Rozdział 58

166 17 0
                                    




Zerwali się ze snu o najczarniejszej godzinie. W całkowitej ciemności Nicholas zaczął ostrzyć sztylety i błogosławić broń magią. Gabriel zapinał dokładnie pas na broń, szepcząc pod nosem. Hiron spał jeszcze głęboko. Już dawno nie miał tak mocnego i regeneracyjnego snu i kiedy tylko otworzył oczy był wypoczęty i świeży jak poranek. Podniósł się z ziemi kocim ruchem i rozprostował kości.

Hiron ziewnął szeroko i z przyzwyczajenia sięgnął mocą. Odkrył, że pasożyty głęboko śpią. Obozu pilnowała garstka. Na szczęście nigdzie nie było z nimi Petroniusza, choć Hiron brał pod uwagę, że może się gdzieś ukrywać.

Wyczuł śpiącego Calona i próbował go obudzić. Nie było to łatwe, bo mag spał głębokim snem, a Hiron wciąż jeszcze nie doszedł do pełni sił. Klęczał przy plecaku i wysyłał myśli, sięgał magią, zaczepiał i podgryzał aż w końcu Calon odpowiedział na jego wezwanie, przyjmując do wiadomości, że niedługo przybędą.

Ruszyli bezszelestnie, poruszając się jak najgroźniejsi drapieżnicy – szybko i z wdziękiem. Sylwetki mieli pochylone blisko ziemi, by zmniejszyć napór powietrza. Biegli szybko. Dla postronnego obserwatora byli jedynie ciemniejszą plamą w całkowitej czerni. Dotarli do zasieków obronnych i płasko padli na mokrą ziemię.

Dotarł do nich obezwładniający smród dziesiątek niemytych cielsk. Hiron był najbardziej zdegustowany i najmocniej marszczył nos. Nicholas za pomocą gestów wydał rozkaz rozdzielenia się. Gabriel i mag ruszyli w stronę klatek. Było ich kilkanaście i w każdej znajdowali się magowie. Większość spała, inni miotali się w malignie.

Gabriel rozejrzał się po polanie. Wydeptana sucha trawa, błotniste koleiny, porozrzucane części garderoby i oręża. To wszystko składało się na niechlujny wygląd obozu. Jeśli w taki sposób wygląda reszta armii, to stanowi to bardzo dobrą wiadomość.

Bellator pochylił się i zaczął przypatrywać więźniom spętanym w brudnych, ciasnych klatkach. Zaglądał w zbolałe, obce twarze. Niektóre z nich świadczyły o tym, że ich właściciele niedługo wyzioną ducha. Hiron syknął i wskazał dłonią odpowiednią klatkę. Odnalazł Calona, który w przeciwieństwie do reszty uwięzionych był świadomy i pobudzony. Obok niego zwinięty w łachmany leżał Silor.

Gabriel zaklął pod nosem. Ucieczka z Silorem nie będzie należała do najłatwiejszych, ale musieli to zrobić. Poczuł śpiew frater. Nicholas przekazał mu, by się pośpieszyli. Gabriel zerknął w bok i lepiej przyjrzał się stojącemu najbliżej pasożytowi. Był ogromny. Stał obrócony do nich tyłem i sprawiał wrażenie mocno trzymającego się na nogach.

Calon skinął głową i spod zmrużonych powiek obserwował jak Gabriel i Hiron bezszelestnie podbiegają do strażnika. Bellator skoczył na plecy wartownika, zasłaniając dłonią usta i lewą ręką ciął go przez szyję. Hiron niedbałym ruchem złapał spadający kosmaty łeb, by nie narobił hałasu.

Spojrzeli na siebie ze zrozumieniem i ruszyli do przodu, obchodząc od tyłu kolejnego parasitus. Dłubał nożem pod paznokciami i był całkowicie niezainteresowany tym, co akurat działo się wśród uwięzionych magów. Magicae cisnął w tył jego głowy cienką wiązką magii i trup, zanim padł na ziemię rozpłynął się cuchnący pył.

Z każdym położonym truchłem oczyszczali teren. Obawiali się, że uwięzieni magowie mogą zacząć hałasować, ale każdy z nich był w stanie niemal agonalnym i nie interesował się dwójką intruzów.

Nicholas w tym czasie wspiął się na pobliskie drzewo i z góry obserwował obóz. Pasożyty wybrane do pilnowania terenu były małe i nie wyróżniały się niczym szczególnym. Było to znaczne ułatwienie dla akcji dywersyjnej i na jego ustach błąkał się śliczny uśmiech. Naciągnął cięciwę łuku i obserwował.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now