Rozdział 38

357 26 2
                                    

Postanowiłam pisać tytuły piosenek na górze.

Nazwa:Nightcore Animals [female version]
------------------------------

{Levi}

Wypełniałem papiery kiedy do mojego pokoju wszedł Oulo.
-K...Kapralu?- powiedział Bozad. Bardziej to brzmiało jak pytanie.
-Co jest?- Zapytałem pijąc herbate.
-Koń [T.I] uciekł.- powiedział chłopak.
-Po co mi głowę zawracasz? Z nią to załatw. To twój problem.- powiedziałem.
-Ale .... ona też zniknęła .... tak samo jak sprzęt jeździecki ..... A jej namiot jest ..... zdemolowany ..... widziałem jakiś facetów ale kiedy tylko mnie zobaczyli to ... uciekli. Nie byłem w stanie ich ... dogonić. Było ich czterech. Oraz...- mówił Oulo ale nie dokończył gdyż ugryzł się w język. Odrazu wstałem jak popażony. Podeszłem do Bozad'a i chciałem mu coś zrobić ale się powstrzymałem. Nie ma czasu na karanie żołnierza bez dyscypliny.
-Obudź wszystkich. Natychmiast.- powiedziałem a on aż wybiegł z mojego namiotu. Nałożyłem na siebie sprzęt do manewru przestrzennego i wyszedłem z namiotu. Zobaczyłem jak Petra przywaliła Oulo w twarz. Nie dziwie jej się. [T.I] jest dla niej jak siostra. Kiedy mnie zauważyła to chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem.
-Należało mu się. Przeczesujemy teren najdalej kilometr od obozowiska. Kiedy pokonacie trasę to odrazu wracajcię. Gdzie Jaeger?- Zapytałem. Wtedy Oulo podrapał się po głowie i upadł na ziemię. Dopiero teraz zobaczyłem ranę po pchnieciu nożem.
-Ruszajcie. Natychmiast.- warknąłem. Kiedy wszyscy chcieli wystartować to przybiegła klacz [T.N]. Zaczęła wydawać te dziwne odgłosy imitujące rżenie. Odrazu złapała mnie za płaszcz Zwiadowców i zaczęła ciągnąć. Po chwili mnie puściła i patrzyła mi w oczy.
-Prowadź.- zwróciłem się do klaczy a ona pobiegła.
-Hange zostań a reszta za mną- dodałem i odpaliłem sprzęt do manewru.

(Zalecam włączyć muzykę na górze)

{T.I}

Poczułam że [I.K] się denwrwuje wiec otworzyłam oczy. Zobaczyłam ludzi zmierzających w moją stronę. Nieśli jakiegoś chłopaka. Zobaczyłam że to Eren.

- Biegnij do obozu po wsparcie.- powiedziałam a ona wystartowała.

Wstałam i patrzyłam co się dzieje. Ci ludzie byli na przeciwko mnie. Byli wysocy.

-Kim jesteście?- zawarczałam.

-Nie istotne. Idziesz z nami.- powiedział jeden z nich łapiąc mnie za rękę.

Walnełam go w twarz z pięści. Przewrócił się ale mnie pociągnął za sobą. Leżąc na ziemi szybko wyciągnęłam scyzoryk. Kiedy wstawał to kopnął mnie w twarz i w brzuch. Za to ja rozciełam mu nożem szyję. Krew wyprysła mi na twarz, patrzyłam na to tak, jak by to był normalny widok. Wtedy chciał zaatakować mnie kolejny ale dźgnełam go nożem w bok, a on złapał mnie za rękę. Wyrwałam się i zrobiłam parę salt w tył. Zabiłam jeszcze dziesięciu.  Zauważyłam że ten z Eren'em ucieka. Podleciałam tam na sprzęcie do mnewru i kopnełam uciekiniera w twarz tak że leżał na ziemi a następnie przeciełam szyję. Rozciełam liny wiążące Eren'a ale chłopak był nie przytomny. Wtedy wstałam bo reszta zaczęła podchodzić. Jaeger otworzył oczy, był słaby i niezbyt kontaktował. Nie miałam jak uciec. Nie dała bym z nim rady, musiałam walczyć. Oni wzięli noże i zaczęli podchodzić. Zaczęłam walczyć. Bardzo zgrabnie unikałam ich ataków. Walnełam jednego w brzuch z pięści przez co wypluł krew i załapał mnie za ręcę. Inny prawie wbił mi nóż w ramię ale ominełam tak, że mnie drasneło ale zabiło faceta który mnie trzymał. Miałam jeszcze przeciętny policzek przez trzeciego z nich. Ten co trzymał mnie za ręcę upadł na mnie. Wyplułam krew, zostałam kopnieta w twarz. Udawałam że straciłam przytomność. Nabrali się na to i podnieśli ze mnie trupa. Wtedy zabiłam kolejnego scyzorykiem. Sześciu pozostałych byli tak zdziwieni że zabiłam jeszcze jednego. Przy trzecim zarobiłam z pięści w klatkę piersiową. Zaczęłam się dusić. Wtedy dwoje złapało mnie za ręcę a trzeci walnął moją głową w kamień. Zaczęły mi się robić mroczki przed oczami. Myśleli że to wystarczy ale ja zrobiłam szybko salto do tyłu tak że mnie puścili i zabiłam kolejnego z nich. Zostało dwoje. Wtedy zauważyłam że nie mam broni. Zostawiłam ją w trupie. Zaczęli mnie atakować. Unikałam ich ataków ale przyparli mnie do drzewa. Strzelili mi nożem w dłoń. Unieruchomili mi ją i potem drugą. Przywalili mi z pięści w brzuch. Zaczęłam się szarpać ale nic to nie dało. Zaczęło mi się robić niedobrze. Zaczęłam być cholernie śpiąca. Wtedy jeden z nich podszedł do trupa i wyciągnął mu z serca mój scyzoryk. Wbili mi go w brzuch i przekrecili. Nie wydałam żadnego odgłosu dlatego wbili mi w klatkę piersiową. Poleciały mi łzy.

>Serio? Mimo tylu treningów nadal jestem słaba? Żałosne.<

Ostatnie co zobaczyłam to czarne włosy. Straciłam przytomność.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now