Rozdział 73. Wesele Petunii.

5.7K 558 95
                                    

Lily po powrocie do domu nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Wyniki OWTEM-ów miały przyjść dopiero 7 lipca i do tego czasu nie mogła zapisać się na kurs Uzdrowiciela. Krzątała się po domu bez celu, ponieważ jej siostra stanowczo się sprzeciwiła żeby Lily  pomagała w przygotowaniach do jej ślubu zaplanowanego na pierwszą sobotę lipca.

Evans starała się nie pokazywać po sobie tego, jak bardzo zraniło ją podejście siostry. Nie wykłócała się jednak, ponieważ chciała aby Petunia miała swój wymarzony ślub. W dzień poprzedzający ceremonię w domu panowała nerwowa atmosfera. Petunia krzyczała, płakała i trzaskała drzwiami. Lily starała się nie wychodzić ze swojego pokoju aby nie drażnić starszej siostry jeszcze bardziej. Z tego co słyszała dziewczyna zrobiła aferę o to, że jej buty stały nie na tej półce co trzeba. Rudowłosa odważyła się zejść na dół dopiero gdy zgłodniała. 

- Petunia jest na próbnej fryzurze. - oznajmiła jej mama kiedy zajrzała do kuchni. Evans odetchnęła i podeszła do lodówki. 

- Mam nadzieję, że kiedy ja będę wychodziła za mąż nie będzie takiego zamieszania. Mary spojrzała na swoją młodszą córkę z uniesionymi brwiami. 

- Masz chłopaka? - zainteresowała się kobieta. Rudowłosa dziewczyna wzruszyła ramionami robiąc sobie kanapkę. 

- Poznasz go jutro. - mruknęła. 

- Jest z twojej szkoły? - wypytywała kobieta upijając łyk kawy. Lily pokiwała głową. 

- Tak znamy się od 7 lat, ale dopiero na ostatnim roku zaczęliśmy się spotykać. Byliśmy w jednym domu. 

- Tak się cieszę, że w końcu kogoś znalazłaś. - Ucieszyła się kobieta obejmując córkę. 

- W końcu? - zapytała Lily odsuwając się krok od matki. - Przypominam, że mam 18 lat. 

Mary Evans machnęła ręką. 

- Ja w Twoim wieku już ślub brałam. Dziewczyna westchnęła. Tak samo jak babcia, mama nie zauważyła że czasy się nieco zmieniły. Trzasnęły frontowe drzwi, a po chwili do kuchni weszła Petunia. Jej włosy były poskręcane w małe loczki i upięte tuż przy głowie. Wyglądała całkiem uroczo. 

- Przynajmniej fryzjerka nie zawiodła. - odetchnęła z ulgą brunetka siadając na krześle. 

- Ładnie ci w tym uczesaniu. - skomplementowała siostrę Lily. Petunia uśmiechnęła się prostując na krześle. 

- Sama je wybierałam. 

~*~

W dzień ślubu Lily miała plan żeby się wyspać. Nie brała udziału w przygotowaniach więc nie było potrzeby zrywania się bladym świtem. Jej mama jednak myślała inaczej. Mimo, że ceremonia zaczynała się o godzinie trzynastej kobieta wparowała tuż po siódmej do pokoju młodszej córki, krzycząc, że mają za mało czasu. 

Zirytowana i niewyspana Lily stała w kuchni z kubkiem kawy obserwując szczebioczące przyjaciółki swojej siostry, które były jej druhnami. Żadnej z nich nie znała, słyszała jedynie czasami jak jej siostra o którejś wspominała.

- Lily idź się szykować.

Mary Evans weszła do kuchni ubrana w jasną sukienkę za kolano i wysokie kremowe szpilki. Jej głowę zdobiło kilkanaście różnokolorowych wałków.

- Mamo...

- Nie dyskutuj. - przerwała matka. - Chcę mieć pewność, że wszystko i wszyscy będą gotowi na czas. O której będzie twój partner?

Lily odstawiła kubek na stół.-

 Ma być przed dwunastą. - odparła, po czym zniżyła głos do szeptu. - Prosiłam go żeby aportował się ulicę dalej, żeby nikt go nie zauważył.

- Świetnie! - ucieszyła się Mary. - A teraz leć się szykować. 

Lily postanowiła na ślub siostry założyć klasyczną beżową sukienką na na ramiączkach, odcinaną w pasie ozdobnym złotym paskiem. Włosy zebrała do tyłu i upięła kilkoma złotymi wsuwkami. Kiedy była już gotowa zeszła na dół, aby nie stresować mamy i siostry tym że jeszcze nie jest gotowa. Kiedy mijała drzwi usłyszała jak pukanie. Po ich drugiej stronie stał James. Odetchnęła z ulgą widząc, że ubrał czarny garnitur i białą koszulę. 

- Wow. - wyszeptał mierząc swoją dziewczynę wzrokiem. Lily zaśmiała się i pociągnęła go za rękę do środka. 

- Jesteś wcześniej. - zauważyła całując go w usta. 

- Za bardzo się stresowałem... - chciał coś jeszcze dodać, ale na korytarz wypadła mama Lily. Zatrzymała się widząc przystojnego chłopaka, którego jej młodsza córka trzymała za rękę. Potter odetchnął głęboko i zrobił krok w jej kierunku. 

- Miło mi panią w końcu poznać, James Potter. Kobieta z zachwytem patrzyła jak młodzieniec składa delikatny pocałunek na jej dłoni. 

- Bardzo się cieszę, że będziesz z nami w tym szczególnym dniu James. Lily zrób mu może kawy lub herbaty. Ja muszę iść do Petunii. 

Kiedy para znalazła się w kuchni James opadł na krzesło. 

- To było stresujące. - wyznał obserwując jak Lily stawia czajnik na gazie i wyciąga dwa kubki. 

- Ciesz się, że jest dziś zajęta inaczej miałbyś przesłuchanie. Chociaż tym pocałunkiem w rękę ją kupiłeś. 

Okularnik zaśmiał się cicho przyjmując parującą herbatę. 

- Czasem opłaca się wykorzystać naukę dobrych manier.

 ~*~

Ceremonia zaślubin Petunii Evans i Vernona Dursleya zaczęła się idealnie o czasie. Pan młody stał obok urzędnika. Miał na sobie czarny, markowy garnitur i ciemny krawat. Blond włosy były gładko zaczesane do tyłu, a na twarz błąkał się delikatny uśmiech. Petunia kroczyła wolno środkiem Sali Ślubnej. Postawiła na białą, sięgającą do ziemi suknię z bogatym zdobieniem. Lily uśmiechnęła się pod nosem podając swojej mamie chusteczkę. Kobieta zalała się łzami już w momencie kiedy zagrały pierwsze takty melodii. Mężczyzna prowadzący ceremonię przypomniał wszystkim o tym jaki to poważny krok w życiu każdego człowieka. Później przyszedł czas na przysięgę i wymianę obrączek. W którymś momencie James chwycił dłoń Lily. Dziewczyna przysunęła się do niego i oparła brodę na jego ramieniu, co było możliwe tylko dlatego że siedzieli. 

- Kiedyś to będziemy my. - szepnął prosto do jej ucha. Uśmiech rozświetlił jej twarz. 

- Jesteś tego taki pewny? - zapytała równie cicho. Potter pokiwał głową. 

- Teraz kiedy już jesteś moja nie dam Ci odejść.


Roztapiam się. 

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now