Rozdział 37

334 26 5
                                    

{T.I}

(Polecam włączyć muzykę na górze.)
-[...] Jeżeli nie chcesz ze mną zostać przez takie ograniczenia? to proszę. Jesteś wolna.- powiedziałam klepiąc ją w zad a ona pobiegła.

Położyłam się obok sprzętu jeździeckiego i leżałam patrząc w niebo. Były tam bardzo piękne gwiazdy. Były tam przeróżne wzory których było mnóstwo. Zobaczyłam wielki wóz. Zaczęł patrzeć na inne gwiazdozbiory. Jeden wyglądał jak marchewka, inny jak ludzie przytulający się. Wyglądali jak rodzina, wydawało mi się że się uśmiechają. W innym miejscu widziałam dwie dziewczyny, jedna coś mówiła a druga ją ignorowała. Wtedy chmury zasłoniły mi ten gwiazdozbiór, po tym jak obłoki śmigneły po niebie spojrzałam w to samo miejsce. Te same kobiety się przytulały. Wyglądało to tak jakby płakały. Znowu chmura zasłoniła mi widok, kiedy zniknęła to jedna z kobiet zaczęła odchodzić a droga klękała na kolanach z opuszczoną głową. Następnie gwiazdy zaczęły spadać zaczynając od nóg stojącej dziewczyny. Znowu chmura a potem odchodząca dziewczyna zniknęła a klęcząca kobieta z uniesioną głową do góry. Płakała. Poleciała mi samotna łezka. Te obraz pokazywał jak by moją historie. Po jednej łezce popłyneła kolejną i jeszcze następna. Na trzech się skończyło. Nie miałam siły już płakać przez te wspomnienie. Najważniejsze że ją uratowałam. Znów spojrzałam w niebo i zobaczyłam, nad gwiazdami gdzie były te kobiety, konia który biegł. Jeszcze wyżej byli ludzie, salutujacy ludzie. Sama aż zasalutowałam i się uśmiechnęłam. Usłyszałam stukot kopyt, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam [I.K] która tutaj biegła. Stanęła obok mnie i trąciła pyszczkiem.

-Jesteś pewna? Potem nie będzie odwrotu.- zapytałam wstając i patrząc jej w oczy.

Zaczęła odchodzić, ku mojemu zdziwieniu tylko po to aby zacząć wachać sprzęt jeździecki. Podniosłam najpierw ogłowie i nałożyłam. Po 10 minutach doczepiłam do ogłowia wędzidło. Nie podobało jej się to.

-To będziesz miała tylko na wyprawach. Tak to będziesz bez wedzidła, musisz to mieć. Zaufaj mi.- powiedziałam patrząc jej w oczy.

Po kolejnych 10 minutach zdjęłam wędzidło i po kolejnych dziesięciu nałożyłam tylko że z lejcami. Następna była derka. Po dziesięciu minutach jeszcze siodło. Kiedy koń był osiodłany to pozwoliłam mu chwilkę pobiegać i się przyzwyczaić. Położyłam się na ziemi i znowu patrzyłam w niebo. Było takie piękne. Leżałam tak 30 minut. Wtedy wstałam i poklepałam klacz po głowie.

-Jesteś bardzo mądra. Pewnie jak wracałaś z wyprawy to napewno widziałaś sygnały. Kiedy gwiezdne to musisz przebiedz. Dobrze?- zapytałam odbiegając ale ona poszła za mną.

Odpaliłam sprzęt do manewru 3D i zniknęłam z jej pola widzenia ale ja ją widziałam. Po chwili zagwizdałam a klacz zaczęła się rozglądać. Jednak nic nie zrobiła tylko zaczęła jeść trawę. Podleciałam do niej tak że stałam dwa metry od niej. Ona spojrzała na mnie.

-Jak usłyszysz taki dźwięk z moich ust. ...- mówiłam patrząc jej w oczy i zagwizdałam.

-... To mogła byś do mnie przybiec? Na wyprawie za mury będzie to bardzo przydatne. Pamiętasz jak uratowałaś tego niskiego człowieka? Gdyby ciebie tam nie było to by umarł. Dlatego to jest takie ważne. .... Eh zostawmy to narazie. ....- powiedziałam i zaczęłam jej mówić podstawowe wiadomości typu kiedy ma przyspieszyć, skręcić i tak dalej.

Kiedy skończyłam zrobiłam to praktycznie. Nie powiem [I.K] zaczęła to rozumieć. Po chwili zciągnęłam jej wszystko i położyłyśmy się na trawie. Patrzyłam w niebo, klacz położyła się za mną tak że musiałam na niej położyć swoją głowę. Patrzyłam tak w niebo i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now