Rozdział 69. Nie ma tego złego...

5.5K 532 39
                                    

- Dzień dobry! - przywitał nauczycielkę Black, jakby nie dostrzegał wściekłości wymalowanej na twarzy kobiety. 

- Black przestań pajacować. - powiedziała surowo kobieta. - Natychmiast opuście różdżki!

Chłopcy bez zwłoki wypełnili polecenie kobiety, a Giedon odsunął się od ciągle uśmiechniętego Syriusza.

- Co tu się dzieje? - ponowiła pytanie McGonagall. Black i Potter wymienili szybkie spojrzenia, a z twarzy Łapy w końcu zniknęło rozbawienie.

- To ich wina. - odezwał się jako pierwszy Gideon. - Oni porozwieszali te okropne zdjęcia! Nauczycielka przeniosła spojrzenie na Ślizgona unosząc brwi co zachęciło go do kontynuowana wywodu na ten temat. - Po raz kolejny padłem ofiarą żartu tej dwójki! - żalił się Avery kiwając głową w stronę gryfonów. - Każdy na moim miejscu straciłby w końcu cierpliwość. 

- Panie Black, panie Potter? - McGonagall chciała teraz poznać ich wersję wydarzeń. Chłopcy już wcześniej ustalili, że tym razem gdyby ktoś posądził ich o tą akcję, nie będą się wypierać. Doszli do wniosku, że chcieli dokonać tej małej zemsty na Gideonie i jeżeli przyjdzie im za to ponieść karę, to przyjmą ją z wysoko uniesioną głową. 

- Te zdjęcia to nasza sprawka. - odparł Syriusz patrząc profesorce prosto w oczy. - Na swoje usprawiedliwienie mamy to, że z wiarygodnego źródła wiemy o tym, że to właśnie Avery stoi za napojeniem Jamesa nieudolnie uwarzonym Eliksirem Miłości.

Na twarzy kobiety odmalował się szok, spowodowany wyznaniem jej wychowanka. 

- Brednie. - warknął Gideon. 

Potter prychnął kręcąc głową. Nie spodziewał się po osobie ze Slytherinu niczego innego. Oczywiście, że się nie przyznał. Nauczycielka transmutacji przez chwilę milczała. Czuła pewien rodzaj dumy, spowodowany tym, że uczniowie jej domu potrafili przyznać się do tego co zrobili. Nie popierała oczywiście mszczenia się na sobie i upokarzania, ale postawa chłopców bardzo jej się spodobała. 

- Każdy z was traci po 20 punktów. - oznajmiła kobieta. - Stawicie się także dziś po kolacji w moim gabinecie w celu odbycia szlabanu. 

Gideon wydawał się być oburzony, ale James i Syriusz z ulgą przyjęli w ich odczuciu tak łagodną karę.

 ~*~

Równo z wybiciem godziny 20 drzwi do gabinetu nauczycielki transmutacji się otworzyły. 

- Gdzie panowie Potter i Black? - zapytała widząc nieobecność swoich podopiecznych. Avery wzruszył ramionami ze złośliwym uśmieszkiem, który nie umknął uwadze McGonagall. - No cóż, poczekamy na nich chwilę z pewnością... - nie zdążyła dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż zza zakrętu wyszli spóźnialscy gryfoni.

- Przepraszamy za spóźnienie - zaczął się od razu tłumaczyć James. - Ale Lily robiła nam awanturę o utratę punktów.

Nauczycielka pokiwała głową ze zrozumieniem i otworzyła nieco szerzej drzwi do swojego gabinetu zapraszając chłopców do środka. 

- Myślałam jaką karę dać waszej trójce za dzisiejsze zachowanie i przychodziły mi do głowy różne pomysły. 

- Kilka z nich już pani na nas wykorzystała. - wtrącił się Łapa z uśmiechem. Kobieta pokręciła głową i kontynuowała jakby chłopak się nie odzywał: 

- Jednak zbliża się koniec roku, więc postanowiłam aż tak bardzo was nie męczyć.Pan Avery pomoże swojemu opiekunowi domu w porządkowaniu składzika na eliksiry. Może już pan iść. Po słowach kobiety ślizgon kiwnął głową i opuścił jej gabinet z zadowolonym uśmieszkiem. Wiadomo było, że opiekun Slytherinu nie będzie go długo trzymał. 

- Teraz wy. - powiedziała McGonagall do swoich podopiecznych, gdy drzwi gabinetu się zamknęły. - Muszę przyznać, że cieszę się z tego, że przyznaliście się do rozwieszenia tych zdjęć. Wreszcie pokazaliście się od tej nieco dojrzalszej strony. Nie chcę was karać bardzo dotkliwie... 

- To może... - zaczął James, ale kobieta nie dała mu dokończyć. 

- Musicie ponieść jednak konsekwencje swojego zachowania. Mam nadzieję, że lubicie czyścić puchary w Izbie Pamięci. 

- Pani profesor... - Błagalny ton Syriusza nie zadziałał na kobietę. 

- Woźny już na was czeka. 

~*~

- Stanley Eddison, za wygranie międzydomowych rozgrywek szachowych. - przeczytał Syriusz wygrawerowane na pucharze słowa. James spojrzał na przyjaciela i wyszczerzył zęby. 

- Coś dla Lunatyka. A tu mam coś dla Lily - okularnik przetarł puchar. - Wybitne osiągnięcia w dziedzinie Eliksirów. 

- Weź jej nie mów, że coś takiego przyznają, bo będzie załamana jak nie otrzyma tej nagrody. - mruknął Black, za co dostał w plecy mokrą ścierką, którą James wycierał swoją część trofeów.Dochodziła godzina 23 gdy do Izby Pamięci przyszedł woźny oznajmiając, że ich szlaban dobiegł końca. Po odebraniu  różdżek, które musieli oddać przed szlabanem ruszyli w stronę wieży Gryffindoru. Byli już prawie u celu gdy z jednego z bocznych korytarzy dobiegł ich głos dyrektora. Spojrzeli na siebie i w jednym momencie kiwnęli głowami. Podeszli do ściany, aby lepiej słyszeć prowadzoną rozmowę. 

- Minerwo nie popadajmy w panikę. - mówił cicho Dumbledore. - Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce w Wielkiej Brytanii. 

- Dopóki Sam - Wiesz - Kto nie zrealizuje swoich gróźb. - odparła kobieta. - A co jeśli faktycznie zaatakuje szkołę. 

- Nie sądzę aby się do tego posunął. 

- Zakończmy rok szkolny wcześniej. - poradziła kobieta. - Tak na wszelki wypadek. 

Dyrektor westchnął ciężko i z rękami założonymi za plecami podszedł do okna. 

- Nie możemy dać mu tej satysfakcji.




Czy tylko ja mam takiego lenia? 

Kolejny pewnie w środę :P

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Where stories live. Discover now