Rozdział 75. Kursy.

5.2K 540 22
                                    

James odruchowo przygładzał dłonią włosy, żeby chociaż trochę je okiełznać. Mama zawsze mu powtarzała, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Nigdy nie dostaniesz pod tym względem drugiej szansy. Siedział na twardym, niewygodnym krzesełku w poczekalni Biura Aurorów. Zdać egzaminy na odpowiednim poziomie to jedno, ale konieczne było jeszcze przejście rozmowy z szefem tego departamentu. Syriusz został wezwany na samym początku i już się nie pojawił. James doszedł do wniosku, że musieli wypuścić go innym wyjściem, aby nie powiedział reszcie jak przebiega rozmowa. Okularnik tupał nerwowo nogą w ciemną posadzkę obserwując jak kolejne osoby zostają wezwane do gabinetu. Zauważył, że mało było tegorocznych absolwentów. Wśród chętnych dużo było osób starszych, takich które skończyły edukację trzy - cztery lata temu. 

- Potter James. - rozległ się męski głos zza drzwi opatrzonych tabliczką " Szef Biura Aurorów". Okularnik odetchnął głęboko i pewnym krokiem ruszył do drzwi. Gabinet był niewielkim pomieszczeniem o ciemnych ścinach i oknie, zaczarowanym tak aby przedstawiało ulice Londynu. James zamknął cicho za sobą drzwi i podszedł do ciemnego biurka za którym siedział mężczyzna. 

- Dzień dobry. - przywitał go szef biura aurorów wstając ze swojego miejsca. Był to starszy, siwy mężczyzna z twarzą pełną blizn. James trochę go kojarzył z czasów dzieciństwa, gdy ojciec zabierał go do pracy. - Wyrosłeś.

- Już nie jestem dzieckiem. - zaśmiał się Potter. 

- Dlaczego chcesz być aurorem? - zapytał Gustav Reynolds. James spodziewał się tego pytania, dlatego miał przygotowaną gotową odpowiedź. 

- Czuję, że to jest coś dla mnie. Nie mogę bezczynnie patrzeć na obecną sytuację w naszym kraju. Chce coś robić, pomóc, walczyć. Wiem na czym polega praca aurora, przez lata obserwowałem i podziwiałem mojego ojca. 

- Twój ojciec był wspaniałym Łowcą Czarnoksiężników. - przyznał mężczyzna kiwając głową. - Mam nadzieję, że nie chcesz iść tą drogą tylko ze względu na niego.

- To z pewnością jeden z moich motywów. - przyznał chłopak. - Ale nie jedyny i z pewnością nie najważniejszy. Wiem, że to praca dla mnie. 

Gustav przez chwilę przyglądał się młodemu chłopakowi. Zazwyczaj nie przyjmowali osób zaraz po szkole. Woleli wysłać je różne kursy doszkalające, żeby nabrali doświadczenia zanim zaczną się szkolić u nich. 

- Dam ci szansę James. - powiedział w końcu mężczyzna. - Tobie i twojemu przyjacielowi. Mam nadzieję, że się na was nie zawiodę. Wiesz, że zostały mi przysłane wasze szkolne akta?

Potter zrobił zdziwioną minę. 

- Tak? 

- Tak. Nie byliście wzorem cnót. Tutaj oczekuję od was czegoś innego.

 - Gustav wyciągnął dwie kartki pergaminu i stuknął w nie różdżką. 

- Macie stawić się jutro o 8 rano w punkcie szkoleniowym. James wziął od mężczyzny dokumenty i uśmiechnął się szeroko.

 - Nie zawiedzie się pan. - obiecał. 

~*~

Lily nerwowo wygładzała czarną spódnicę. Za dziesięć minut miał zacząć się egzamin wstępny na uzdrowiciela. Aby dostać się na kurs musiała zdobyć 70 %. 

- Stres? - zapytała się wysoka blondynka którą Lily kojarzyła ze szkoły. Z tego co pamiętała była starsza od niej dwa lata.

- Aż tak bardzo to po mnie widać? - zapytała rudowłosa uśmiechając się. Wyciągnęła dłoń w kierunku blondynki. - Lily Evans. 

- Sophie Bennet. - Uścisnęła jej dłoń. - Kojarzę cię ze szkoły, dopiero co skończyłaś? 

- Tak. - przytaknęła Lily. 

- Ja szukałam długo swojego miejsca. - zaśmiała się dziewczyna. - I dopiero teraz wpadłam na to, że mogę być Uzdrowicielką. 

W tym momencie drzwi do sali się otworzyły i stanął w nich mężczyzna w średnim wieku. Zaprosił wszystkich pięćdziesięciu dwóch kandydatów do środka. Lily na trzęsących się nogach usiadła w ławce. Wzięła kilka głębokich oddechów zanim rozłożyła leżący przed nią pergamin z pytaniami.

 - Wyniki otrzymacie za dwa dni. - oznajmił prowadzący.

- Super, jeszcze więcej stresu. - mruknęła do ucha Lily, Sophie. - Jakby samo podejście do tych testów nam nie zszargało nerwów.

Evans uśmiechnęła się do blondynki i w jej towarzystwie opuściła budynek.

~*~

Dorcas z uśmiechem patrzyła na osoby z którymi znalazła się w grupie. Z radością przyjęła fakt, że wiele osób z Hogwartu również chciało dołączyć do Departamentu Przestrzegania Prawa.Nie była do końca pewna czy to jest jej miejsce i czy sprawdzi się w tej pracy, ale nic nie traciła. w każdej chwili mogła zrezygnować i spróbować czegoś innego. Z uwagą słuchała o tym jakie książki musi przeczytać i w jaki sposób odbywać się będą zajęcia i praktyki. Już nie mogła się doczekać, aż pozna na czym tak na prawdę polega ta praca. Czując narastającą ekscytację zapisała na pergaminie, który został jej podsunięty pod nos, swoje nazwisko. Pod Ministerstwem czekał na nią Remus. Dziewczyna podbiegła do niego i wcisnęła na jego usta pocałunek. 

- Cieszę się, że cię widzę! - powiedziała. - Idziemy na kawę? 

Lupin pokiwał głowę i objął swoją dziewczynę ramieniem. 

- Jak było? - zapytał gdy siedzieli już w przytulnej mugolskiej kawiarni. Dorcas cała się rozpromieniła. 

- Świetnie! Już nie mogę się doczekać zajęć i praktyk! - Remus obserwował z uśmiechem entuzjazm swojej dziewczyny.- A ty? Myślałeś o sobie? Blondyn zaczął bawić się leżącą obok filiżanki łyżeczką. 

- Dor to nie takie proste. - westchnął.

- Chociaż spróbuj. - poprosiła brunetka chwytając jego dłoń ponad stołem. - Zaryzykuj.

- Chciałbym. Ale myślisz, że łatwo jest mi mówić o tym czym jestem i widzieć to obrzydzenie i strach malujące się na twarzach ludzi? 

- Przecież my tak nie reagujemy. - zauważyła Meadowes, mając na myśli siebie i ich wspólnych przyjaciół. 

- Jesteście wyjątkiem. Połowa przyjaciół odsunęła się od rodziców kiedy zostali wtajemniczeni w moją przypadłość. 

Oboje zamilkli. Dziewczyna nie miała pojęcie jak ma go pocieszyć, co powiedzieć. 

- Kocham cię. - cicho wyznała, cały czas trzymając jego dłoń. - Pamiętaj, że cały czas jestem przy tobie Remusie. 

- Wiem, Dor. - chłopak posłał jej ciepły uśmiech. - Tam myśl pomaga mi rano wstawać z łóżka.



Bardzo dawno nie miałam tak długiej przerwy w publikowaniu, ale przez ostatnie dni nie miałam kiedy usiąść do komputera. 


Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz