14.

12.5K 364 11
                                    

Obudziłam się prawie leżąc na chłopaku. Obejmował mnie mocno przyciskając do siebie, a drugą ręką robił coś na telefonie.
- O.... śpiąca królewna już wstała- Powiedział patrząc na mnie
- Dzień dobry- powiedziałam zaspanym głosem- dlaczego mnie tak mocno tulisz?
- Bo nie chciałem, żebyś się bała, a po za tym mówiłaś, że ci zimno
- Dziękuję- spojrzałam na ekran telefonu Luka- mam nadzieję, że nie robiłeś mi zdjęć jak śpię
- Nieee....skąd....- wszedł w galerię i pokazał parę zdjęć na których leżałam na nim i kiedy moja głowa była Na jego brzuchu
- Osz ty....
- A tak wogóle to Ashton do mnie dzwonił i powiedział, że możesz już wrócić do domu
- No ok- usiadłam na łóżku- co? Skąd on wiedział, że jestem u Ciebie?
- Trudno się nie domyślić skarbie
- Myślałam, że wy się pokłociliscie
- Bo tak było ale zadzwonił przeprosił mnie i powiedział, że ta jego dziewczyna musiała już wracać do domu i że możemy już wrócić
- No ok. Tylko mam nadzieję, że nie zrobi mi awantury, że byłam u Ciebie
- Spokojnie
- Dobra Ja się idę ogarnąć- wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki- Co ty tak na mnie patrzysz?
- No bo..... bluzka ci się podwinęła z tyłu- pokreciłam głową
- Ty zboczeńcu....- zaśmiałam się
- Nie obrażaj mnie

Ubrałam czystą bieliznę i umylam zęby. Potem ubralam naszykowane ubrania, czyli zwykłe jeansy i czarnego crop topa. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki biorąc piżame i schowalam to do torby. Weszłam do pokoju Luka ale go tam nie było. Postanowiłam więc pójść na dół i wcale się nie pomyliłam bo chłopak stał przy kuchence i robił jajecznicę.
- Boże.... jak ja dawno nie jadłam jajecznicy. Jeszcze jak moi rodzice żyli zawsze rano w sobotę siadaliśmy przy stole i jedliśmy jajecznicę. Moja mama zawsze robiła ją najlepszą od nikogo innego mi tak nie smakowała jak od niej- zesmutniałam ale byłam po części szczęśliwa, że mam takie wspomnienia
- To posmakujesz mojej i ocenisz czy jest równie dobra
- No pewnie- Chłopak nałożył jedzenie na talerz i położył na blacie wyspy kuchennej
Usiadłam na krześle i wzięłam jedzenie do ust
- Luke?
- Proszę nie mów, że ci nie smakuje
- Zwariowałeś? To jest pyszne! Muszę przyznać, że nigdy nie jadłam lepszej. Do tej pory myślałam, że moja mama robiła najlepszą ale to przebija wszystko.
- Cieszę się, że ci to smakuje ale pośpiesz się bo musimy jechać
- Co? Gdzie?
- Na zakupy
- Po co?
- zobaczysz
- Mam się bać?
- Nie! Wręcz przeciwnie
- Dobra
- To idź pakuj się do auta
- Bo co?- Zaśmiałam się
- Bo ja Cię tam spakuje
- O nie!- Udawałam przerażoną
- Nie wierzysz?
- Nie- Chłopak wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i szedł w kierunku auta i postawił mnie dopiero przed jego drzwiami
- Eee... bo tam są moje rzeczy
- Wiem, idę po nie, a ty się z tąd nie ruszaj
- Ok- Kiedy chłopak poszedł do domu ja szukałam czegoś żeby się na nim zemścić.
Jedyną rzeczą jaka wpadła mi do głowy był wąż ogrodowy. Odkręciłam wodę i czekała schowana za murem domu, aż chłopak wyjdzie. Jedyne czego nie przemyślałam to, to że on ma moje rzeczy.
Chłopak wyszedł z domu, a ja zaczęłam lać go lodowatą wodą. Chłopak tak się przestraszył, że rzucił gdzieś moje rzeczy, a kiedy zorientował się co się dzieje zaczął mnie gonić. Uciekałam ile sił w nogach. Obiegłam cały dom i kiedy nie widziałam nigdzie Luka schowałam się do garażu w którym stało drugie auto Luka. Nerwowo patrzyłam, gdzie jest chłopak, ale nigdzie go nie widziałam. Nagle poczułam ciepły oddech na szyji, Odwróciłam się i moja głowa spotkała się z klatką blondyna.
- Jak ty tu weszłeś?
- No wiesz, dom jest połączony z garażem, a tam są drzwi więc wiesz- wskazał palcem na białe drzwi
- Boże jaka ja głupia
- Oj skarbie..... Wcale nie jesteś głupia po prostu ja jestem mądrzejszy
- No masz rację. Przepraszam, że Cię oblałam wodą. Wybacz mi- zrobiłam minę pobitego pieska
- Oczywiście, że ci wybaczę. Przecież to tylko woda. Chodź do mnie- rozłożył ręce, żeby mnie przytulić.
- O nie. Najpierw idziesz się przebrać, bo ty masz tu ubrania, a ja nie. Więc ty idz się przebierz, a ja spakuje rzeczy do samochodu
- Ale potem mnie przytulisz
- Zastanowię się
- Ej....
- No dobra- Chłopak pobiegł do domu, a ja wzięłam swoją torbę i kurtkę
Czekałam na chłopaka, a on po kilku minutach wyszedł z domu i zamknął drzwi na klucz. Rozłożył szeroko ręce, żeby mnie przytulić. Podeszłam do niego i wpadłam w jego ramiona. Naprawdę on tak fajnie tuli.
- Dobra jedziemy?
- Nw gdzie ale ok
- Jedziemy do galeri handlowej
- Po co?
- Bo tak. Wsiadaj.
Weszłam do samochodu i zapięłam pasy, a chłopak zrobił to samo i ruszyliśmy. Jechaliśmy do centrum i muszę przyznać, że o tej godzinie są spore korki. Trochę się bałam bo Luke jechał jak szalony, jakby go coś opętało. Trąbił na wszystkich i krzyczał.
- Luke zwolnij!
- Sky, nie mów mi jak mam prowadzić!
- Ale ja nie chce skończyć jak moi rodzice. Proszę- położyłam rękę na jego udzie i poczułam jak się spina
- Przepraszam- zwolnił
- Przecież nigdzie nam się nie śpieszy, a i nie zapominaj, że to ty chciałeś jechać na zakupy nawet nie wiem po co.
- No przepraszam nie chciałem, żebyś się bała- Kiedy już było wszystko ok, wzięłam dłoń z nogi blondyna i Odwróciłam głowę do okna.
Podziwialam różne widoki i krajobrazy. Pogoda jak na koniec października była bardzo fajna bo w październiku czesto pada, a teraz nie.
- Sky, jesteśmy
- Co?
- No co? Wysiadaj....
- Ale....- Chłopak wysiadł z samochodu i obiegl go dookoła otwierając mi drzwi
- Wysiadaj i nie gadaj
- Boże....
- Drugie przykazanie
- A po co my wogóle idziemy?
- No zobaczysz
Poszliśmy z blondynem do pierwszego lepszego sklepu gdzie były różnego rodzaju spódniczki i sukienki.
- Chcesz sobie kupić sukienkę?- zapytałam śmiejąc się
- Nie ale ty chcesz- rzucił mi do rąk jakąś granatową sukienke z koronka na dole- wchodź tam i to mierz- wskazał na przymierzalnię
Weszłam do miejsca, które wskazał chłopak i zaczęłam ściągać ubrania, aby ubrać sukienkę, którą wybrał mi chłopak. Spojrzałam jeszcze na rozmiar i okazało się, że był to po prostu worek.
- Czy ty uważasz, że ja jestem, aż tak gruba?
- Co? Nie jesteś ani trochę gruba
- To w takim razie spójrz- odsłoniłam zasłonkę i wskazałam na swoje ubranie- czy ty sobie ze mnie kpisz?
- Boże przepraszam. Jaki to rozmiar?- Powiedział śmiejąc się
- XL
- To czekaj dam ci mniejszą
- Daj jakąś inną nie podoba mi się ten krój
- Jaki kolor?
- A może coś w kremowy?
- To czekaj- po chwili wrócił z kremową sukienkę, która miała ładną koronkę na końcu.
- Masz zapamiętać sobie raz na zawsze, że noszę rozmiar S może czasami M.
- Dobrze- podniósł ręce w geście obronnym
Przymierzyłam sukienkę, która leżała na mnie super. Mogło by się wydawać, że jest stworzona specjalnie dla mnie.
- Luke!
- No?
- Ja muszę mieć tą sukienkę- powiedziałam wychodząc przebrana już w sukienkę
- Nie ma sprawy
- Ale żeby nie było ja ci za nią oddam pieniądzę
- Dziewczyno wyluzuj.... Przecież ja Cię tu zabrałem i to będzie po prostu prezent
- I tak ci oddam kasę -powiedziałam wychodząc, przebrana już w swoje ubrania
- Oj daj to- wziął ode mnie sukienkę i poszedł do kasy
Kiedy chłopak zapłacił wyszliśmy ze sklepu i skierowaliśmy się do starbucksa.
- Co chcesz?- spytałam chłopaka
- To co wczoraj
- To zajmij jakieś miejsce
Poszłam do kasy zamówiłam to co ostatnio i kiedy jedzenie oraz napoje były już gotowe skierowałam się do stolika przy którym siedział blondyn.
- Masz Lukusiu
- Teraz będziesz mi słodzić bo kupiłem ci sukienkę?
- Ależ skąd
- Oj dobra ja wiem lepiej
Wyszliśmy ze starbucksa i myślałam, że będziemy już wracać ale Luke'owi zachciało się chodzić po wszystkich możliwych sklepach.

Przyjaciel mojego brata  L.HWhere stories live. Discover now