Rozdział 56

344 25 15
                                    

{T.I}

Sprzet jeździecki nałożyłam zpowrotem na ramię i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Nie trwało to długo a już byłyśmy praktycznie pod zamkiem. Skierowałam się odrazu do stajni, odrobinkę kiwałam się na boki. Kiedy doszłam to odprowadziłam [I.K] do jej boksu a następnie odłożyłam sprzęt jeździecki.  Kiedy to zrobiłam to wróciłam do boksu sprawdzając stan [I.K]. Nie był poważny, tylko nadwyrężyła kopyto. Weszłam na jej grzbiet żeby ją wyczyścić i to też robiłam. Ziewnełam przeciagle i wróciłam do przerwanej czynności. Ułożyłam głowę na szyi [I.K] i na chwilkę zamknęłam oczy.

{Nie wiadomo. XD}

Kiedy czyściłem mojego konia to usłyszałem stukot kopyt. Odrazu przymknęłem boks i obserwowałem wejście. Szła tam [T.I] oparta o swoją klacz. Niosła też sprzęt jeździecki, wydawało mi się to dziwne wiec przypatrzyłem się wierzchowcowi, miał na kopycie bandaż. Dziewczyna odprowadziła konia do boksu i bardzo mozolnie poszła odnieść sprzęt jeździecki, a następnie wróciła i zaczęłam czyścić klacz. Usiadła na niej i zaczęła czyścić.

-Co ty tu robisz?- powiedziałem wychodząc z boksu mojego konia.

[K]włosa nawet nie drgnęła. Postanowiłem ją zwalić z jej konia ale zobaczyłem że ona śpi.

-Eh. Dobra koniu chodź tu i daj mi ją.- powiedziałem a klacz się tylko na mnie spojrzała i odwróciła tyłem.

Nie powiem zdenerwowało mnie to ale zachowałem kamienną twarz.

-Daj ją tu i mnie nie denerwuj bo dziewczyna będzie mieć poważne kłopoty jeżeli ktoś się dowie o tym że tu jest o tej porze.- powiedziałem.

>Boże co ona ze mną robi że gadam z końmi!?<.

Klacz prychneła ale podeszła do mnie. Wziąłem [K]oką na ręcę i skierowałem się do niej do pokoju. Kiedy byłem na miejscu to zapukałem. Drzwi otworzyła mi współlokatorka [T.I] Mikasa Ackermann. Patrzyła na mnie ze zdziwieniem a kiedy zobaczyła [T.I] to zaczęła o czymś intensywnie rozmyślać. W tym czasie wszedłem do środka i położyłem ją u niej na łóżku.

-Co jej zrobiłeś?- zapytała opanowana.

-Nic. Mnie tu jakby co nie było i tego się trzymaj.- powiedziałem i wyszedłem przez drzwi.

{Mikasa}

Kiedy mężczyzna wyszedł to zauważyłam że Sasha, Christa i Ymir nie śpią tylko na mnie patrzą.

-No co?- Zapytałam a Sasha wyciągnęła z pod poduszki ziemniaka i zaczęła go jeść.

-No mamy kolejną parę do shipowania. Mamy Sashe i ziemniaka a z ludzi to Conny'ego. Kwestia sporna, Ty i Eren.- powiedziała Christa.

-Oraz Christa i Ymir.- dodała Sasha z pełną buzią.

-Ej my jesteśmy tylko przyjaciółkami, narazie. Jak to się skończy to weźmiemy ślub co nie, Christa?- zapytała Ymir.

-Dobra nieważne. Słyszałyście, ani słowa [T.I], nie chodzi o jego słowa ale o moje, ma o tym nie wiedzieć, a teraz spać.- powiedziałam wracając do mojego łóżka.

{T.I}

Otworzyłam oczy i zobaczyłam sufit. Odrazu zerwałam się do siadu. Moje współlokatorki spały sobie smacznie a zegar wskazywał siódmą. Odrazu zaczęłam je budzić.

-Dziewczyny wstawajcie! ...- powiedziałam głośno.
-... Bo spóźnicie się na naukę formacji.- ostatnie słowo wręcz wysyczałam.

Odrazu wstały.

-A co ty taka nie w sosie? Czyżby twój chłoptaś ...- mówiła Sasha poruszając sugestywnie brwiami.

-Zamknij się Sasha! Ona ma o tym nie wiedzieć!- wykrzyczała Ymir.

-Ale o czym?- zapytałam.

-No o tym kto cię tu ....-

-Sasha!- wykrzyczały dziewczyny rzucając w nią poduszkami.

-No idźcie się ubrać bo się spóźnicie.- powiedziałem a dziewczyny zaczęły odchodzić.

-... Przyniósł.- powiedziała Sasha a dziewczyny wyglądały tak jakby miały ją zabić.

Po chwili jednak wszystkie po za Mikasą zaczęły się chichrać pod nosem i wyszły, wręcz wybiegły się przebrać. Stałam jak ten słup układając sobie ich słowa w mojej głowie. Kiedy do mnie dotarło o czym mówiły to uśmiechnęłam się szatańsko.

-Oj Sashka. Ty mi powiesz o co wam chodzi.- powiedziałam ocierając dłoń o dłoń.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now