Rozdział 36. Szlaban.

6.3K 565 45
                                    

Sobotni wieczór nadszedł niespodziewanie szybko, a co za tym idzie miał odbyć się szlaban. Lily z zaciśniętymi w wąską linię ustami stała pod Wielką Salą czekając na resztę ukaranych. Z tego co wiedziała także James,Olivia i Avery nie wiedzieli na czym polegać będzie ich kara. Na jej twarz wypłynął lekki uśmiech kiedy zobaczyła, że z korytarza prowadzącego do lochów wyłania się brązowo włosa dziewczyna, ale zaraz potem jej humor się pogorszył widząc idącego za nią Gideona. 

- Gdzie Potter? - zapytała Olivia stając obok dziewczyny. Lily wzruszyła ramionami.

 - Nie mam pojęcia. - odpowiedziała zgodni z prawdą, jednak w tym samym momencie chłopak pokazał się na szczycie schodów. - Już jest. 

Okularnik zbiegł po stopniach i z zawadiackim uśmieszkiem stanął obok Gryfonki, kiwnął głową Olivii i Averemu, ale nie odezwał się słowem. Sala Wejściowa zaczęła powoli pustoszeć, natomiast z Wielkiej Sali dobiegał do nich gwar rozmów osób spożywających kolację. Lily westchnęła i oparła się o zimną kamienną ścianę. 

- Coś nie tak? - zapytał się zatroskany James, przyglądając się twarzy dziewczyny. Rudowłosa pokręciła głową.

- Nie lubię mieć szlabanów. - mruknęła cicho, wbijając wzrok w podłogę. Olivia zachichotała na stwierdzenie dziewczyny i trącneła ją ramieniem. 

- Wyluzuj. - powiedziała. - To tylko jeden szlaban, jestem pewna że Twój pierwszy. 

Evans zmrużyła oczy i prychnęła wydymając usta. 

- Drugi. - powiedziała i roześmiała się, a Olivia i James jej zawtórowali. Obserwując rozbawienie swoich towarzyszy Avery skrzywił usta w wyrazie pogardy, co nie uszło uwadze Jamesa. 

- Coś nie tak? - rzucił Rogacz w jego kierunku specjalnie używając tych samych słów które przed chwilą wypowiedział do Lily, a chłopak zmrużył oczy i nie odpowiedział. Gdy Gryfon i Ślizgon mierzyli się wzrokiem wielkie dębowe drzwi otworzyły się, a w progu ukazał się w nich uśmiechnięty Hagrid. 

- No chodźta* za mną! - rozległ się głęboki głos gajowego. - Dzisiaj pracujecie za mną. 

Lily zaczęła się obawiać, bo pomimo że lubiła Hagrida to znała jego zamiłowania i pasje z kolei James szczerzył zęby wiedząc, że mógł trafić dużo gorzej niż na karę u gajowego.

 - Jeszcze tego brakowało żebym się włóczył z jakimś przygłupem. - warknął Avery idąc na końcu pochodu. Olivia zmierzyła go nieprzychylnym wzrokiem i przyspieszyła, żeby zrównać się z Evans. Hagrid zatrzymał się na skraju Zakazanego Lasu, gdzie o drzewo oparta stała jego kusza. 

- No, dziś musimy znaleźć w lesie trochę roślin. - zaczął drapiąc się po głowie. - Musimy się podzielić, a nie chce kłótni dlatego idziecie zgodnie z domami. 

Zarówno Avery jak i James wydawali się być zadowoleni z takiego obrotu sytuacji. Olivia westchnęła głośno, a Lily spojrzała ze współczuciem na koleżankę. Jej stosunki z Potterem się poprawiły, dlatego spędzenie z nim szlabanu nie wydawało jej się aż taką męczarnią. 

- Lily i James, wy znajdziecie mi tak ze trzy Kacze Jagody, kilka Gwieździstych Rumianków i słoik ziaren z Empatii. Znacie to ostatnie? - upewnił się mężczyzna. Rogacz przeczesał dłonią włosy, natomiast Evans pokiwała głową i odebrała od gajowego torbę z potrzebnymi do zbiorów rzeczami, którą natychmiast przechwycił James.

- Panna Rowle i Pan Avery, wy macie znaleźć pięć roślin z korzeniami o nazwie Syrenia rozpacz, trzy kwiaty Gendru i po drodze macie zbierać pozaczepiane o gałęzie włosy jednorożca.

Para Ślizgonów pokiwała głowami na znak, że rozumie.

- Macie być ostrożni i się nie rozdzielać w parach. - zwrócił się do całej czwórki Hagrid. - W razie czego wyślijcie w niebo czerwony promień, ja albo ktoś z nauczycieli was znajdzie. 

Kiedy Gajowy się oddalił Gideon zaklął cicho i kopnął kamień. 

- Mamy robić za jego pomocników? - warknął do siebie, gdy zdał sobie sprawę z tego że trzy pary oczu śledzą jego postępowanie stanął w miejscu. - Co się na mnie gapicie? 

Lily pokręciła głową, po czym zgarnęła swoje włosy i związała je w kucyka.

 - Idziemy razem czy się rozdzielamy? - zapytała Olivii, która wydawała się być już znudzona całą tą sytuacją. 

- Może się rozdzielmy. - zaproponowała brunetka. - Ale ustalmy, że jak coś się będzie działo to damy sobie jakoś znać. 

James, który do tej pory nie wtrącał się do rozmowy podszedł do dziewcząt. 

- Masz. - mruknął wciskając Olivii do dłoni małe lusterko. 

- Co jest? Rozmazałam się? - zapytała zdziwiona dziewczyna, na co Gryfoni zareagowali śmiechem. 

- Nie, to jest Dwukierunkowe lusterko. Ja mam drugie, jak któreś z nas będzie miało kłopoty wystarczy że powiesz do lusterka moje imię...

- Mam gapić się w lusterko i mówić Twoje imię? - powtórzyła dziewczyna robiąc przy tym śmieszną minę. James pokiwał wolno głową. 

- Wtedy Cię usłyszymy. - wyjaśniła szybko Lily. - I w pokażesz się w lusterku Jamesa, a on w Twoim. Dzięki temu szybko się ze sobą skontaktujemy.

 Olivia przez chwilę obracała w dłoni przedmiot, który dostała od Jamesa po czym schowała go do kieszeni. 

- Mam nadzieję, że nie będzie nam potrzebne. - mruknęła, a jej wzrok powędrował w stronę Gideone. - Życzcie mi z nim powodzenie. 

Lily zachichotała cicho i objęła dziewczynę szepcząc jej do ucha ciche " Powodzenia". Kiedy ślizgońska para podeszła do linii drzew, w ich ślady poszli Lily i James. Chłopak przeczesał dłonią włosy i zerknął na dziewczynę. 

- W każdej innej sytuacji puścił bym cię przodem ale pozwól, że tym razem to ja będę szedł pierwszy. Evans nie odpowiedziała, jedynie pokiwała sztywno głową. Już odczuwała strach przed wejściem do tego lasu.


Tak wiem, rozdział miał być w piątek ale zmieniłam zdanie. Tym bardziej, że ten i następny do najdłuższych nie należą :).

Miłego czytania! <3


Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now