Rozdział 31 . Pękająca ściana.

7.1K 630 107
                                    

Dzień po ataku na Palomę Everett był niezwykle przygnębiający, szczególnie dla uczniów Domu Lwa. Nauczyciele prowadzili śledztwo odnośnie tego kto mógł podać truciznę dziewczynce. W Pokojach Wspólnych pojawiła się informacja o zaostrzeniu kar, gdy ktoś będzie poruszał się po Zamku podczas ciszy nocnej oraz o zwiększonej licznie patroli. 

- Zaatakować dziecko, to trzeba sumienia nie mieć. - powiedziała Dorcas kręcąc głową.

 Gryfoni z szóstego roku siedzieli w salonie swojego domu na ulubionym miejscu przy kominku. 

- Nie dziw się, ci wszyscy zwolennicy Voldemorta to same nienormalne typy. - odezwał się Black, który atak na młodszą dziewczynkę odczuł bardzo osobiście. To że kiedyś jej pomagał jak miała problemy z uczniami Domu Salazara , sprawiło że czuł się w pewnym sensie za nią odpowiedzialny.

 - Wiadomo co z nią? - zapytał Peter kartkując podręcznik do Transmutacji. 

- Rozmawiałam dziś z McGonagall - zaczęła Lily. - Podobno wiedzą już co to za trucizna, ale nie chciała mi nic więcej powiedzieć. 

Między przyjaciółmi zapadło milczenie, a każdy zajął się własnymi myślami. Evans przechyliła głowę i zapatrzyła się w okno o które rozbijały się krople deszczu. Martwiła się o tą dziewczynkę, ale bała się także o siebie. Nie należała do osób tchórzliwych, jednak te ataki na mugoli i osoby mugolskiego pochodzenia bardzo ją niepokoiły.

- Dobra już się nie dołujmy. - powiedziała Anna klaszcząc w dłonie czym wyrwała wszystkich z otępienia. - Może coś dziś urządzimy u was w dormitorium? - to pytanie skierowała do Huncwotów. Syriusz, który jak zwykle siedział rozwalony na swoim miejscu, wyprostował się.

 - Żartujesz? - zapytał patrząc na dziewczynę z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

 - Nie. Uważam że powinniśmy wyluzować. - oznajmiła dziewczyna uśmiechając się delikatnie. - No proszę was mamy po 17 lat nie możemy się tak przejmować. 

Łapa zacisnął usta powstrzymując się ostatkiem sił żeby nic nie powiedzieć. Jego brwi uniosły się do góry kiedy usłyszał głos Remusa:

- Paloma miała 14 i nie mogła się bronić, bo nawet gdyby umiała to ktoś tchórzliwie podał jej truciznę. Wybacz Anno ale nie mam ochoty dziś się relaksować. - słowa Lupina były tak trafne, że Lily posłała mu ciepły uśmiech, a siedzący obok niego James poklepał go po ramieniu.

 - No nie wierzę! - powiedziała Berns widząc aprobatę dla słów Lunatyka. - Ja chce was tylko trochę rozruszać! 

- Ann, czy ty na prawdę nie czujesz że to nie jest dobry moment? - zapytała Laura. - To już kolejny atak w szkole i... 

- I co z tego? - dziewczyna podniosła głos. - Nie ma się czym przejmować, nikomu z nas nic nie grozi a wy przyżywacie. 

- Skąd to wiesz? - odezwał się Syriusz, a widząc niezrozumienie na twarzy dziewczyny dodał. - Że nikomu z nas nic nie grozi. 

- Bo niby czemu miałoby? Jesteśmy tylko uczniami! - zaśmiała się dziewczyna, a Lily poczuła jak coś ściska ją w żołądku i już wiedziała, że między nimi a Anną pojawiła się rysa. Pewnego rodzaju pęknięcie w ścianie, która do tej pory obrazowała ich przyjaźń jako stałą, silną i nierozerwalną więź. Rudowłosa Gryfonka wstała i z podłogi wzięła torbę. Spojrzała swojej przyjaciółce w oczy. 

- Wiem, że czujesz się bezpiecznie jako dziedziczka czystokrwistej rodziny, ale nie każdy w tym zamku może powiedzieć o sobie to samo. Idę do biblioteki. - Nie czekała na odpowiedź, ani jakąkolwiek reakcję. Ruszyła w stronę dziury pod portretem nie oglądając się na grupkę oniemiałych osób. Pierwszy w szoku wywołanego słowami Lily otrząsnął się James. 

Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz