Prolog 0.5

820 43 17
                                    

{T.I}

-Nieeeeeee! Dlaczego miałam rację!?! Dlaczego tak się stało!?! Annie!?! Dlaczego jesteś Tytanem!?!- wydarłam się na całą klasę zapominając że jesteśmy na lekcji polskiego.
-[T.I]! To jest lekcja J.polskiego! A ty znowu oglądasz te głupie chińskie bajki na MOJEJ lekcji! Znowu!- wydarła się nauczycielka.
-Po pierwsze to Japońskie. Po drugie one uczą większych wartości niż ten pani polski! Np. Uczą o prawdziwej przyjaźni! A J.polski? Uczymy tylko jak się wysławiać i ortografii którą i tak większość osób i tak później nie umie stosować!-
-Mam tego dość!!! [T.I] do dyrektora/ki!!!-
-Hai Hai!-
-To jest język polski a nie chiński!- wycedziła przez zęby nauczycielka.
-Pani ma rację!- wykrzyczał klasowy pupilek
-Japoński. A ty nie podlizuj się tak żeby zdać. BAKA!- powiedziałam i wyszłam z klasy. Słyszałam jeszcze krzyk nauczycielki. Zaśmiałam się pod nosem. Poszłam do dyrektora/ki. Zapukałam. Kiedy usłyszałam ciche ''proszę'' weszłam do środka.
-Coś sie stało [T.N]?- Zapytał/a miło dyrektor/ka.
-No bo tak trochę oglądałam SnK na lekcji i wydarłam się na całą klasę a następnie zapyskowałam Pani. Powiedziała że to są tylko głupie, Chińskie bajki.- powiedziałam oburzona.
-Ahhhhh. Nie powinnaś tak robić i już Ci o tym uwagę zwracałem/am, to po pierwsze. Po drugie też jestem wkurzony/a że Annie to tytan.-
-Pan/i to ogląda!?!- zapytałam.
-Tylko dzięki Tobie. Za dużo razy już tutaj przychodziłaś przez oglądanie anime na lekcji, stwierdziłem/am że skoro TY na lekcji nie umiesz się powstrzymać to sprawdzę co to. Tak trafiłem/łam na atak Tytanów. Tym razem ci się upiecze ale następnym razem już nie będzie tak kolorowo. Po za tym nie chce mi się dłużej w szkole siedzieć niż to konieczne.- powiedział/a z uśmiechem zaczynając się ubierać. (Płaszcz lub kurtke)
-Dziękuję i do widzienia!- krzyknełam i wybiegłam pod klasę od polskiego. Kiedy wróciłam to Pani oczywiście się zdziwiła że tak szybko. Wtedy zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i wraz z [I.N.P] poszłyśmy pod matematykę. Od razu prawiła mi kazania na temat mojego zachowania ale jej nie słuchałam. Matematyka minęła nam spokojnie. (Załóżmy że obok twojej szkoły jest ogromna łąka gdzie pojedynczo rosną wysokie drzewa. Tak z 10 km/2. Na potrzeby opowiadania. O tej godzinie co wy kończą dzisiaj lekcje wszystkie klasy) Po matmie poszliśmy do szatni. Założyłyśmy kurtki i wyszliśmy z budynku. Usłyszałam nagle dudnienie. Jakby dźwięk kroków. >Znowu moja wyobraźnia.<
-Co to za dźwięk?!- zapytała [I.N.P]. Odwrociłam się w stronę odgłosów. Na końcu pola stał człowiek bez ubrań. Jako że mam bardzo dobry wzrok ujrzałam psychopatyczny uśmiech. Zbladłam.
-[I.N.P] też to widzisz?- zapytałam z przerażeniem.
-Tak. Co to jest?- Zapytała.
-Niewiem. Wygląda na człowieka. To napewno człowiek lub nasza wyobraźnia.- próbowałam wytłumaczyć sobie w logiczny sposób to, co widzę.
-Nie próbuj tego logicznie tłumaczyć! To coś nie jest człowiekiem i napewno nam się nie wydaje! Zbyt dużo osób to widzi! Spojrz!- powiedziała wskazując na piątkę nauczycieli stojących obok. Patrzyli na to ... coś nie rozumiejąc co się dzieje.
-Nie możliwe! Wszyscy do szkoły szybko!- wykrzyczałam. Wszyscy w szkole mnie znali i wiedzieli że nie znoszę kłamstw ale mam czasem bujną wyobraźnię.
-Co się stało? Znowu twoja bujna wyobraźnia dała o sobie znać?- Zapytał się ze śmiechem pupilek Pani od polskiego. Co z tego że przed chwilą na to patrzył i widział? On szuka każdej okazji żeby się podlizać nauczycielom oraz mi dokuczyć.
-Nie gadajcie tylko szybko do budynku!! Cholera za późno!!...- krzyknełam kiedy to coś zaczęło do nas biec.
-... Kurwa jeżeli nie chcecie zostać zjedzeni żywcem to do szkoły!- krzyknełam. To coś było blisko. Na oko miało 5 metrów wysokości.
-Ty, do szkoły!- krzyknełam na przyjaciółkę.
-A co z tobą? Przecież to... to jest....- zapytała przerażona.
-Tak. To jest Tytan. Jestem uodporniona na ból bardziej niż ty przez mój pech. Nie martw się i pomóż innym, postaram się kupić trochę czasu.- powiedziałam. Byłam przerażona tym wszystkim. >Dasz rade odwrócić jego uwagę. Dasz rade ocalić przyjaciółkę. Musze dać radę!< pomyślałam i pobiegłam w stronę tytana. Kiedy wyciągnął po mnie rękę ledwo odskoczyłam. Przebiegła mu pod nogami i się odwrócił. Niestety znowu sięgnął po mnie ręka. Tym razem mnie złapał. >Cholera za mało czasu uzbierałam. Musze uratować moją przyjaciółkę i siebie.<
-Kurwa spróbuj mnie zjeść a zobaczysz! Utknę ci w przełyku i rezerwę od środka! Zobaczysz nawet twoja szybka regeneracja ci nie pomoże!!- wykrzyknęłam przerażona. Zbliżył mnie bardziej do swoich ust. Zaczęłam się szarpać jednak nic to nie dało wiec opuściłam głowę a on następnie włożył sobie do ust. Połknał mnie. Spadłam do jego żołądka. >Już po mnie. Zawsze miałam pecha.< zamknęłam oczy pogodzona ze śmiercią...

--------------------------------------------------

Oto pierwsza część prologu! Resztę postaram się opublikować jutro. Mam nadzieje że się podoba. A i przepraszam za ortografie. Nie jestem w niej dobra. Także ... do jutra!

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOnde as histórias ganham vida. Descobre agora