Rozdział 64

365 23 49
                                    

{T.I}

Patrzyły na mnie z przerażeniem a ja niewiedziałam o co chodzi. Mikasa odrazu przerzuciła mnie sobie przez ramię i zaniosła mnie do mojego łóżka. Nie reagowałam bo poprostu zdębiałam. Kiedy mnie położyła na łóżku to postanowiłam się odezwać.

-Co wam jest? Co się stało? O co chodzi?- zadawałam bezsensowne pytania.

Wtedy zauważyłam że Christa idzie tutaj z bandażami.

-Gdzieś ty się tak urządziła?- Zapytała Ymir.

-Ale co?- zapytałam

-Daj mi opatrzyć.- powiedziała  Christa i wskazała na moje ramię.

Dałam jej mnie opatrywać i wszystko opowiedziałam a one patrzyły na mnie ze zdziwieniem.

-[...] No i tak to wygląda.- powiedziałam, Mikasa stała jak słup.

Nie mrugała i nie oddychała. Wiedziałam że myśli o wielu rzeczach.

-Dziewczyny ja idę spać. Jestem naprawdę zmęczona.- powiedziałam kiedy Christa skończyła mnie opatrywać a  Mikasa wróciła do normalności.

Usłyszałam jej cichy szept.

-Dziękuję.- szepnęła a ja pokiwałam głową a następnie poszłam spać.

(Time skip. Czas wyprawy.)

Siedziałam właśnie na [I.K] i czekałam ma otworzenie bramy. Jako członek oddziału specjalnego ....., musiałam być w innej grupie. Trafiło na ludzi których wcale nie znam, i mnie oni nieobchodzili, miałam na głowie kaptur zasłaniający moją tożsamość. W każdym razie czekaliśmy na rozkaz wymarszu.

-Rozpoczynamy 57 wyprawę za mury! Otworzyć bramę!- krzyknął dowódca a my wystartowaliśmy.

Przejeżdżaliśmy pod murem, który był strasznie gruby. Kiedy byliśmy na drugiej stronie to patrzyłam po okolicy z ogromnym bananem na twarzy. Z oka spłyneła mi łza kiedy patrzyłam na słońce. Wtedy mieliśmy utworzyć formacje szybkiego wykrywania tytanów. Posiadłam przy pasku u siodła wszystkie flary. Wtedy zobaczyłam pierwszego tytana. Nie był on zwykły, miał strasznie wielkie ciało a malutką głowę, w dodatku chodził na rękach. Był bardzo blisko nas. Szybko wystrzeliłam czarną flarę i mimo protestów pani kapitan poleciałam poderżnąć mu kark. Był bardzo zwinny ale nie stanowił dla mnie problemu i szybko się z nim uporałam, a następnie wskoczyłam na [I.K]. Moja kapitan miała na imię Imiko Kimichi, miała blądwłosy a oczy miała zielone. Była wysoka, albo mi się tak wydaje przez to że jestem niska. Ogółem to ładna kobieta.

-Co to za niesubordynacja! Mogłaś zginąć! Jesteś świerzakiem dlatego obserwuj i czekaj na rozkazy!- wykrzyczała w moją stronę a ja przewróciłam oczami.

>Tylko że to ja miałam być panią kapitan ale byłam tak łaskawa i się nie mieszałam.<

Pomyślałam ale nic nie mówiłam.

-Chociaż poszło ci świetnie jak na świeżaka.- powiedziała bardziej do siebie.

Jechałyśmy na koniach dalej. Cały czas jak był tytan to i tak leciałam walczyć np. W asyście. Musiałam też prowadzić luzaka (Zapasowy koń. Tak w skrócie) i pilnować flar. Było to trochę upierdliwe ale dawałam sobie rade. Przez dłuższy czas nie było żadnych tytanów.

-A tak właściwie to jesteś Mikasa Ackermann? Była podobno najlepszą kadetką a ty sobie świetnie radzisz.- stwierdziła pani kapitan.

-Nie...... Jestem [T.I i T.N], nie sprawdzała pani karty z imionami?- zapytałam a ona się zaśmiała.

-Zapomniałam.- rzekła a ja też się zaśmiałam.

Niestety teraz zaczęło robić się pod górkę. Przybiegło do nas pięć tytanów odmieńców.

-Kurwa skąd ich tu tyle!?- wykrzyczałam wystrzeliwując czarną flare.

Odrazu zeskoczyłam z konia i zaczęłam walczyć. Niestety doszła jeszcze siódemka zwykłych. Kiedy zabiłam ostatniego to rozejrzałam się w koło. Została tylko moja pani kapitan. Po policzku spłyneły mi łza.

>Znowu to samo, a ja nawet nie znałam ich imion i nie widziałam twarzy przez kaptury.<

Pomyślałam ale podbiegłam do pani kapitan i pomogłam jej wstać oraz wziąść na konia, posadziłam ją na [I.K] a sama wsiadłam na jej Dark'a (Dark- ciemność, zależy od kontekstu.).

-Proszę Cię. Jedz za mną i nie zrzucaj jej.- zwróciłam się do zebry.

Kimichi była ranna, przez co mogła by się nie utrzymać przy galopie. Ruszyliśmy w drogę a ja rozglądałam się na wszystkie strony, zachowując szczególną ostrożność. Krew tytanów zdołała już wyparować.

Po jakimś czasie dojeżdżaliśmy do lasu, wtedy podjechał do nas facet o czarnych włosach i niebieskich oczach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po jakimś czasie dojeżdżaliśmy do lasu, wtedy podjechał do nas facet o czarnych włosach i niebieskich oczach.

-Macie czekać na drzewach i nie przepuścić żadnego tytana.- powiedział i pojechał dalej.

Tak też zrobiłyśmy.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now