Rozdział 43

350 25 4
                                    

{Levi}

-Skoro jesteś taki mądry to czemu zachowuje się jak dziecko?- Zapytałem z kpiną.

-Nie wiem, może to przez jej chumorki? Wiem za to że potrafi być przerażająca. Bardzo przerażająca.- powiedział przy ostatnim przełykając głośno ślinę.

-Taki dzieciak? On by nawet muchy nie skrzywdził.- zapytałem ze śmiechem wskazując na nią.

-Tak. Tylko gdyby się nie powstrzymała to by takiego jednego rozszarpała na strzępy.- burknął pod nosem.

-Za co? Za co!?- krzyczała coraz bardziej podjarana Tytanocholiczka.

-No bo on was, zwiadowców, zwyzywał, i to ostro. Ona mówiła że jesteście jej przyjaciółmi, i że on nawet nie wie, co jest wstanie zrobić dla przyjaciół.- powiedział a okularnice zatkało, tak jak mnie.

-To było lekkomyślne, rzucać się na nieznajomy obiekt tylko po to, aby zgrywać bohaterkę.- powiedział Erwin.

-To nie tak. Nie chciałam zgrywać bohaterki, ja chciałam porostu uratować moją przyjaciółkę.- odpowiedziała [T.N].

-Nie obchodziło cie to że mogłaś zginąć?- Zapytał Erwin a ona spojrzała na niego, z normalnie moją miną.

-Jeżeli dzięki temu mogła by żyć, tak jak inni moi przyjaciele, to nie. Nie obchodzi mnie to.-

-A on chociaż żyje?- Zapytałem.

-Tak.- powiedział Jaeger.

-To ma ogromne szczęście. Nie to co twoi porywacze.- powiedziała czterooka i zaczęła się śmiać.
-12 letnie dziecko ...- tylko tyle powiedziała i już teraz wiedziałem o co chodzi.

-Zamknij się.- powiedziałem.

-Natychmiast przestań się wygłupiać i wsiadaj na konia [T.N]!- wykrzyczałem a dziewczyna spojrzała na mnie z proszącą miną.

Patrzyłem na to nie ugiety.

-No karzełku zróbmy postój. ...- mówiła czterooka.
-... Nie chcesz mi dać jej badać, to chociaż daj tutaj poobserwować jej zachowanie, tak jak Jaeger'a.-  szepnęła okularnica.

-Dasz mi potem spokój. Spróbuj tylko nie dać, a nie porobisz tych swoich badań na Jaeger'ze. Wogóle się nie zbliżysz ani do niego, ani do [T.N].- powiedziałem  a wtedy okularnica wykrzyczała że robimy postój.

{T.I}

Kiedy usłyszałam że mamy postój to wszyscy zeszli ze swoich koni i puścili je. Wszyscy usiedli sobie, i tylko to robili. Postanowiłam to zmienić, odrazu usiadłam na trawie i zaczęłam pleść 5 różowych i 2 zielone wianki oraz jeden niebieski. Niebieski nałożyłam sobie. Kiedy skończyłam to wskoczyłam na [I.K] i skierowałam ją za Zwiadowców. Chłopakom narzuciłam zaduże, różowe a dziewczyną zielone. Wszyscy się odwrócili a ja zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam Kaprala w różowym wianku. Zwiadowcy popatrzyli po sobie i spojrzeli na mnie.

-No co? Nie cieszycie się z prezentu?- Zapytałam ze śmiechem.

Wtedy Kapral wstał.

-[T.N] natychmiast tu wracaj!- powiedział.

-To jest ten momet w którym ludzie wiedzą że nie żyją, wiec nie!- powiedziałam ze śmiechem i zaczęłam uciekać.

-Złapcie ją. To jest rozkaz.- powiedział Kapral a reszta zaczęła mnie gonić.

I właśnie tak zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Niestety nie przewidziałam jednej rzeczy. Moja klacz nie zauważyła głazu o który się podknęła i poleciałam kawałek dalej. Przeturlałam się po ziemi, i wylądowałam pod kopytami innego konia, który się wystraszył i zaczął wieżgać. Odrazu przeturlałam się kawałek dalej i jakimś cudem uniknełam stratowania. Niestety to nie koniec niespodzianek. Nawet kiedy sie oddaliłam to konieczne były spłoszone. Coś mi tutaj śmierdziało, spojrzałam na moją klacz która już wstała i zaczęła rżeć.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now