Rozdział 75

293 21 3
                                    

{T.I}

Kiedy usłyszałam pozwolenie, to weszłam do środka.

-Dzień dobry dowódco.- powiedziałam salutując

-Spocznij. Co cię tu sprowadza?- Zapytał Erwin.

W gabinecie był sam i wypełniał papiery. Jego biuro wyglądało podobnie do tego należącego do karła.

>Hehe... mogę go tak nazywać bo teraz jest odemnie niższy o 2 cm.<

Uśmiechnęłam się na te myśl. Na chwilę odpłynełam ale odrazu wróciłam do rzeczywistości.

-Niechce należeć do oddziału specjalnego... to tyle z tego co chcialam oficjalnie. Po za tym chciałam też sprawdzić co porabiasz.... ale widzę że męczysz się z papierami- na ostatnie słowo się skrzywiłam lekko.

-No, jak widzisz. Dlaczego chcesz odejść z oddziału Specjalnego oraz.... skąd ta zmiana?- Zapytał nie wiedząc jak określić to ostatnie.

-Chcę odejść z oddziału specjalnego ponieważ.... niechce być pod dowództwem Kaprala, a zmiana była mi potrzebna.- powiedziałam.

-Nie zgadzam się na to, a i jeszcze jedno... dzisiaj po obiedzie Kapral przeprowadza inspekcję- powiedział Erwin.

Miałam zamiar już coś powiedzieć ale wtedy drzwi się otworzyły a do środka weszła Hange. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła dusić.

-Boże kobieto!- wykrzyczała.

Niewiedziałam o co chodzi. Wtedy do środka weszła osoba której niezbyt mam ochotę widzieć. Kiedy Hange odsunęła mnie od siebie to przyjrzała mi się dokładnie. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce i chciała coś powiedzieć ale jej przerwałam.

-Potrzebowałam zmiany. Nie miałam takowej od trzech lat.- powiedziałam wymijająco.

-Możesz wyjść [T.I].- powiedział Erwin.

-Zdania nie zmienisz?- zapytałam go.

-Nie.- powiedział ze swoją pokerową miną.

-Niech i tak będzie.- powiedziałam wychodząc.

Kiedy wyszłam na za drzwi uśmiechnęłam się.

>Nie będzie nudno.<

Odrazu skierowałam się do mojego pokoju i z ciężkim sercem. Wygniotłam swoją pościel i poszłam do stołówki. Zakosiłam z tamtąd chleb i wróciłam do pokoju. Zaczęłam jeść ''niechcący'' strasznie krusząc.

>Trudno. Będzie kara a ja niebędę się dobrze czuła w tym syfie..... ale to będzie tego warte...... jednak...... Nie mogę robić czegoś przeciw sobie.<

Skończyło się na tym że posprzątałam pokój. Zejrzałam na zegarek.

>Spóźniłam się na trening. Czas na omówienie jutrzejszego planu<

Skierowałam się do odpowiedniej sali. Wszystko to było nudne... ale ważne.

Po skończonym spodkaniu wyszłam z sali a wtedy zaczepił mnie Kapral.

-Czego? Nie mam czasu.- Warknęłam.

-Jak ty się odzywasz?- Zapytał ze swoją pokerową twarzą.

Prychnełam głośno.

-Tak jak powinnam. A nie, Sorry. Niepowinnam wogóle się odzywać.- powiedziałam patrząc na niego z góry, odwracając się do niego tyłem

-W końcu niepowinnam istnieć.- Warknęłam i odeszłam.

Skierowałam się do mojego pokoju ponieważ została godzina do inspekcji. Kiedy miałam iść po środki czystości, to do pokoju weszły dziewczyny z właśnie tymi rzeczami.

-Przepraszam że wam nie pomogłam ale właśnie miałam iść.- powiedziałam rozkładając ręcę w geście poddania.

-To która co robi?- zapytałam.

(Time skip)

Po skończonym spoprzataniu poszłyśmy na obiad a następnie na inspekcje. Kapral przyczepił się do mojej pościeli a była taka sama jak zawsze. Zezłościło mnie to. Poprostu wystawiam mu środkowy palec i wyskoczyłam przez okno śmiejąc się jak głupia z miny Kaprala. Niewiedział o co chodzi. Ja zaszłam się w stajni i cały dzień sprzędziłam z moją klaczą.

>Coś czuje że teraz mam przesrane.... A co mi tam! Raz się żyje!<

Późnym wieczorem do pokoju wróciłam tą samą drogą co się tam dostałam, tylko dlatego że dziewczyny zostawiły otwarte okno.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKWhere stories live. Discover now