Rozdział 74. Naszym obowiązkiem jest walka.

5.7K 544 48
                                    

Syriusz leżał na łóżku z rękami założonymi za głowę i wpatrywał się w sufit. Nie lubił bezczynności. Może nie należał do osób, które uwielbiają pracować, ale dużo gorzej znosił bezczynność. Ratowało go tylko to, że dziś powinny przyjść wyniki egzaminów i w końcu okaże się czy będzie mógł razem z Jamesem zapiać się na kursy aurorskie. 

- Łapa.- rozległ się krzyk Jamesa dobiegający gdzieś z dołu. Black podniósł się ze swojego miejsca i przeczesując palcami włosy skierował się w stronę z której dobiegał krzyk Pottera. Zdziwił się na widok salonu wypełnionego ludźmi. Oprócz jego przyjaciela znalazły się tam Dorcas, Laura i Lily a także Peter i Remus. Centralne miejsce zajmował natomiast Albus Dumbledore. 

- Dzień dobry. - przywitał się chłopak siadając na jednym z wolnych miejsc. 

- Skoro jesteśmy już w komplecie możemy zaczynać. - oznajmił siwowłosy mężczyzna. - Doskonale pamiętam obietnicę jaką dałem wam jeszcze w szkole. 

- Chodzi o to, że chcemy brać udział w walce przeciwko Voldemortowi? - zapytał Syriusz kiedy Dumbledore zamilkł. 

- Tak. Nadal jesteście chętni?

Gdy wszyscy w mniej lub bardziej entuzjastyczny sposób pokiwali głowami, kontynuował.

-  Jakiś czas temu założyłem pewną organizacją o nazwie Zakon Feniksa, skupia ona czarodziejów i czarownice, którym nie wystarcza to co w sprawie Lorda Voldemorta robi Ministerstwo. Oczywiście jest to całkowicie tajna organizacja, dlatego każdy kto do niej wstępuje składa przysięgę i zezwala na rzucenie na niego zaklęcia tajności. 

- Ma pan profesor na myśli Wieczystą Przysięgę? - zainteresowała się Dorcas. Albus uśmiechnął się do niej. 

- Nie, wystarczy mi zwykła przysięga oczywiście musi być ona zabezpieczona odpowiednimi zaklęciami, ale nie uciekam się do Przysięgi Wieczystej. 

- Czy to nie jest zbyt... lekkomyślne? - zapytał ostrożnie Remus. - No bo zdradzić może każdy. 

- Wierzę w to, że ludzie których przyjmuje są godni zaufania. - wyjaśnił dyrektor. 

- Pan profesor zawsze widzi w każdym to co najlepsze. - mruknęła Lily. Mężczyzna rozłożył ręce, a jego błękitne oczy zamigotały radośnie. 

- Profesor McGonagall cały czas powtarza mi to samo. Ale wracając do tematu naszej rozmowy daję wam tydzień czasu na zastanowienie się czy chcecie dołączyć. Pamiętajcie, że to nie jest zabawa i od członków Zakonu wymagam zaangażowania w powierzone im zadania. Wasze życie również będzie narażone. 

- Profesorze Dumbledore... - zaczął James,ale został uciszony uniesieniem dłoni. 

- Nie chcę waszych deklaracji już teraz. - Zaznaczył. - Spotkamy się za tydzień w tym samym miejscu. 

~*~

Tego samego dnia nieco później wszyscy, którzy byli obecni przy rozmowie z profesorem Dumbledorem leżeli rozłożeni na trawie za posiadłością Jamesa. 

- Nie wiem czy dołączę teraz do Zakonu... - cicho odezwała się Laura, obserwując reakcję przyjaciół. Patrzyli na nią w milczeniu czekając na ciąg dalszy wypowiedzi. - Jadę do mojej biologicznej mamy. Za kilka dni. 

- To chyba dobrze? - zapytała Dorcas, co Laura przyjęła cichym śmiechem. 

- Nawet bardzo dobrze. - przyznała. - Ale nie chcę się teraz angażować w Zakon, bo nie wiem ile tam zostanę. 

- Masz rację. - powiedziała Lily. - W końcu Zakon Ci nie ucieknie, będziesz mogła pomóc jak wrócisz. 

James westchnął przewracając się na plecy. 

- Nie rozumiem ludzi. - zaczął bawiąc się okularami, które ściągnął z twarzy. - Dlaczego tak mało osób cokolwiek robi? Dlaczego nie chcą się przeciwstawić? Przecież naszym obowiązkiem jest walka przeciwko Voldemortowi. 

- Boją się. - odpowiedział Remus. - Większość woli się nie wychylać bo boją się o swoje rodziny, o siebie. 

- Nie każdy rodzi się bohaterem. - zgodziła się ze swoim chłopakiem Dorcas. Lily położyła dłoń na ramieniu Rogacza. 

- Nie myśl o tym. - poprosiła go. - Najważniejsze żebyś ty podejmował decyzje zgodne z własnym sercem. Innymi się nie przejmuj. 

Między przyjaciółmi ponownie zapadła cisza, przerywana śpiewem ptaków i bzyczeniem owadów. 

- Dziś powinny być wyniki. - mruknęła Laura leżąc z zamkniętymi oczami. Promienie słońca świeciły prosto na jej twarz co nie wydawało się jej przeszkadzać. 

- Czy tylko ja tego nie czuję? - zapytał Łapa. 

- Czego dokładnie? - zainteresował się Remus obracając twarz w kierunku przyjaciela. Black westchnął. 

- Dorosłości. 

- Cicho! - powiedziała Dorcas. - Nie wymawiaj tego słowa! Nie chcę go słyszeć. Ono będzie dozwolone dopiero wtedy, kiedy każdy z nas dostanie się na te kursy na które chce. 

Remus zasępił się. Miał świadomość, że on z powodu swojej comiesięcznej przypadłości nie dostanie się na kursy nauczycielskie o których marzył. Będzie musiał zaczepić się w jakimś innym miejscu i wykonywać zawód, który go nie satysfakcjonuje żeby móc się utrzymać. 

~*~

Lily siedziała na swoim łóżku trzymając w dłoni kopertę z godłem Hogwartu i nie wiedziała co ma zrobić. Była rozdarta, chciała w końcu poznać wyniki, ale bała się zajrzeć do środka. Poznanie jej zawartości było jednoznaczne z rozpoczęciem dorosłego życia, na które dziewczyna nie czuła się jeszcze gotowa. Szybkim ruchem rozerwała kopertę i zanim zdążyła się rozmyślić rozłożyła pergamin. Ze wstrzymanym oddechem wpatrywała się w listę przedmiotów i wypisane obok nich stopnie za egzaminy pisemne i praktyczne. Spomiędzy jej warg wydobył się wysoki pisk radości, a w oczach zalśniły łzy. 

- Mamo! - krzyknęła głośno wybiegając ze swojego pokoju, zeskakując po kilka schodków. Wpadła do kuchni, gdzie Mary Evans gotowała obiad. 

- Co się stało? - zapytała odkładając drewnianą łyżkę na blat. 

- Mam wyniki! - pisnęła Lily podskakując w miejscu. - Udało się ! 

- Co się udało? - dopytywała pani Evans.

- Mam najwyższe wyniki ze wszystkiego poza Transmutacją! - powiedziała cały czas podekscytowana dziewczyna. - Z transmutacji mam Powyżej Oczekiwań, ale to nie ważne bo i tak na Uzdrowiciela nie patrzą aż tak bardzo na ten przedmiot. 

Kobieta podeszła do córki i objęła ja ramionami. 

- Jestem z ciebie taka dumna. - wyszeptała jej do ucha. - I tata też byłby z ciebie bardzo dumny. Z oczy rudowłosej dziewczyny popłynęły łzy. 

- Dziękuję. - powiedziała przez ściśnięte gardło.


Nie wiem kiedy kolejny.. Ostatnio bardzo wolo idzie mi pisanie :(

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum