Rozdział 21

403 30 15
                                    

{T.I}

-Ale tytan zawsze pozostanie Tytanem. Ej na co tak patrzycie!?- Zapytał podchodząc do nas i zdziwił się tym co widzi. Wtedy przyjrzłam się bliżej. Zobaczyłam że Eren doczepił się od mięśni tytana. Był nie przytomny.
Kiedy Mikasa go zobaczyła to zabrało jej oddech. Odrazu tam poleciała. Zeskoczyła na ziemię i podbiegła do niego a następnie przytuliła. Sprawdziła czy bije mu serce. Biło. Zebrały jej się łzy w oczach i się rozpłakała. Szlochała bardzo głośno. Wtedy podleciałam wraz z resztą. Zabraliśmy Eren'a na wieżę. Mikasa cały czas go tuliła. Armin natomiast patrzył na jego rękę i nogę, które zostały odgryzione, ale teraz były na miejscu. Płakał. Mi samej leciały delikatnie łzy. >Dlaczego? Przecież oczywiste było to że on przeżyje?<. Armin podrzedł do niego i splótł z Eren'em rękę. Nie dowierzał temu co się dzieje i było to widoczne w jego oczach.
-Co to ma znaczyć?- Zapytał piskliwym głosem.
-A czy to jest aż tak ważne, Armin? Ważne jest to że Eren żyje.- powiedziałam zcierając łzy z policzków.
-A czemu tak cię to poruszyło [T.I]?- spytał Rainer łapiąc mnie za ramię.
-Każdy mój przyjaciel jest dla mnie jak rodzina.- rzekłam z uśmiechem.
-Czyli to Eren jest za to wszystko odpowiedzialny?- spytał Jean patrząc na martwe i pasujące ciała tytanów.
-Wygrałeś Eren.- powiedziałam cicho się śmiejąc mimo łez. Mina Armin'a zrobiła się jeszcze smutniejsza. Podeszłam do niego.
-Wiem. Wiem jak to jest kogoś stracić bezpowrotnie. Wiem jak to jest nie mieć komu się wygadać. Ale ty masz. Powinniśmy żyć dalej. Osoby które umarły nie umierały w samotności. Umierali wśród swojego oddziału gdzie byli przyjaciele. Nie zamienili się w nicość bo my o nich pamiętamy. A jak będziesz się użalać nad sobą to zginiesz lub popadniesz w depresję. To będzie oznaczało że się poddasz, z tego co wiem ci co dzisiaj umarli walczyli do końca.- powiedziałam.
-Masz rację [T.I]- szepnął.
-Ruszajmy na mur. Nie wiadomo kiedy przyjdą kolejni tytani!- krzyknełam i tak zrobiliśmy. Dostaliśmy się na mur a następnie że tak powiem ''Windą'' dostaliśmy się na dół. Rainer, Bertholt, Jean i Annie poszli a ja zostałam z Mikasą, Armin'em i nieprzytomnym Eren'em. Zebrała się w koło nas cała stacjonarka. Eren odzyskał przytomność. Jeszcze przed odzyskaniem świadomości powiedział ''Wyrżnę ich w pień'' przez co mieli ochotę go zastrzelić. Mikasa, Ja i Armin cały czas tam staliśmy. Wszelkie próby przekonania i prośby spełzły na niczym.
-Ognia!- krzyknął facet z brodą machając ręką. Ja szybko się wycofałam za osoby z pistoletami. Wyciągnęłam im naboje tak że nie zauważyli. Następnie ''wskoczyłam'' na mur z kąd strzelali z armat.
-Eren, Armin musimy wejść na mur!- krzyknęła Mikasa a wtedy Eren ujrzał klucz. Następnie objął Armin'a i Mikase i ugryzł się w rękę. Otaczał ich, od płuc w górę, szkielet tytana z mięśniami. Ręka zatrzymała pocisk. Szybko obezwladniłam wszystkie osoby przy armatach. Jako że to było wysoko i że na dole było zamieszanie, to ci na pod murem nie słyszeli że ci na murze chcą wsparcie. >No to tylko czekać na kolejny jego sygnał.<. Nie słyszałam nic co działo się na dole. Obserwowałam. Jakąś dziewczyna w okularach, na dole machnęła w te stronę głową. Pokiwałam głową twierdząco żeby niczego nie podejrzewali. Najleprze jest to że słabo było widać postać z takiego wysoka kiedy na dole był dym. Armin wyszedł przed stacjonarkę i zaczął coś mówić. Po chwili brodacz opuścił rękę. Nic się nie stało mimo że ci na dole próbowali strzelić z pistoletów. Zaczął machać tą łapką jak by ktoś mu zabrał lizaka i w dodatku się darł. Zaczęłam się śmiać. W końcu przybył łysy staruszek który go uspokoił. Armin upadł na kolana a ja zleciałam na dół śmiejąc się jak opętana.
-Że też Pan nie widział jak śmiesznie z góry wyglądało to machanie rączką! Naprawdę dawno się tak nie uśmiałam! ....- powiedziałam ze śmiechem.
-... A i bardzo ładnie Pan się zachował. Tamci na górze co wykonywali Pana rozkazy darli się: ''Potrzebne posiłki!'' ale nie zwróciliście na nich uwagi. A i jeszcze jedno...- powiedziałam już normalnie podrzucając naboje i łapiąc je w rękę.
-... wasze naboje są tutaj. Chociaż pewnie myśleliście że sprzęt uszkodzony.- powiedziałam z drwiną.
-Kiedy?- Zapytał z przerażeniem.
-Wtedy kiedy krzyknąłeś 1 raz ''OGNIA!'' to zaszłam was od tyłu. Kiedy wziełam naboje to poleciałam na górę gdzie obezwladniłam tych od armat. A i jak ta kobieta w okularach machała głową to ja odmachałam twierdząco. Tak wiem, ciężko dostrzec postać z ponad 50 m. w zwyż. Dlatego to wykorzystałam- rzekłam z złośliwym uśmieszkiem.
-Jak się zwiesz?- spytał łysy staruszek.
-[T.I i nazwisko]- powiedziałam salutujac.
-Jestem Dot Pixys. Czyżby to twoi rodzice uratowali Erwin'a Smith'a, czyżby to tobą się zajmował? Jesteś panienką [T.N]Smith?- Zapytał a wszyscy spojrzeli na mnie.
-Tak. Ale wole swoje nazwisko, bez Smith. Nie będę wykorzystywać mocy nazwiska Erwina.-
-Hmm. Chodźcie na mur ale najpierw panienko oddaj im naboje.- zwrócił się do mnie i reszty. Wykonaliśmy polecenie. Co prawda Eren'a wciągnęła Mikasa przez co nam chwilkę to zajęło, ale to szczegół.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz