Rozdział 54

304 24 0
                                    

{T.I}

-Założyłam się z Conny'm że ukradne je bez przyłapania i odkrycia przez wyższych stopniem ale mi się rozbiło.- powiedziała brązowowłosa wpierdlając tego zasranego ziemniaka, jakby nigdy nic się nie stało!

-No to jesteśmy w dupie, szerokiej i głębokiej. Dzięki tobie Sasha mamy dodatkowo przesrane.- powiedziałam.

-Ale co się stało?- zapytała Christa.

-Za dwie godziny będzie kontrola czystość pokoi. Niestety będzie ją przeprowadzał Kapral Levi Ackermann. Jeżeli nie będzie dobrze jak dla niego za pierwszym razem to potem będzie się czepiał o najmniejszy paproszek oraz potem możemy być ukarane. Jeżeli nie chcecie mieć codziennie kontroli, tak jak ja miesiąc przed szkoleniem, to musicie robić co każę. A i jeszcze zapomniałam o szczególe, jeżeli będzie sprawdzał porządek i nie będzie dobrze to sprawdzi wam wszystkie szuflady, niepatrząc co możecie tam mieć. A w razie czego wam to zabierze.- powiedziałam a one kiwnęły zgodnie głowami.

-Tak więc Mikasa czy pójdziesz po sprzęt do sprzatania?- zapytałam a ona wyszła.

-To więc tak Christa i Ymir zajmijcie się pościelami. Trzeba je wyprać, przynieść nowe, wyprasowane i tak dalej. Możecie?- zapytałam a one zgodnie kiwnęły głowami i wyszły.

Wtedy przyszła Mikasa z przedmiotami.

-Mikasa czy mogła byś zająć się oknem i lustrem? Sasha czy mogła byś umyć łóżka pietrowe uprzednio ściągając materace na moje łóżko?- zapytałam a one kiwnęły zgodnie głowami.

Ja zaczęłam zamiatać podłogę. Potem jeszcze poprawiłam Sashe na jej oczach. Odrobinkę też poprawiłam Mikase i wtedy wróciła Lenz wraz z Ymir. Pomogłyśmy im z pościelami, następnie one sprzatały w szafach a ja zmywałam piwo z podłogi. Kiedy dziewczyny skończyły to poprosiłam aby usiadły na jednym łóżku. Kiedy to zrobiły to ja zmywałam dalej podłogę. Kiedy skończyłam to włożyłam mop do wiaderka a następnie usiadłam obok dziewczyn wybierając krople potu z czoła.
-Nie no, tu jest błysk! Napewno Kapral'owi szczeka opadnie z wrażenia.- powiedziała Sasha.
-Nie prawda. Raczej będzie ,,Jest znośnie, ale ja bym zrobił to lepiej'' albo ,,Do zaakceptowania'' czy ,,Może być''.- powiedziałam a one spojrzały na mnie ze zdziwieniem, a następnie wyglądały jakby zobaczyły trupa ale odrazu zasalutowały.

Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Kaprala. Powtórzyłam czynność moich współlokatorek. Wszedł do naszego pokoju i sprawdzał czystość. Kiedy skończył to stanął przy drzwiach.

-Może być. ...- powiedziałam stojący do nas tyłem.

>Tak! Czyli nie słyszał. Ja to mam szczęście.<

-... A właśnie, prawie bym zapomniał. [T.N] do mojego gabinetu. Teraz.- powiedział i wyszedł.

>Ta. Jak to było? ,,Jak to mam szczęście.'' Chyba pecha.<

-Dobra dziewczyny jak nie wrócę, bo umrę młodo to pochowajcie mnie w rzece, a mój scyzoryk niech trafi do Mikasy.- powiedziałam wychodząc z pokoju.

Szłam powoli korytarzem.

>Taaaaaaaaa. Ja i moje szczęście. A może nie przyjdę? Nie, to fatalny pomysł. Przecież jest moim przełożonymi i będę miała problemy. Chociaż w sumie i tak mam ale wtedy będą większe. Hange gdzie jesteś kiedy jesteś mi potrzebna!?<

Pomyślałam i akurat szła w moją stronę.
-O cześć Hange! Nic ode mnie nie chcesz? Nie potrzebujesz mojej pomocy w ....w..............w czymś!?- Zapytałam podbiegając do niej.

-Nie, a co?- Zapytała i cały mój entuzjazm jak i nadzieja umarła ale nie dałam po sobie tego poznać.

-Oh. Rozumiem, no nic ja musze iść. Pa.- powiedziałam i szłam dalej.

-Pa.- powiedziała i poszła w swoją stronę.

Nawet nie zauważyłam kiedy byłam już pod gabinetem Kaprala.

Przełknęłam głośno ślinę i zapukałam.

-Wejść.- usłyszałam głos Ackermann'a.

Powoli otworzyłam drzwi i wkroczyłam w paszcze lwa.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum