dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, brązowych włosach. Jej równie ciemne oczy patrzyły chłodno na otaczające ją męskie postacie. Emmet Mulciber, Gideon Avery i Regulus Black od kilku minut starali się ją zastraszyć.

 - Ty chyba nie rozumiesz. - cichy głos Avery'ego zabrzmiał złowrogo. Olivia uniosła wysoko brew oczekując na dalszy ciąg wypowiedzi. - Masz się trzymać z daleka od tych Gryfonek, przynosisz hańbę naszemu domowi. 

- Jestem już dużą dziewczynką i potrafię podejmować sama decyzje. - odparła dziewczyna uśmiechając się przy tym ironicznie. - W każdym razie dziękuję za sugestię. 

Dziewczyna już wstawała ze swojego miejsca, jednak Mulciber pchnął ją znowu do pozycji siedzącej. Brunetka zaczerpnęła głośno powietrze, a jej oczy wyrażały czystą wściekłość. 

- Możesz mi powiedzieć, coś ty zrobił? - warknęła w stronę Emmeta. Chłopak skrzywił się lekko słysząc tłumioną złość w jej głosie. 

- Wysłuchasz co mamy Ci do powiedzenia. - cicho wtrącił Regulus, chcąc uspokoić towarzyszy. Rowle pokręciła głową, a jej ciemne włosy zatańczyły wokół bladej twarzy. 

- Nie mam zamiaru was słuchać. - powiedziała zimno ponownie wstając z miejsca i zanim któryś z nich zdążył ją powstrzymać wyciągnęła różdżkę celując w ich kierunku. - Dajcie mi spokój albo zobaczycie co to znaczy gniew Rowle'ów.

 Oliwia odeszła szybkim krokiem mocno ściskając w dłoni różdżkę. 

 ~*~ 

Przez nieliczne chmury zdobiące błękitne niebo przebijało się ostre, wiosenne słońce. James Potter właśnie krzyczał na swoją drużynę, która stałą na środku boiska z niezbyt radosnymi minami. 

- Co to ma być? - okularnik był wyraźnie zirytowany prezentowanym poziomem. - To ma być mecz finałowy a nie jakiś sparing. Walczymy o Puchar! 

- James przecież wiesz, że damy z siebie wszystko... - odezwał się Dominik Vance, jeden ze ścigających. Potter zmierzył go surowym wzrokiem.

- Nie wykonaliście dziś poprawnie żadnego zagrania! 

Laura wbiła wzrok w zieloną murawę czując jak zaczynają palić ją policzki. James dał jej szansę na stanowisku ścigającej, czuła się źle z tym że dziś nie szła jej gra.

 - Teraz wracamy do gry... - zaczął Potter ale nie dane mu było skończyć gdyż na boisko weszła drużyna Slytherinu, która zapewne chciała potrenować przed weekendowym meczem o drugie miejsce.- A wy co tu robicie? 

- Mamy zarezerwowane boisko. - odparł burkliwie kapitan drużyny węży Gideon Avery. Rogacz uniósł wysoko brwi, a kącik jego ust uniósł się lekko prezentując wszystkim ironiczny uśmieszek.

- A to ciekawe bo mam zgodę na dzisiejszy trening. 

 Mówiąc te słowa wyciągnął z kieszeni złożony na cztery pergamin, na którym pochyłym pismem zapisana była rezerwacja boiska z podpisem opiekuna domu oraz opiekuna boiska.

 - My też mamy zgodę. - Gideon pokazał niemal identyczny pergamin Gryfonowi. Obie drużyny stanęły za swoimi kapitanami, mierząc się nieprzychylnym wzrokiem. 

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now