Lily dzielnie znosiła srogie spojrzenie jakie wbijała w nią pielęgniarka. Mimo wyraźnego zakazu weszła do sali szpitalnej po trzech godzinach oczekiwań na jakiekolwiek informacje.
- Mieliście czekać. - powiedziała kobieta.
- Wiem. - Lily pokiwała głową i zerknęła na Slughorna, który stał niedaleko. - Ale nie mogę dłużej znieść niepewności.
- Już dobrze. - odezwał się Horacy podchodząc bliżej. - Panu Potterowi nic nie będzie. - zapewnił dziewczynę.
- Co mu jest? - dopytywała się zakładając ręce na piersi. - Co wywołało taką reakcję?
Nauczyciel ciężko westchnął patrząc w oczy swojej uczennicy.
- Zatrucie eliksirem. - powiedział.
- Miłosnym? - domyśliła się Lily. Slughorn uniósł wysoko brwi. - Dziwnie się dziś zachowywał. - Wyjaśniła dziewczyna. Czemu od raz się nie domyśliłam co jest na rzeczy?
- Nie martw się o niego Lily. - Horacy położył dłoń na jej ramieniu. - Jutro się obudzi.
Evans uśmiechnęła się do mężczyzny i opuściła Skrzydło Szpitalne. Gdy zamknęły się za nią drzwi wszyscy podnieśli się z miejsc.
- Zatrucie Eliksirem Miłosnym. - poinformowała ich od razu. - Jutro się obudzi.
- Co? - zdziwił się Łapa. - Jak to?
- Normalnie. - mruknęła Lily. - Jak mogłam nie zauważyć, że coś z nim jest nie tak? Znam objawy po jego zażyciu! - wyrzucała sobie kręcąc głową.
- Nikt z nas o tym nie pomyślał. - pocieszała ją Laura.
- Powinnam była...
- Daj spokój Evans. - przerwał jej Black. - Teraz trzeba odkryć kto za tym stoi.
- No, a nie ta Jessie? - zapytał Peter. - W końcu w niej się zakochał.
Łapa pokręcił głową mrużąc oczy.
- Nie. Ona była tylko pionkiem w tym wszystkim.
~*~
Łapa za punkt honoru postawił sobie wykrycie kto stoi za otruciem Rogacza. Pierwszym krokiem do wyjaśnienia tej tajemnicy była Jessie, puchonka w której James rzekomo się zakochał. Znalezienie jej nie było trudne. Dziewczyna widząc zbliżającego się do niej Syriusza Blacka - zbladła. Odkąd Potter źle się poczuł wiedziała, że wszystko się wyda. Gryfon stanął przed nią i założył ręce na piersi. Nie powiedział ani słowa, jedynie uniósł do góry jedną brew.
- To nie był mój pomysł. - od razu zaczęła się bronić dziewczyna. - Na prawdę! Ja zostałam tylko poproszona o sporządzenie i podanie mu eliksiru.
- Kto? - zapytał cicho chłopak nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Jessie rozejrzała się z niepokojem po korytarzy. - Nie chcesz mieć we mnie wroga.
- W nim też nie chce. - powiedziała cicho.
- Czyli to chłopak? - podłapał szybko Syriusz. - Z jakiego domu?
- Nie mogę. - Głos dziewczyny drżał od tłumionego płaczu. - On się zemści.
- Slytherin? - Zadał kolejne pytanie Łapa, a Jessie jedynie pokiwała głową. - Mój brat? - Tym razem blondynka zaprzeczyła. Black zmarszczył brwi. Kto mógłby być tak bardzo zdesperowany, aby zemścić się jednocześnie na Lily i Jamesie? - Gideon?
Puchonka zamknęła oczy, pojedyncze kiwnięcie głową dało gryfonowi odpowiedź.
- Dlaczego mu pomogłaś?
Dziewczyna pociągnęła nosem i wbiła wzrok w podłogę.
- Chciałam, żeby James zwrócił na mnie uwagę. - wyszeptała.
- To był najgłupszy pomysł na jaki mogłaś się zgodzić. - mruknął chłopak i nie czekając na reakcję dziewczyny odszedł. Jessie oparła się o ścianę i otarła załzawione oczy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak wielką głupotę zrobiła.
~*~
Nie wiedział co jest bardziej irytujące - ból głowy czy suchość w gardle. Czuł się jakby był na kacu,a nie mógł sobie przypomnieć żeby cokolwiek pił. Z trudem otworzył oczy ale zaraz je zamknął. Biel, która go otaczała, aż raziła w oczy - nawet jeżeli będąc bez okularów niewiele widział. Jęknął głośno, usłyszał jak ktoś się porusza i dotyka jego ramienia.
- James? - to był zdecydowanie głos Lunatyka.
- Wody. - wycharczał przesuwając językiem po suchych wargach.
- Pewnie jest odwodniony. - Tym razem usłyszał żeński głos, który należał do Lily. Potter uśmiechnął się słysząc ukochaną. Już po chwili do jego ust została przystawiona czarka z wodą i mógł zaspokoić pragnienie.
- Poczekaj dam ci okulary. - powiedział Remus widząc, że przyjaciel usiłuje otworzyć oczy. - Lepiej?
- Nareszcie widzę. - wychrypiał Rogacz rozglądając się po skrzydle szpitalnym. - Co ja tu robię?
- To całkiem normalne, że niczego nie pamiętasz. - poinformowała go pielęgniarka, która pojawiła się przy jego łóżku.- Zostałeś napojony niedokładnie przyrządzonym Eliksirem Miłosnym.
- Że co proszę? - zapytał James siadając. - Kto?
- Tego nie wiem. - powiedziała kobieta podając mu fiolkę z różowym płynem. - To na wzmocnienie. - poformowała go. - Musisz zostać na obserwacji do jutra.
Kiedy kobieta się oddaliła Remus szybko zaczął mówić:
- Łapa, Dorcas i Olivia robią wszystko żeby się dowiedzieć kto za tym stoi. Syriusz przesłał informację, że jest na dobrym tropie.
- Nic nie pamiętam. - wymamrotał okularnik opadając na poduszkę.
- To skutek uboczny, źle sporządzonej mikstury. - poinformowała go Lily. - Normalnie po Amortencji tak się nie dzieje.
- Co wyrabiałem? - zapytał. Remus i Lily wymienili niepewne spojrzenia. Blondyn kiwnął głową, żeby to dziewczyna mówiła.
- To co człowiek zazwyczaj robi po takim eliksirze. - James prychnął na jej odpowiedź. - Co mam ci powiedzieć? - zirytowała się rudowłosa. - Obściskiwałeś się w sali wejściowej z jakąś blondynką, pasuje ci? A no i zerwałeś ze mną.
- CO? - krzyknął chłopak, aż pielęgniarka wyjrzała ze swojego gabinetu i pokręciła z dezaprobatą głową. - Lily tak bardzo cię przepraszam. - wyszeptał chłopak chwytając dłoń gryfonki.
- To nie twoja wina. - westchnęła dziewczyna splatając swoje palce z palcami chłopaka. Posłał mu ciepły uśmiech, który on przyjął z ulgą. Nagle drzwi do Skrzydła Szpitalnego się otworzyły. Syriusz z mściwym uśmieszkiem zbliżył się do łóżka przyjaciela.
- Wiem kto to zrobił. - poinformował wszystkich
Kto by pomyślał, że był to Eliksir Miłosny? :P
Łapa detektyw <3
KAMU SEDANG MEMBACA
Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)
Acak~ W trakcie poprawiania ~ Era Huncwotów. Lata 70 XX wieku. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Świat spowił mrok. Coraz częściej pojawiają się doniesienie o tajemniczych zniknięciach i mordach. Każdy musi się opowiedzieć po której stani...