Rozdział 35

359 28 5
                                    


{T.I}

Podziękowałam i nałożyłam go na plecy. Otworzyłam boks [I.K] i weszłam na jedną ze ścianek boksu by z niej wejść na zebre. Po chwili do stajni wszedł Kapral wraz z Eren'em. Odrazu wsiedli na przygotowane konie i ruszyliśmy. Ja jechałam na szarym końcu. Jechaliśmy przez miasto w którym byli mieszkańcy. Niektórzy patrzyli na nas z pogardą, niektórzy z zafascynowaniem. Rozglądałam się na boki. Na skrzynkach stały dzieci które patrzyły z zachwytem.
Uśmiechnęłam się w ich stronę. Niektórzy ludzie zaczęli szeptać a na twarzach dzieci był większy uśmiech. To był piękny widok. Było słychać stukanie kopyt i ciszę. [I.K] zaczęła się denerwować taką ilością ludzi dlatego poklepałam ją po szyi, jednak to nic nie dało, rwała się do biegu.

-Poczekaj trochę. Obiecuje wybiegasz się. A teraz podejdź do Levi'ego. Proszę.- szepnęłam a ona wykonała prośbę.

-Kapralu?- zapytałam.

-Co?- Zapytała dalej patrząc przed siebie.

-Kiedy wyjedziemy z miasta?-

-Wtedy kiedy to nastąpi.- powiedział.

-Ile mniej więcej czasu?- zapytałam już bardziej wkurzona.

-W tym tępie godzinę.- powiedział od niechcenia wiedząc że nie ustąpie.

-A może po wyjechaniu z miasta zrobimy sobie wyścig? Mój koń musi rozprostować kopyta.- powiedziałam a on zwrócił na niego uwagę.

-Niech ci bedzie.- powiedział od niechcenia.

-Dziękuję Kapralu.- powiedziałam a koń trochę zwolnił.

Wtedy podjechała do mnie Petra która słyszała całą rozmowę.

-Dlaczego się odrazu zgodził?- zapytałam.

-Podczas ostatniej wyprawy kiedy Kapral zabijał tytana to jego koń się spłoszył a wtedy ujrzał tego konia na którym siedzisz. Zaczął do niego podchodzić i wtedy wskoczył na twojego konia który go uratował uciekając przed kolejnym tytanem. Kapral nie mógł go zabić ponieważ skończył mu się gaz. Jego koń był tuż obok dowództwa które zabiło tytana. Kiedy się przesiadł oni związali twoją klacz i przyprowadzili tutaj siłą. Od tamtej pory nikt nie mógł do niej podchodzić.- powiedziała Ral.

-Mówisz że się zgadza żeby jej się odwdzięczyć?-

-Bardzo możliwe.- powiedziała i dopiero wtedy zauważyłam że wyjechaliśmy z miasta.

-Teraz robimy trening. Galopujemy na koniach do tamtego lasu...- powiedział wskazując las znajdujący się 8 km od nas.
-Żeby nie było tak łatwo to ostatnia osoba pełni wartę przez pół nocy. Start.- powiedział Kapral.

Wszyscy włącznie z nim popędzili do przodu.

-No dawaj mała. Biegnij do tamtego lasu jak najszybciej.- powiedziałam przytulając ją mocno.

Wtedy wystartowała, biegła bardzo szybko. Po jakimś kilometrze dogoniłam całą grupę. Podziwiałam piękne widoki. Od zawsze kochałam jeździć konno ale nie miałam takiej możliwości, dlatego wmawiałam sobie że tego nienawidzę. Teraz dopiero czułam się wolna. Spłyneła mi samotna łza. Stanęłam na [I.K] i zaczęłam się śmiać. Rozprostowałam ręcę i stałam. Po chwili zpowrotem usiadłam. Wtedy poczułam jak koń podskakuje. Prawie spadłam ale w porę się złapałam szyji klaczy. Wtedy zauważyłem że jestem już przy wejściu do lasu, które żebra przekroczyła. Nikogo nie było przy wejściu po za Hange, która z nami nie jechała.

-Co ty tu ...?-

-Czy lubią cie zwierzęta przez to że jesteś z tamtego świata!?- Wykrzyczała Zoe.

-Nie. Mnie od zawsze lubiały, nie umiem tego wytłumaczyć. A po za tym co ty tu robisz i gdzie reszta?- zapytałam.

-Odwróć się. ...- Tak też zrobiłam a zwiadowcy już byli przy lesie.

-... A szkoda że nie umiesz tego wyjaśnić. Jestem tu ...- mówiła ale jej przerwałam.

-Chcesz robić badania na Eren'ie.- dokończyłam za nią.

-Jak ty mnie dobrze znasz ale na tobie też bym chciała zrobić parę.- powiedziała z rumieńcami.

-Nie ma nawet takiej mowy czterooka.- rzekł Kapral ze swoim typowym pokerface.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now