57.

6K 289 10
                                    


Głosujcie kochani!

Obudziłam się i rozejrzałam się po pokoju. Nie było nigdzie Cola. Wstałam na równe nogi i poszłam do pokoju Luka. Chciałam z nim porozmawiać. Wiem, że jest zły za wczoraj, ale nie ma o co. Zapukałam lekko w drzwi i weszłam do pomieszczenia. Chłopak spał na łóżku odwrócony plecami do mnie. Podeszłam bliżej i usiadłam na krańcu łóżka. Wsłuchiwałem się w jego oddech. Położyłam dłoń na jego ramieniu, a chłopak po chwili się obudził.
- Co tu robisz?- zapytał, przecierając zaspane oczy
- Przyszłam porozmawiać....
- Nie mamy o czym...
- Ale co ja takiego zrobiłam?
- Skoro ważniejszy jest dla ciebie ten Cole, to proszę, idź sobie do niego...
- Czemu tak mówisz?
- Wczoraj, kiedy tańczyłaś z nim, a nie ze mną, czułem się tak jakbyś mnie zdradziła.... i po tym wszystkim co przeszliśmy... ile razy pokłóciliśmy się bo mi nie wierzyłaś, zdałem sobie sprawę, że to chyba nie ma dalej sensu...
- Ale...
- Idź już Sky...- powiedział, a do moich oczu napłynęły łzy. Wyszłam z jego pokoju i wróciłam do swojego. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Po moich policzkach zaczęły spływać coraz większe strumyki łez, które po chwili przerodziły się w głośny płacz. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Luke chce to wszystko skończyć. To on robił mi wywody, że ja mu nie wierzę i robię sceny zazdrości, a on nie jest wcale lepszy. Między mną, a Colem do niczego nie doszło, a on zachowuje się tak, jakbym uprawiała z nim seks na jego oczach. To właśnie Cole był przy mnie wtedy, kiedy Luka nie było i nie wiadomo co robił.
- Sky, otwórz...- usłyszałam głos mojego brata. Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz.- Co się stało?- nie odpowiedziałam nic, tylko usiadłam na łóżku.- Chodzi o Luka? Zrobił ci coś?
- Nie..., znaczy tak...
- Co?
- Powiedział, że to nie ma sensu... tak po prostu... nie mówiąc nic więcej oprócz tego, że cały czas się kłócimy...- jeszcze bardziej się rozpłakałam...
- Nie przejmuj się nim... znajdziesz sobie jeszcze chłopka, na przykład ten Cole... bardzo fajny chłopak- przytulił mnie
- Ja nie chce innego... kocham Luka i to on jest chłopakiem, z którym myślałam, że będę szczęśliwa...., a Cole jest tylko moim przyjacielem
- Rozumiem Sky...
- Idziesz gdzieś?- dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie kurtkę
- Miałem zamiar iść do Lily, ale jeśli chcesz zostanę z tobą...
- Nie, nie trzeba... pójdę potem do Lisy i czas mi zleci. Idź- chłopak przytulił mnie i wyszedł z pokoju. Wstałam z łóżka i ubrałam kurtkę oraz buty i zeszłam na dół, po czym wyszłam z domu. Szłam w kierunku domu Lisy. Miałam zamiar się jej wyżalić i spędzić ten czas w jakiś przyjemny sposób.
- Sky...!- usłyszałam krzyk i odwróciłam się w tamtą stronę. Ujrzałam Willa, który był kompletnie pijany. Przyspieszyłam kroku, jednak chłopak był szybszy- nie zaczekasz na mnie?- wymamrotał pod nosem, że ledwo go zrozumiałam.
- Will, idź do domu... jesteś pijany
- Nie jestem wcale pijany...- przybliżył się do mnie, a ja musiałam się odsunąć bo zapach alkoholu był nie do wytrzymania. Chwycił mój nadgarstek i przyciągnął bliżej.
- Dlaczego mnie unikasz?- zapytał, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Jak on śmie mnie pytać o coś takiego?
- Domyśl się....
- Teraz mi nikt nie przeszkodzi- pociągnął mnie w jakąś dróżkę i przyparł do płotu. Jedną ręką zatkał mi usta, a drugą zaczął błądzić po moim ciele. Do moich oczu napłynęły łzy, a po chwili zaczęłam płakać. Usłyszałam głośny pisk opon.
- Puść ją...!- usłyszałam znajomy krzyk. Will puścił mnie, odpychając przez co uderzyłam się plecami o ogrodzenie.- wsiadaj- powiedział Luke, a ja posłusznie wsiadłam do jego samochodu. Blondyn uderzył Willa z pieści w twarz, a gdy ten leżał na ziemi, wsiadł do auta. Spojrzałam w stronę Willa, a po chwili Luke ruszył i odjechał z piskiem opon.

Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Podjechaliśmy pod dom, a ja weszłam do środka i trzasnęłam drzwiami. Poszłam do swojego pokoju i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam swoją bluzkę i dostrzegłam duże rany, które krwawiły. Musiałam odrzeć plecy, kiedy Will mnie odepchnął. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- A może przynajmniej dziękuję- chłopak wszedł do łazienki, nie czekając na moją odpowiedź, a ja szybko zakryłam się koszulką.
- Co ci się stało?- Luke podszedł do mnie widząc w jakim stanie są moje plecy i przejechał delikatnie dłonią.- zaczniesz coś mówić?
- Uderzyłam się o bramę, jak Will mnie popchnął....
- Trzeba to przemyć...
- Chciałam to właśnie zrobić, ale tutaj przyszedłeś....
- Pomogę ci
- Nie ma potrzeby....
- Chodź- złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę łóżka- połóż się, a ja zaraz przyjdę- położyłam się na łóżku i czekałam, aż wróci Luke. Po chwili przyszedł z paczką gazików i wodą utlenioną. Usiadł obok mnie i zaczął przemywać moje rany. Czułam się skrępowana, że paraduje przed nim w samym staniku. Po chwili poczułam usta chłopaka na mojej szyi.
- Przepraszam....- szepnął mi do ucha
- Za co?
- Za to co powiedziałem rano... przykro mi...
- Dlaczego uważasz, że mogłam cię zdradzić?
- Nie uważam tak..., po prostu mnie poniosło
- Luke ja cię naprawdę kocham....
- Ja ciebie też i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia....- usiadłam, a on wpił się w moje usta. Nachylił się nade mną, jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek. Położyłam się na plecach i nawet nie czułam bólu.... jedyne co czułam to ulgę, że znowu mam Luka blisko siebie. Po chwili chłopak wstał i podał mi koszulkę. Ubrałam się i zeszliśmy na dół. Przez resztę dnia siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy filmy.

Przyjaciel mojego brata  L.HOnde histórias criam vida. Descubra agora