Rozdział 23. Nieszczęścia chodzą parami.

7.6K 621 122
                                    

Poszukiwania osób odpowiedzialnych za zdarzenie, którego głównym bohaterem był Jeremy Nelson ciągle trwały. Nie było świadków, śladów ani żadnych dowodów co utrudniało całą procedurę.

Uczeń Rawenclawu jednak wiedział swoje i cały czas rzucał złowrogie spojrzenia w stronę podejrzanych przez niego Gryfonów. Tymczasem miejsce lutego zajął wietrzny marzec, a w powietrzu można było wyczuć zapach wiosny.

-Panno Evans, ostatnio zauważyłem, że nie przychodzi Pani na moje małe spotkania. - zagrzmiał profesor Slughorn spotykając rudowłosą Gryfonkę na korytarzu. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszając odo nauczyciela eliksirów.

-Dużo nauki i obowiązków. - usprawiedliwiła się.

-Rozumiem,rozumiem. - westchnął mężczyzna, a guziki na jego perłoworóżowej kamizelce zatrzeszczały. - Jak ktoś chce osiągnąć coś w życiu musi dać z siebie wszystko. Jednak chwila przerwy dobrze by pani zrobiła. - pulchny mężczyzna pogroził jej palcem.

-No dobrze, jeżeli dowiem się o następnym spotkaniu to postaram się zjawić, panie profesorze. - obiecała dziewczyna, na co nauczyciel Eliksirów posłał jej uradowany uśmiech, po czym nagle zbladł.


~*~


-To chyba jakiś żart! - wykrzyknęła Dorcas patrząc na tablicę ogłoszeń w Pokoju Wspólnym. - Odwołali wyjścia go wioski!

-Pewnie boją się, że znowu zostaniemy zaatakowani. - mruknął Remus z fotela obok kominka. - Dor można było się tego spodziewać.

Brunetka opadła na kanapę ze zrezygnowaną miną.

-Mam straszną ochotę na czekoladę z Toffi! - skarżyła się dziewczyna przygryzając wargę. - Zaraz mnie skręci!

Blondyn uśmiechnął się lekko i wstał ze swojego miejsca. Rzucił w stronę dziewczyny ciche "Zaraz wracam" po czym zniknął na schodach prowadzących do dormitorium.

Meadowes jedną połowę ciała przewiesiła przez poręcz kanapy i głaskała dłonią dywan. Nagle tuż obok jej głowy pojawiła się brązowo-złote opakowanie jej ulubionej czekolady. Dziewczyna pisnęła, porwała ją szybo i przycisnęła do siebie. Jej brązoweo czy odnalazły jasne tęczówki Remusa. Chłopak uśmiechał się kącikiem ust nieco speszony.

-Dziękuję!- powiedziała Dorcas. - Jesteś kochany.

-Peter ma swój własny zapas, nie powinien zauważyć braku jednej. -mruknął chłopak wzruszając ramionami. - W każdym razie smacznego.

Brunetka szybko otworzyła opakowanie i włożyła dwie kostki do ust. Na jej twarzy pojawił się błogi wyraz.

-Nawet nie wiesz jaką przyjemność mi zrobiłeś!

Remus usiadł z powrotem na swoim miejscu i przyglądał się jak dziewczyna pałaszuje czekoladę.

-Co tam dzieci? - rozległ się wesoły głos Syriusza, a jego ciało nagle z impetem spadło na kanapę obok Dorcas. - Grzecznie się bawicie?

-Black nie przerywaj mi konsumowania! - warknęła brunetka odwracając się do niego plecami.

-A tej co? - Łapa skierował pytanie do swojego przyjaciela.

-Niedobór cukru w organizmie. - wyjaśnił Lupin z poważną miną, która niezwykle rozbawiła Blacka. Między przyjaciółmi zapadła cisza, tego komfortowego rodzaju która sprawia, że wszystkie osoby czują się ze sobą dobrze mimo tego, że nie pada żadne słowo.

Syriusz wpatrywał się w ogień trzaskający na kominku. Myślał o liście jaki dostał od swojej kuzynki Andromedy, która ostatecznie postanowiła wyjść za mąż za czarodzieje mugolskiego pochodzenia.Dziewczyna bała się tego, ale miłość okazała się silniejsza niż tradycja starożytnego rodu Black.

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz