Rozdział 26

242 23 0
                                    




Cicho zszedł po schodach. Podszedł do kontuaru, przy którym siedziała burdel mama. Paliła długą cienką fajkę i przypatrywała mu się w zamyśleniu.

- Nie mam teraz czasu, chłopcze. Robię tu interesy – zrzędziła.

Gabriel złapał ją lekko za nadgarstek. Spojrzała w mu oczy, a na jej ustach pojawił się uśmiech.

- Ach, rozumiem. Chcesz porozmawiać na osobności? – Gabriel lekko skinął głową.

Powierzyła burdel pod opiekę jakiejś młodej dziewczynie i poprowadziła go w stronę swoich prywatnych komnat.

Jej pokoje były urządzone z przepychem, ale z klasą. Zamiast czerwieni i purpury kolory zlewały się od złota po błękity i zielenie. Wskazała mu dłonią fotel przy kominku, a sama usiadła na wysokiej ławie krzyżując nogi i odsłaniając to, co miała pod sukienką.

Gabriel przełknął ślinę.

- Wiedza kosztuje – zaczęła.

- Stać mnie na nią.

- Tak ci się tylko wydaje, kotku. – Zmrużyła oczy. – Jak wiele jesteś w stanie mi dać?

- Jeśli chodzi o pieniądze, to nie musisz się o to martwić.

Zaśmiała się gardłowo i zeszła ze stolika. Podeszła do niego i uklękła przed jego nogami. Gabriel rozparł się wygodniej i obserwował ją spod rzęs.

- Pocałunek bellator chyba wystarczy. – Położyła palce na jego kolanach i zaczęła przesuwać je w górę. Kiedy dotarła do guzików jego spodni, Gabriel złapał ją za rękę i pokręcił głową.

- Jesteś ponad to, Kelly.

- Czyżby? Bellator, który ma swoją calanhe? Słyszałam o nieszczęśliwej miłości Gabriela Evansa. I cóż, byłabym sławna, chwaląc się tym, że mnie wziąłeś.

- Nie wydaje mi się, by robiło to na kimś wrażenie - powiedział chłodno.

Kelly ponownie ułożyła palce na guzikach jego spodni. Tym razem jej nie powstrzymał. Czekał na informację.

- Zdziwiłbyś się.

- Czy ten mag często tu przychodzi? – zmienił temat.

- Wpada kilka razy w miesiącu - powiedziała patrząc mu głęboko w oczy.

- Z kim się spotyka? – Poczuł jak jej dłoń dotyka go przez materiał spodni. Zdusił w sobie warknięcie.

- Wynajmuje pokój. Zaprasza czasami jakieś dziewczyny, albo chłopców. Rzadko jednak moje dziewczynki. Głownie załatwia swoje sprawy we własnym gronie. – Zmrużyła oczy. – Zrobisz mi krzywdę, jeśli do czegoś ci się przyznam?

Gabriel popatrzył na nią badawczo.

- To zależy od tego, co zrobiłaś.

Jej włosy błysnęły w świetle ognia, kiedy odchyliła głowę, żeby na niego spojrzeć.

- Jeśli nie zgłosiłam czyjegoś zaginięcia? – zapytała niewinnie.

Odsunął się od niej, kiedy złapała go zbyt mocno.

- Kto zaginął? – powiedział przez zęby.

Znowu skierowała swoje palce w jego stronę, ale jej nie pozwolił. Za to usiadła na jego kolanach i objęła szyję szczupłą ręką.

- Młoda sanguis. Z Chindale. Kręciła się tutaj, a magicae akurat szukał jakiejś, więc zorganizowałam im spotkanie. Następnego dnia pokój wyglądał normalnie z wyjątkiem tego, że pościel była dość obficie zakrwawiona. Potem już jej nie widziałam.

Tron z kości [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz