Rozdział 76

311 20 0
                                    

{T.I}

Następnego dnia osiodłałam [I.K]. Kiedy wszyscy byli gotowi ruszyliśmy w stronę muru Sina. Eren jechał w bryczce a ja obok bryczki. Mieliśmy eksorte żandarmów.

(Time skip)

Kiedy przekroczyliśmy mur to po jakimś czasie zrobiliśmy podmiane Eren'a. Zastąpił go Jean. Jechałam cały czas obok bryczki. Jechaliśmy dalej. Obok Erwin'a szedł Nile Dok. Po jakimś czasie usłyszeliśmy hałas. Wszystko stanęło.

-Drużyna Ekskortująca idźcie to sprawdzić!- rozkazał Dok

-Tak jest, Sir!- wykrzyczał czarnowłosy chłopak i wraz z resztą odbiegli.

Obok nas było nadal pełno członków żandarmeri.

-Nile... wyślij wszystkie możliwe jednostki. Działaj jak w przypadku pojawienia tytanów.- powiedział Erwin.

-Co ty wygadujesz! To przecież mur Sina! Nie ma mowy, aby pojawił się tu tytan!-wykrzyczał. Spojrzał na poważną minę Smith'a. Lekko zęziły mu się tęczówki.
-Erwin... ty ..... Co ty... co ty chcesz osiągnąć?-wykrzyczał Nile celując w Erwin'a bronią.

Za jego przykładem poszła reszta żandarmeri. Szybko wskoczyłam przed dowódcę.

-Nie uważacie że to głupie celować bronią bez amunicji?- zapytałam wyciągając z mojej kieszeni naboje.

Spojrzeli na mnie ze z niedowierzaniem. Niewierzyli mi.

-Jeżeli mi Nie wierzycie to śmiało! Strzelajcie, tylko sobie nerwów narobicie, a w tym czasie zginie mnóstwo mieszkańców.- Warknęłam.

Wszyscy opuścili broń.

-A teraz, mógł by Pan dowódca wykonać prośbę wujka? Jak już mówiłam giną obywatele.- powiedziałam.

Nile rozkazał aby wszyscy z żandarmeri tam poszli. Jednemu się nie spodobała że wykonują nasze rozkazy i wycelował we mnie, oraz Erwin'a bronią.

-Żałosne... mowiłam. N_I_E_M_A  N_A_B_O_I.-Przeliterowałam, podchodząc bliżej. Moja klatka piersiowa opierała się o spluwe.
-No śmiało... jeżeli nie wierzysz to strzelaj. Zrobisz z siebie tylko pośmiewisko.- powiedziałam normalnie.

Po chili jego nic nie robienia odeszłam kawałek. Wtedy słyszałam strzał. Nie był skierowany do mnie a do Smith'a. Szybko wskoczyłam przed dowódcę i stojąc na rękach, obcasem odbiłam pocisk, który wylądował na ziemi. Wszyscy byli jeszcze bardziej zdziwieni a ja byłam wkurwiona.

-Boże. Że też znalazła się taka osoba która postanowiła zrobić z siebie błazna. Całe szczęście byłam czujna.- powiedziałam do siebie, kiwając głową zdezaprobatą.

-Przecież...?- zapytał dowódca korpusu zwiadowczego.

Wszyscy byli zdziwieni. Po rozkazie Erwin'a miałam jechać na pomoc w pokonaniu Kobiety-Tytan. To co teraz robiłam było samowolką.

-Macie pełne magazynki. To co miałam w ręce to są łuski. Kiedy w Troście oślepiliśmy tytanów pozbierałam takowe. Zawsze coś z czegoś zrobię.- powiedziałam.

-Ryzykowałaś życiem, po to aby nas oszukać?!- wykrzyczał koleś co strzelił.

-Tak. Było 50% szans że strzelicie. Postanowiłam zmniejszyć te ryzyko do 0%. Po za tym wiedząc że nie macie szans bez broni... przystalibyście na nasz układ.... i to zrobiliście. Żeby was oszukać abyście nie strzelili i nie sprawdzili magazynku, zaproponowałam strzał, stojąc przed Erwin'em, aby w razie czego samej oberwać.- powiedziałam mówiąc jak by to była najoczywistrza rzecz świata.

Hałas ustał. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem, jeszcze większym niż było. Przygotowałam się do lotu na miejsce walki ale zatrzymał mnie Erwin.

-Jedziesz wraz z Kapralem.- powiedział patrząc na mnie srogo.

-Ty to umiesz wkurzać ludzi.- powiedziałam.
-Ruszaj się karle. Niebędę na ciebie czekać.- Warknęłam wskakujac na [I.K] i odjechałam niepatrząc czy za mną jedzie pan ,,Jestem idealny''.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now