Rozdział 77

300 20 0
                                    

{T.I}

Moja klacz biegła bardzo szybko. Kiedy dotarliśmy pod mur, byłam zszokowana widząc płytę na murze, jak i Annie w krysztale. Podjechałam do niego, patrzyłam na jej twarz. Wyglądała jakby spała, jednak zauważyłam ścieżki łez. Mieliśmy za zadanie zwieść ją do podziemnych lochów.

(Time skip)

Przywiązano kryształ łańcuchami do ściany bardzo mocno. Wszyscy wyszli... zostałam tylko ja.

-Eh. Odeszłaś bez wyjaśnienia... dlaczego dążyłaś po trupach do celu? Nawet nie wiesz jak zdrada boli. Nawet niewiem dlaczego tak działałaś... chociaż wiem że napewno był jakiś powód. Przepraszam że wcześniej nic niezauważyłam, nie pamiętałam. Że ci Nie pomogłam wybrać innej ścieżki. Nawet nie wiesz jak to wszystko boli... staram się być silna. Wiec dlaczego mam zamiar płakać? Nieważne. Gomenasai, Sayōnara Annie.- powiedziałam odchodząc... jednak usłyszałam pękanie.

Odwróciłam się szybko. To co zobaczyłam zamroziło mi krew w żyłach.

-Masz rację... miałam powód. Jak mnie wtedy rozpoznałaś?- Zapytała.

Jej cała twarz wystawała z kryształu.

-Taka sama twarz. Dlaczego ich zabiłaś? Dlaczego zabiłaś tyle osób?- zapytałam.

-Wiedz że nie chciałam. Wstrzymywałam się.... niestety nie mogłam dać siebie złapać... wiec to jedyne co mi zostało.- rzekła. Potem jednak wytrzeszczyła oczy.
-Od kiedy ty masz...... niebieskie pasmo włosów?- Zapytała.

Teraz to się dopiero zdziwiłam.

-Jakie.... niebieskie..... pasmo?- zapytałam podchodząc do niej, kiwałam się na boki i stanęłam łapiąc się za głowę.

-Nieważne... po co wam... Eren?- zapytałam, a w głowie kręciło mi się niemiłosiernie.

Annie wystawiła do mnie rękę i ..... film mi się urwał.

{Levi}

Usłyszeliśmy na dole chałas. Odrazu tam zrzedłem. Przedemną weszli żołnierze. Kiedy byłem w środku skupowiska zobaczyłem że, Annie ma wyciągniętą rękę przed siebie, a na niej pojawia się kryształ. Nie zdążylibyśmy nic zrobić bo takowy pokrywał już palce. Na ziemi leżała [T.I] miała otwarte oczy a z ust wypływała jej krew. Po chwili wstała sama z siebie. Stała jak by była jakimś trupem.

-Kor.....nat.- powiedziała i skierowała się w stronę schodów.

Odrazu ją ogłuszyłem a ta straciła przytomność. Złapałem ją i trzymałem. Miała już normalnie zamknięte oczy, a z nich spłyneła krew. Dałem ją Kristen'owi żeby ją z tąd wyniósł, reszta też miała wyjść. Tak też zrobili a ja podszedłem do kryształu.

-No, no... ktoś ty próbował omamić szczeniarę. Radzę Ci suko nie być tak pewną siebie.- warknąłem waląc w kryształ.

Następnie z tamtąd wyszłem. Na zewnątrz zauważyłem że [T.I] leży na ziemi. Podszedłem nieco bliżej.

-Co.... to..... jest?- szeptała przez sen.

Potem nic już nie mówiła.

{T.I}

Kiedy urwał mi się film, to po chwili znalazłam się w ciemnym miejscu, w nicości. Zaczęłam iść pomału. Usłyszałam szept, ten miły szept który słyszałam we śnie. Szept światła, którego nigdzie nie widziałam.

-Kordynat.-

-Co to jest?- zapytałam błądząc w ciemności.

-Raczej kto chce to zdobyć. Musisz go chronić inaczej Oni to dopadną. Jeżeli tak się stanie... to ludzkość zginie, a wraz z nią osoba którą kochasz.-

-Kogo kocham?- zapytałam.

-Ty doskonale wiesz... ale jak chcesz to ci pomogę.... tylko żeby potem nie było pretensji za twoje zachowanie.- powiedziało światło jak przez mgłe.

Nic więcej nie słyszałam, znowu błądziłam po ciemności. Nagle.....

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now